"Syn narodu niemieckiego w Auschwitz"

"Syn narodu niemieckiego w Auschwitz"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zagraniczne dzienniki komentują ostatni dzień wizyty Benedykta XVI w Polsce, przede wszystkim symboliczne przekroczenie przez papieża bram obozu Auschwitz.
Relacjonując wizytę Benedykta XVI w byłym obozie zagłady Auschwitz-Birkenau, "Washington Post" pisze, że papież całą winą za holokaust obarczył nazistowskie władze Niemiec, a nie samych Niemców.

"W odróżnieniu od innych niemieckich przywódców politycznych, którzy w ciągu dziesięcioleci odwiedzali Auschwitz, Benedykt XVI nie przepraszał wprost w imieniu swego kraju, ani nie wyrażał poglądu o zbiorowej odpowiedzialności Niemiec za holokaust" - podkreśla dziennik.

W tym duchu niemiecki papież określił się jako "syn tego narodu, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania" - zauważa gazeta cytując słowa Benedykta XVI.

Brytyjski dziennik kół biznesowych "Financial Times" podkreśla w poniedziałek, że pielgrzymka do Polski papieża Benedykta była wizytą "syna Niemiec".

"Podróż była przepełniona elementami znaczącymi dla stosunków katolików i żydów - ulubionym tematem tego pontyfikatu" - czytamy w artykule, w którym zrelacjonowany został pobyt papieża w byłym nazistowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau.

"Financial Times" zamieszcza na pierwszej stronie poniedziałkowego numeru zdjęcie Benedykta XVI modlącego się w Auschwitz. "Urodzony w Niemczech papież Benedykt XVI modli się za ofiary obozu koncentracyjnego Auschwitz w Oświęcimiu, w Polsce" - brzmi pierwsze zdanie podpisu pod zdjęciem.

Dziennik przypomina, że papież przeszedł przez bramę obozu z napisem "Arbeit macht frei", modlił się pod ścianą straceń, spotkał z 32 byłymi więźniami obozu, a następnie modlił na terenie Birkenau, gdzie "Żydzi byli prowadzeni prosto z pociągów do celi śmierci".

Gazeta pisze, że pielgrzymka Benedykta XVI do ojczyzny jego poprzednika Jana Pawła II została zakłócona przez atak na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha, którego dokonał "młody Polak z okrzykiem na ustach +Polska dla Polaków+".

W Auschwitz niemiecki papież Benedykt XVI stawił czoło nazistowskiej przeszłości, ale nie powiedział nic o sobie ani o swych doświadczeniach z lat wojny - pisze "New York Times".

Amerykański dziennik zaznacza, iż w czasie dwu godzin, jakie Benedykt XVI spędził w obozie, przede wszystkim podszedł do przeszłości z punktu widzenia teologii, a nie w sposób emocjonalny, osobisty.

"Mówiąc żarliwie o potrzebie +przebaczenia i pojednania+, nie prosił o wybaczenie grzechów Niemców lub Kościoła katolickiego w czasie II wojny światowej. Winę przypisał tylko nazistowskiemu reżimowi, unikając bolesnej lecz coraz częściej uświadamianej sobie przez wielu Niemców prawdy, że także zwykli ludzie ponosili odpowiedzialność (za holokaust)" - pisze "New York Times".

Komentując ostatni dzień pielgrzymki Benedykta XVI do Polski, amerykański dziennik zwraca wagę, iż niewątpliwie mniej charyzmatyczny od swego poprzednika, Jana Pawła II, nowy papież przyciągnął jednak olbrzymie, entuzjastyczne tłumy Polaków, gromadząc na mszy w Krakowie niemal milion ludzi.

W sposób o wiele bardziej bezpośredni niż wcześniej, Benedykt XVI apelował tu w swej homilii do Polaków by dzielili z innymi narodami Europy i świata skarb swej wiary - podkreśla dziennik.

Wizyta niemieckiego papieża w najstraszliwszym obozie powstałym w czasach II wojny światowej stworzyła nowe podstawy pod ułożenie stosunków między katolikami i Żydami - pisze brytyjski dziennik "The Independent" w relacji z ostatniego dnia pielgrzymki Benedykta XVI do Polski.

W korespondencji Ruth Elkins podkreśla się, że po przekroczeniu żelaznej bramy obozu Auschwitz z cynicznym napisem "Arbeit Macht Frei" papież Benedykt XVI nie zawahał się przyznać, że jest "synem narodu niemieckiego", a następnie modlił się w swym ojczystym języku o wybaczenie.

