"Dajemy rządowi włoskiemu 72 godziny na wycofanie żołnierzy z Iraku. Jeśli to nie nastąpi nadamy do was inne komunikaty w najbliższych dniach" - dodają porywacze. W Iraku przebywa ok. 3 tys. włoskich żołnierzy.
56-letnia wysłanniczka komunistycznego dziennika "Il Manifesto" Giuliana Sgrena została porwana w Bagdadzie w piątek po południu w uniwersyteckiej dzielnicy Bagdadu.
Jest ona ósmą obywatelką włoską, w tym trzecią kobietą, porwaną w Iraku. Ma ogromne doświadczenie i wiedzę na temat świata islamskiego.
Sgrena była z irackim kierowcą i tłumaczem w szyickim meczecie, gdzie rozmawiała między innymi z uchodźcami z Faludży, którzy tam znaleźli schronienie. Gdy wyszła z meczetu i wsiadła do zaparkowanego w pobliżu samochodu, została z niego siłą wyciągnięta przez czterech uzbrojonych mężczyzn.
Inna włoska dziennikarka Barbara Schiavulli, przebywająca w Iraku poinformowała, że po południu zadzwonił telefon komórkowy porwanej, w którym nikt się jednak nie odezwał, słychać było natomiast odgłosy wystrzałów z broni maszynowej. Jak powiedziała jest ona przekonana, że właśnie w ten sposób koleżanka zawiadomiła ją o tym, że została porwana.
Pierwszymi porwanymi w Iraku Włochami byli czterech ochroniarze, którzy wpadli w ręce terrorystów w kwietniu 2004 roku. Jeden z nich został przez nich zamordowany, a trzech zostało uwolnionych w czerwcu przez siły koalicji.
W sierpniu porywacze zabili dziennikarza Enzo Baldoniego, porwanego kilka dni wcześniej. We wrześniu przez trzy tygodnie w rękach porywaczy przebywały dwie włoskie ochotniczki, niosące pomoc humanitarną w Bagdadzie - Simona Pari i Simona Torretta. Zostały uwolnione w wyniku negocjacji, prowadzonych przez włoski rząd. Niewykluczone, że zapłacono za nie okup, choć rząd w Rzymie stanowczo temu zaprzecza.
ks, pap