Wojna gazowa (aktl.)

Wojna gazowa (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gazprom rozpoczął odcinanie dostaw gazu na Ukrainę, twierdząc, że odrzuciła ona jego ostatnią propozycję umowy. To nieprawda - mówi strona ukraińska - w uzgodnionym czasie przesłaliśmy faksem zgodę na te warunki.
Rano rzecznik rosyjskiego rosyjskiego koncernu Gazprom, Siergiej Kuprijanow, poinformował, że jego firma rozpoczęła procedurę odcinania dopływu gazu na Ukrainę. Jedmnocześnie zapewnił, że operacja ta w niczym nie wpłynie na dostawy tego surowca do Europy Zachodniej. "Eksport gazu do Europy przebiega w pełnym wymiarze" - powiedział licznie zgromadzonym dziennikarzom w moskiewskiej siedzibie Gazpromu.

Mimo tych zapewnień, do europejskich odbiorców dociera mniej gazu. Drastyczny - o ponad 25 proc. - spadek dostaw w niedzielę już odnotowały Węgry, o czym poinformowała węgierska firma paliwowa MOL. Dostawy rosyjskiego gazu do Austrii przez Ukrainę zmalały po południu o 18 proc. Również polska spółka gazowa PGNiG poinformowała o spadku ciśnienia gazu w swym systemie w efekcie przerwania dostaw rosyjskiego gazu dla Ukrainy, lecz, jak zapewnia minister gospodarki Piotr Woźniak, nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że indywidualni odbiorcy w Polsce odczują spadek ciśnienia gazu płynącego z Rosji.

Gazprom ma na to gotowe wytłumaczenie: to Ukraina nielegalnie podbiera gaz przesyłany tranzytem gazociągami biegnącymi przez jej terytorium do odbiorców europejskich. Premier Ukrainy Jurij Jechanurow stanowczo zaprzeczył tym oskarżeniom. "Nie wzięliśmy ani jednego metra sześciennego rosyjskiego gazu" - powiedział Jechanurow na spotkaniu z  dziennikarzami. Dodał, że Ukraina otrzymuje dostawy gazu kupionego przez Ukrainę w  Turkmenistanie, które wbrew pogłoskom, nie zostały przerwane.

W piątek prezydent Wiktor Juszczenko poinformował o zawarciu umowy, zgodnie z którą Ukraina zakupi od Turkmenistanu 40 mld. metrów sześciennych gazu w cenie 50 dolarów za 1000 metrów sześc. Umowa ta pozwoli Ukrainie zmniejszyć zależność od dostaw gazu z  Rosji. Kijów nie zgadza się z żądaniami rosyjskiego Gazpromu, który chce podwyższyć ceny gazu z 50 do 230 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Powodem zakręcenia kurka dla Ukrainy - jak twierdzi Gazprom - jest odmowa ze strony ukraińskiej podpisania zaproponowanego przez prezydenta Rosji Władimira Putina nowego porozumienia gazowego na rok 2006. Miało ono odroczyć o kwartał wprowadzenie nowej, ponadczterokrotnie wyższej ceny gazu pod warunkiem przyjęcia proponowanej przez Gazprom ceny 230 dolarów za 1.000 metrów sześciennych (dotychczasowa cena wynosiła 50 dolarów). Dlatego też - tłumaczył Gazprom - przerywamy dostarczanie gazu na Ukrainę rano 1 stycznia.

Tymczasem ukraiński Naftohaz odrzuca to oskarżenie. Twierdzi, że warunki postawione przez Rosjan w sobotę zostały przez Ukraińców przyjęte. "Projekt umowy, w którym przewidziano przejście na ceny rynkowe gazu od drugiego kwartału 2006 roku, był przesłany stronie rosyjskiej 31 grudnia o godzinie 23.09 czasu rosyjskiego" - czytamy w oświadczeniu Naftohazu rozesłanym mediom w niedzielę.

"Dostaliśmy faks, podpisany przez jednego z zastępców prezesa Naftohazu, w którym faktycznie odmówiono przyjęcia propozycji przedstawionych przez Gazprom" - odpowiada na to przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprijanow.

Prezydent Juszczenko oznajmił, że Ukraina jest gotowa płacić wyższą cenę za rosyjski gaz, ale nie "cenę wirtualną". - Dotąd nie otrzymaliśmy żadnego uzasadnienia tak drastycznej podwyżki. Jeżeli Białoruś płaci ok. 40 dolarów, a kraje bałtyckie 120 dolarów za ten sam rosyjski gaz, to dlaczego Ukraina ma płacić 230 dolarów - pyta retorycznie Juszczenko.

W celu koordynacji działań związanych z sytuacją na Ukrainie powołano sztab kryzysowy. Na jego czele stanął premier Jurij Jechanurow. Kierownictwo sztabu informuje, że dla potrzeb komunalnych i  ludności Ukrainy gaz i inne nośniki energetyczne będą dostarczane "w niezbędnych ilościach" - napisano w komunikacie Naftohazu.

Chociaż decyzja o ograniczeniu dostaw nie dotyczy przeciętnych mieszkańców Ukrainy (władze zapewniają, że zapotrzebowanie pokryje surowiec wydobywany z własnych źródeł), w niedzielę na murach kijowskich domów pojawiły się apele o bojkotowanie rosyjskich towarów. "Pamiętaj o gazie - nie kupuj rosyjskich towarów" - głoszą rozlepione ulotki.

Sprawa wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, po  odrzuceniu przez Kijów podwyżki cen za ten surowiec poważnie zaniepokoiła także kraje Europy Zachodniej. Średnio 25 proc. gazu na potrzeby krajów UE pochodzi z Rosji; większość jest przesyłana przez terytorium Ukrainy. Sprawa ma być tematem spotkania w  Brukseli - 4 stycznia - przedstawicieli sektorów energetyki 25 państw UE.

em, pap