"Wizyty w Auschwitz były zawsze czymś trudnym dla urodzonego w Bawarii byłego kardynała Josepha Ratzingera. Jako chłopiec służył on niedobrowolnie w Hitlerjugend, a następnie został wcielony do nazistowskiej jednostki przeciwlotniczej" - przypomina autorka.

W dalszej części swej wizyty w Auschwitz, przemawiając już po włosku, Benedykt XVI podkreślił, że "dla papieża pochodzącego z Niemiec przybycie tutaj jest szczególnie trudne" - pisze dalej Ruth Elkins. "Papież Jan Paweł II przybył tu jako syn narodu polskiego. Ja przybywam dziś jako syn narodu niemieckiego. To właśnie dlatego mogę i muszę powtórzyć jego słowa: nie mogłem tu nie przybyć, musiałem przyjechać" - cytuje "The Independent" słowa Benedykta XVI.

Dziennik zwraca uwagę na najbardziej wzruszający moment, jakim w ocenie autorki korespondencji było spotkanie Benedykta XVI z kilkudziesięcioma starszymi osobami, które przeżyły obóz Auschwitz. Papież przeszedł wzdłuż szeregu 32 starszych kobiet i mężczyzn, zatrzymując się przy poszczególnych osobach stojących w pobliżu "Ściany Śmierci", gdzie "rozstrzeliwani byli żydowscy więźniowie" - pisze Ruth Elkins.

Były to bardzo wzruszające rozmowy, niektórzy ze starszych ludzi, noszących kawałki pasiastej materii dla przypomnienia więziennych pasiaków, całowali rękę papieża, inni niezdolni do powstrzymania silnych emocji, po prostu wybuchali płaczem - czytamy w korespondencji.

Wizyta Benedykta XVI w byłym hitlerowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau jest wyrazem zmiany stanowiska Kościoła katolickiego wobec holokaustu i oznacza podniesienie procesu zapoczątkowanego przez Jana Pawła II na wyższy poziom - pisze w poniedziałkowym numerze londyńskiego "Timesa" Roger Boyes.

Jego zdaniem obóz zagłady, w którym zginęło ok. 1,5 mln ludzi stanie się obecnie nie tylko pomostem między dwiema wielkimi religiami - chrześcijaństwem i judaizmem - ale czymś więcej - ośrodkiem debaty pomiędzy oprawcami i ich ofiarami, w której stawiane są najtrudniejsze pytania moralne.

"W okresie pontyfikatu Jana Pawła II, który jako pierwszy papież odwiedził Auschwitz, miejsce to stało się ośrodkiem dialogu chrześcijan i żydów, nie zawsze łatwego. Żydzi postrzegają Auschwitz jako swój największy na świecie cmentarz i byli przeciwni symbolom chrześcijańskim, takim jak krzyże, czy miejsca kultu" - napisał Boyes.

"Benedykt XVI posunął ten dialog o krok dalej uznając, że Auschwitz jest nie tylko punktem wyjścia do dialogu chrześcijan i żydów, ale także miejscem, w którym może odbywać się moralna debata pomiędzy ofiarami i ich oprawcami" - dodaje.

Boyes odnotowuje, że Benedykt XVI w czasie podniosłej uroczystości odmówił krótką modlitwę po niemiecku, ale zrobił to dopiero po wysłuchaniu modłów po hebrajsku, rosyjsku, polsku i w języku Romów.

Brytyjski dziennik "Daily Telegraph" napisał, że wizyta Benedykta XVI w Auschwitz "jest ukoronowaniem długiego procesu pojednania między jego ojczyzną - Niemcami - a ich wschodnim sąsiadem".

Gazeta przypomina kanclerza Niemiec Willy Brandta, który w 1970 roku w Warszawie ukląkł przed pomnikiem Bohaterów Getta i pisze:

"Teraz papież, który kiedyś był członkiem Hitlerjugend i przez krótki czas służył w Wehrmachcie, w tym najbardziej osławionym miejscu holokaustu (Auschwitz-Birkenau) modlił się o pokój w swym ojczystym języku - języku, którego poza tym unikał podczas podróży po Polsce, posługując się polskim i włoskim. To była chwila o wielkim historycznym znaczeniu".

Austriacki dziennik "Kleine Zeitung" podkreśla, że w Auschwitz, tak jak podczas całej wizyty apostolskiej w Polsce, Benedykt XVI zaufał "cichej sile gestów".

