Po raz pierwszy policja potwierdziła tożsamość wszystkich czterech terrorystów. Są to 30-letni Mohammed Sidik Khan oraz Germaine Lindsay, 19 lat, a także - te nazwiska podano już wcześniej - 18-letni Hasib Hussain i 22-letni Shahzad Tanweer.
Lindsay zabił najwięcej osób - w pociągu metra między King's Cross a Russell Square, gdzie zdetonował ładunek, życie straciło 27 pasażerów.
W sobotę policja przeszukała kolejny dom w Leeds na północy Anglii, skąd pochodziło trzech zamachowców. Dom jest położony kilka przecznic od miejsca zamieszkania Tanweera. Rewizje w okolicznych budynkach od kilku dni są na porządku dziennym. W sumie w hrabstwie Zachodni Yorkshire, gdzie leży Leeds, policja przeszukała w sobotę 10 domów, zaś jeden w hrabstwie Buckinghamshire.
Jak dotąd nie ustalono jeszcze z całą pewnością, czy czterej mężczyźni mieli świadomość, że zginą w eksplozjach. Nie jest zatem przesądzone, że chodziło o samobójcze zamachy. W ten sposób rzecznik Scotland Yardu skomentował artykuł w dzienniku "Daily Mirror", w którym napisano, że zamachowcy mogli sądzić, że zdążą zbiec po podłożeniu ładunku. Tymczasem wszyscy czterej zginęli w eksplozjach. Dlatego we wszelkich komunikatach policja unika używania słów "zamachowcy samobójcy", ograniczając się do sformułowania "podejrzani zamachowcy".
Rzecznik powiedział, że nie wyjaśniono jeszcze z całą pewnością, czy sprawcy zamierzali zginąć, bo nadal w grę wchodzą inne możliwości.
Zdaniem "Daily Mirror" wiele czynników przemawia przeciwko teorii o samobójczym charakterze zamachów: dwaj z zamachowców pozostawili po sobie ciężarne żony, ładunków wybuchowych nie przymocowali do ciała, i mieli bilety powrotne z Londynu do Luton.
Anonimowe źródło powiedziało gazecie, że zamachowców być może celowo wprowadzono w błąd, łudząc możliwością ucieczki przed ekplozją.
em, pap