Eksperci: ryzykowna polityka Blaira

Eksperci: ryzykowna polityka Blaira

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sojusz z USA - pomoc udzielana Amerykanom w interwencjach w Afganistanie i Iraku - naraziły W. Brytanię na większe ryzyko ataku terrorystycznego - ocenili eksperci brytyjskiego instytutu Chatham House.
Autorzy raportu Paul Wilkinson i Frank Gregory z brytyjskiego Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, znanego jako Chatham House, nie wskazują wyraźnie na bezpośredni związek zamachów w Londynie 7 lipca z  zaangażowaniem Wielkiej Brytanii w Iraku, jednak uważają, że fakt iż jest ona najbliższym sojusznikiem USA i odgrywa ważną rolę w Afganistanie i Iraku wystawia ją na szczególne ryzyko ataku ze strony islamskich terrorystów.

Interwencja w Iraku stanowiła pożywkę dla propagandy Al- Kaidy, ułatwiła organizacji Osamy Bin Ladena werbowanie terrorystów i pozyskiwanie funduszy, a jednocześnie podzieliła koalicję antyterrorystyczną.

"Podstawowym problemem jest to, że brytyjski rząd prowadzi swą politykę w zakresie zwalczania terroryzmu ramię w ramię ze  Stanami Zjednoczonymi, lecz nie jako równy partner, ale pasażer jadący na tylnym siodełku, zmuszony pozostawić kierowanie pojazdem sojusznikowi, który jedzie z przodu" - oceniają eksperci. Podkreślają też, że "władze brytyjskie nie doceniły w pełni zagrożenia ze strony Al-Kaidy". W latach 90. uwaga brytyjskiego wywiadu i policji wciąż była skierowana na zagrożenie ze strony Irlandzkiej Armii Republikańskiej, dlatego nie obserwowano działalności islamskich ekstremistów, którzy tworzyli komórki w  Wielkiej Brytanii. Takim opiniom premier Tony Blair przeciwstawił się jeszcze przed opublikowaniem raportu. W swojej sobotniej wypowiedzi podkreślił, że fanatycy, którzy zaatakowali Londyn, kierowali się raczej "ideologią zła" niż sprzeciwem wobec konkretnej polityki. Zdaniem Blaira, nieporozumieniem jest myślenie, że gdyby Wielka Brytania zmieniła swą politykę, terroryści postępowaliby inaczej. Wnioski raportu wiodącego ośrodka badawczego mogą w oczach opinii publicznej osłabić prezentowane przez rząd Blaira stanowisko, że nie należy się doszukiwać związków między brytyjską polityką zagraniczną a ostatnimi atakami w Londynie.

Wnioskami raportu jest zaskoczony brytyjski minister spraw zagranicznych Jack Straw. "Jestem zdumiony, że Chatam House uważa, iż nie powinniśmy stać ramię w ramię z naszymi sojusznikami w Stanach Zjednoczonych" - oświadczył Straw. Według radia BBC minister udzielił wypowiedzi dziennikarzom przed spotkaniem szefów dyplomacji UE w Brukseli. "Czas na usprawiedliwianie terroryzmu minął. Terroryści atakują na całym świecie - w krajach, które są sojusznikami USA, poparły wojnę w Iraku, i w krajach, które nie miały nic wspólnego z wojną w Iraku" - dodał, wskazując na niedawny zamach w Turcji.

em, pap