A ponieważ zrobił to i jako katolik, i jako Niemiec, uczynił z tego byłego obozu zagłady "coś więcej niż czysto niemieckie miejsce pokuty" - uważa "Kleine Zeitung".

Zdaniem gazety swą wizytą w byłym obozie koncentracyjnym i całą pielgrzymką papież "oddał nieocenioną przysługę pojednaniu między żydami, chrześcijanami, Niemcami i Polakami".

"Ten nieśmiały niemiecki profesor w ogóle nie szukał porównania z Karolem Wojtyłą, tym charyzmatycznym Polakiem. Niemiecki papież nie przypochlebiał się; pozostał całkowicie sobą. Polacy entuzjastycznie mu za to podziękowali, świętując go jako godnego następcę (Jana Pawła II) - konkluduje "Kleine Zeitung".

Papież wezwał z Auschwitz do pojednania" - pisze bułgarski dziennik "Sega", który na pierwszej stronie zamieszcza zdjęcie Benedykta XVI przechodzącego przez bramę z napisem: "Arbeit macht frei".

"Zwierzchnik Kościoła rzymskokatolickiego, który jest Niemcem i był w hitlerowskiej organizacji młodzieżowej, uczynił wczoraj historyczny gest pojednania między Niemcami a Polakami, którzy są ofiarami nazizmu" - pisze dziennik.

"Benedykt XVI dał wyraz woli pokoju odwiedzając były hitlerowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau. Ojciec święty przeszedł sam przez bramę byłego obozu ze złowrogim napisem "Praca czyni wolnym" - pisze "Trud".

Gazeta pisze, że "prawie milion Polaków przybyło, by wysłuchać słów papieża w Krakowie. Benedykt dał im nadzieję, że beatyfikacja jego wielkiego poprzednika Polaka Jana Pawła II nastąpi niedługo".

Podkreślając historyczny wymiar wizyty niemieckiego papieża w Auschwitz, włoska prasa największy nacisk kładzie na dramatyczne pytanie Benedykta XVI - "Panie, dlaczego milczałeś?" oraz na jego słowa, że to grupa zbrodniarzy posłużyła się narodem niemieckim jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania.

Watykanista "Corriere della Sera" Luigi Accattoli pisze, że wizyta następcy Jana Pawła II w tym miejscu musiała być naznaczona przez niemiecką narodowość papieża, który - jak dodaje - może zostać teraz skrytykowany za to, że odpowiedzialność za zagładę przypisał "grupie zbrodniarzy". Kolejnym według włoskiego watykanisty powodem krytyki papieskiego przemówienia może być to, że Benedykt XVI prosił o pojednanie, a nie o przebaczenie.

Największa włoska gazeta przytacza opinie przedstawicieli wspólnoty włoskich Żydów, których zdaniem przemówienie papieża było niepełne. Żydzi nie kryją swego zaniepokojenia, zwłaszcza poruszoną przez Benedykta XVI kwestią odpowiedzialności za holokaust oraz tym, że zabrakło słowa "antysemityzm" - dodaje dziennik.

Bardzo surowy w swej ocenie przemówienia papieża jest Marco Politi z "La Repubblica", chociaż z uznaniem pisze o tym, że Benedykt XVI w ostatniej chwili dodał do tekstu słowo "shoah".

"Nie pada ani razu słowo +antysemityzm+. Papież drąży natomiast tajemnicę milczenia Boga, które może jawić się jako tolerancja wobec triumfu zła" - pisze Politi. "Czy można ignorować zjadliwość ludowego antysemityzmu rozpowszechnionego w Niemczech i Austrii znacznie wcześniej, aniżeli malarz Hitler doszedł do władzy?" - pyta włoski publicysta. I stawia od razu następne pytanie: "Do jakiego stopnia Ratzinger może wziąć w nawias chrześcijański antyjudaizm, karmiący antyżydowską nienawiść, która doprowadziła do +ostatecznego rozwiązania+ realizowanego przez nazizm?".

W opinii Politiego "opis narodu niemieckiego jako wykorzystanego i manipulowanego przez nazizm zostanie - chce się tego czy nie - odczytany jako forma zdjęcia z niego odpowiedzialności".

"Nikt oczywiście nie myśli o zbiorowej winie, odnosi się jednak wrażenie, że przemówienie w Auschwitz przekreśla pół wieku samokrytycznej refleksji w Niemczech i w Kościele na temat roli i odpowiedzialności, jaką każdy ponosił za otwarcie drogi systemowi, który doprowadził do machiny śmierci obozów" - podkreśla Politi.

