Chińczycy chcą wolności słowa

Chińczycy chcą wolności słowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około stu chińskich dziennikarzy z popularnych "Wiadomości Pekińskich" nie przyszło do pracy, protestując przeciwko zwolnieniu redaktora naczelnego gazety.
W chińskich mediach ściśle kontrolowanych przez władze państwowe akcja ta ma bezprecedensowy charakter.

Protest stu dziennikarzy gazety, znanej z prezentowania liberalnych poglądów, stanowi odpowiedź na usunięcie ze stanowiska Yang Bina (czyt. Jang Pin) - oficjalnie z powodu "wielu błędów jakie znalazły się w gazecie". Wraz z Yangiem zwolniono też dwu innych redaktorów "Wiadomości Pekińskich". W piątek ukazał się nowy numer gazety, jednakże już bez nazwisk zwolnionych w tzw. stopce redakcyjnej. Zwolnienie natychmiast wywołało falę protestów na stronach internetowych, w tym także gorące dyskusje na temat powodów i zasadności takiej decyzji władz.

To nie pierwsza akcja władz przeciwko popularnej gazecie, utworzonej w 2003 roku jako spółka grupy prasowej Guangming, będącej właścicielem także dwu innych wydawnictw. W 2004 r. jeden z założycieli pekińskiego dziennika Cheng Yizhong (Cz'hen I-dżung) został aresztowany pod zarzutem sprzeniewierzenia funduszy w innej gazecie, w której pracował wcześniej. W pięć miesięcy później został zwolniony - nie sformułowano przeciwko niemu żadnych zarzutów. Zdaniem analityków, obecne usunięcie kolejnego naczelnego dziennika ma stanowić wstęp do przejęcia kontroli w wydawnictwie przez konserwatywnych, podporządkowanych władzom dziennikarzy.

"U źródeł sprawy (zwolnienia Yanga) znajdują się czarne ręce władzy i jej własne interesy" - napisał w blogu internetowym jeden z dziennikarzy, przedstawiający się jako "Ten, który spędził dziesięć lat na wyrębie lasu".

em, pap