Po wyjściu z więzienia, dziennikarka wyjaśniła czekającym na nią kolegom, iż źródło, które chroniła za cenę spędzenia 12 tygodni w więzieniu, zwolniło ją z obietnicy zachowania tajemnicy.
Dziennikarka konsekwentnie odmawiała do tej pory ujawnienia nazwiska swego informatora, tłumacząc, że sprzeniewierzyłaby się w ten sposób zasadom swojej profesji. Tymczasem inny dziennikarz piszący o tej samej sprawie, Matthew Cooper z tygodnika "Time", także zagrożony więzieniem za odmowę ujawnienia źródeł, jeszcze w lipcu zgodził się zeznawać w śledztwie prowadzonym przez Grand Jury.
Sprawa, którą badali Cooper i Miller, zaczęła się od felietonu komentatora "Washington Post" Roberta Novaka w lipcu 2003 r. Odsłonił on w nim kulisy misji do Afryki emerytowanego dyplomaty Josepha Wilsona mającej wyjaśnić czy Irak próbował zakupić w Nigrze uran do produkcji broni atomowej. Wilson stwierdził na miejscu, że nie jest to prawdą, a po powrocie napisał artykuł w "Washington Post", w którym oskarżył w dodatku administrację prezydenta Busha o naciąganie danych wywiadu w celu wyolbrzymienia groźby Iraku i uzasadnienia planów inwazji na ten kraj.
W swoim felietonie Novak napisał, że zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciele administracji powiedzieli mu, iż wyjazd do Afryki załatwiła Wilsonowi jego żona Valerie z domu Plame, pracownica CIA.
Novak - publicysta sympatyzujący z ekipą Busha -- sugerował, że miało to oznaczać, iż Wilson nie ma w istocie odpowiednich kwalifikacji.
Inni komentowali, że rząd "zemścił się" na Wilsonie ujawniając nazwisko (panieńskie) jego żony. Wyjawienie tożsamości agenta CIA jest jednak w USA nielegalne. Tropem sprawy poszli inni dziennikarze, m.in. Cooper i Miller.
Przeciwko zatrzymaniu Miller protestowały światowe media - w tym Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF).
ks, pap