Jego zdaniem z lektury przemówienia można odnieść wrażenie, że katolicka hierarchia ma wciąż trudności z analizą niektórych rozdziałów historii. "Jak gdyby - czytamy w komentarzu - w obliczu radykalnego charakteru holokaustu istniała w pewnych kręgach kościelnych pokusa włączenia nazistowskiego planu likwidacji Żydów do szerszej kategorii +innych prześladowań+ najrozmaitszych ofiar".

W konkluzji swego komentarza watykanista pisze: "Ma się w końcu ma wrażenie, że naprawdę zakończył się odważny okres aktów pokuty Wojtyły".

W swej analizie słów o "grupie zbrodniarzy", którzy wykorzystali naród niemiecki, watykanista "Il Giornale" Andrea Tornielli wyraża z kolei opinię, że Benedykt XVI postanowił nie wgłębiać się w swym wystąpieniu w meritum odpowiedzialności swego narodu, chociaż - jak zauważa autor - słowa papieża mogą także znaczyć i to, że wielu jego rodaków pozwoliło się wykorzystać przez hitlerowski reżim.

"Przeszłość, która otwiera się na przyszłość" - to tytuł relacji z Auschwitz na łamach "Il Messaggero". Watykanista dziennika Orazio Petrosillo jest przekonany, że Benedykt XVI podczas swej wizyty w dawnym obozie zagłady zrobił dokładnie to, co w tym miejscu uczynić należało.

Jak zauważa Petrosillo, papież nie mógł prosić o przebaczenie w imieniu narodu niemieckiego, skoro jego zdaniem cały naród nie ponosi winy za to, co się stało. Poza tym - dodaje autor - "papież nie sądzi, by miał mandat do reprezentowania swego narodu".

Benedykt XVI odegrał podczas pielgrzymki do Polski rolę "lodołamacza" w polsko-niemieckich stosunkach - ocenił w niemiecki dziennik "Tagesspiegel" podsumowując czterodniową papieską wizytę w komentarzu "Lodołamacz Benedykt".

"Chyba żaden inny Niemiec nie był przyjmowany nad Wisłą z taką sympatią jak przybysz z Bawarii" - ocenił autor komentarza.

"Papież stawił czoło niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie, które związane są z pojęciem Auschwitz, a równocześnie uniknął zawłaszczenia ofiar niechrześcijańskich, czego obawiano się" - czytamy w materiale.

Teologicznych nowinek nie należało oczekiwać podczas tej podroży przez "najsilniejszy katolicki bastion" w Europie. Jego "dogmatyczna obrona katolickiej tradycji" była dla większości wiernych drugorzędna - uważa "Tagesspiegel". Papież napomniał też polski "skłócony kler" - dodaje komentator.

Z politycznego punktu widzenia papież zrobił prawdopodobnie "decydujący wyłom" w "bilateralnym lodzie" panującym między sąsiadami (Polska i Niemcami) - ocenia gazeta.

"Dla niektórych narodowopopulistycznych patriotów w polskiej koalicji rządowej, którzy zwykle chętnie zdobywają punkty za pomocą antyniemieckich ataków, spotkanie z przybyszem z Marktl było całkowicie nowym doświadczeniem" - czytamy. "Czasami nawet przyklęknięcie pozwala rozszerzyć wąski horyzont. Czterodniowa wizyta może pomóc nawet zatwardziałym duszom w zajęciu bardziej pojednawczego stosunku wobec sąsiada, któremu od dawna przyglądają się podejrzliwie" - napisał w konkluzji korespondent dziennika "Tagesspiegel".

"Papież prosi w Auschwitz o łaskę pojednania" - tak zatytułował korespondencję z ostatniego dnia pielgrzymki Benedykta XVI do Polski niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jako "syn niemieckiego narodu" papież skierował w niedzielę apel o pojednanie do wszystkich ludzi. Benedykt XVI oddał hołd wszystkim pomordowanym, przede wszystkim żydowskim i polskim ofiarom, lecz także Niemcom, uważanym wówczas za "wyrzutki społeczeństwa" - akcentuje gazeta. Gazeta publikuje w całości przemówienie Benedykta XVI w byłym obozie zagłady Auschwitz-Birkenau.

"Berliner Zeitung" nawiązuje także do polsko-niemieckiego pojednania. Zdaniem komentatora papież zrobił bardzo dużo dla zbliżenia między Niemcami i Polakami, "prezentując się w niewielkim stopniu jako Niemiec, a bardziej jako zwierzchnik także katolickiej Polski". "Mówił o historycznych wydarzeniach, które rozegrały się w czasach jego dzieciństwa, z dystansem, na który pozwala mu globalna perspektywa Watykanu".

Gazeta wskazuje na znaczenie faktu, iż papież mówił po polsku. "Miesiącami papież uczył się polskiego, teraz jego głos przemyka bojaźliwie przez pole minowe polskich syczących głosek"- cytuje komentator ocenę polskiego pisarza Andrzeja Stasiuka. "Berliner Zeitung" powtarza opinię Stasiuka, że pielgrzymka Benedykta XVI będzie miała większe znaczenie dla polsko-niemieckiego pojednania niż gest kanclerza Willy'ego Brandta z 1970 roku, który ukląkł przed warszawskim pomnikiem Bohaterów Getta.

Gazeta "Augsburger Allgemeine" napisała: "Ten obraz pozostanie w pamięci świata. Niemiecki papież idzie w milczeniu przez bramę obozu zagłady Auschwitz - jak wiele niewinnych ofiar narodowosocjalistycznych okupantów. Papież spotyka kilku byłych więźniów, ściska ich ręce, gładzi je".

Trudno wyobrazić sobie bardziej symboliczne pojednanie - ocenia komentator. Niemieckie pochodzenie papieża odcisnęło piętno na całym pobycie w Polsce. "Papież Benedykt ucieleśnia dobrego Niemca" - czytamy.

 

Za najważniejszy punkt pielgrzymki Benedykta XVI do Polski "Niezawisimaja Gazieta" uznaje papieski apel o "unikanie aroganckiej pozy sędziów minionych pokoleń", widząc w nim sprzeciw wobec lustracji księży.

Rosyjski dziennik cytuje w poniedziałkowym numerze słowa papieża, iż nie wolno "negować grzechów przeszłości", ale też nie należy "rzucać lekkomyślnie oskarżeń bez rzeczywistych dowodów, nie biorąc pod uwagę różnych ówczesnych uwarunkowań".

"Krytyka papieża najwyraźniej była skierowana pod adresem zwolenników lustracji (opublikowania czarnych list) księży - agentów komunistycznego reżimu" - czytamy w "Niezawisimej Gaziecie", która w podtytule swojego artykułu pisze: "Benedykt XVI wezwał Kościół, by nie był sędzią minionych pokoleń".

Dziennik przypomina m.in. o publikacji "Życia Warszawy", w której powołując się na dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej napisano, że współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów ksiądz Michał Czajkowski był przez ponad 20 lat agentem służb bezpieczeństwa.

"NG" wyraża opinię, że wizyta papieska odbyła się w trudnym okresie dla Kościoła katolickiego w Polsce. "Z sondaży wynika że 70-80 proc. Polaków jest zaniepokojonych nadmierną ingerencją Kościoła w politykę" - pisze dziennik, dodając, że chodzi przede wszystkim o działalność Radia Maryja i telewizji Trwam, które - według "NG" - popierają rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość.

Natomiast komentując wizytę papieża w Auschwitz dziennik pisze: "Historycy uważają, że rola Watykanu w wydarzeniach II wojny światowej była niejednoznaczna. W związku z tym obraz niemieckiego papieża przekraczającego bramę byłego obozu koncentracyjnego ma wielkie znaczenie symboliczne i polityczne".

Belgijskie media z uznaniem piszą o zakończonej w niedzielę pielgrzymce papieża Benedykta XVI do Polski, podkreślając fakt obecności tłumów na mszy na krakowskich Błoniach oraz wyjątkowy charakter wizyty w Auschwitz.

Dziennik "La Libre Belgique" podkreśla, że pielgrzymka przebiegała szlakiem "miejsc drogich Karolowi Wojtyle": przez Kraków, Wadowice, Kalwarię Zebrzydowską i Częstochowę, zaś msza na Błoniach stała się okazją do potwierdzenia przywiązania papieża do dziedzictwa jego poprzednika.

Dziennik zauważa, że obecność 900 tys. wiernych na tej uroczystości "zadała kłam twierdzeniom wszystkich tych, którzy od czwartku twierdzili, że Benedykt XVI nigdy nie zdoła zmobilizować takich tłumów, jak Jan Paweł II".

Jednocześnie w komentarzu redakcyjnym "La Libre Belgique" pisze, że choć spotkania z papieżem nie przyciągnęły aż tylu wiernych, co podczas pielgrzymek jego poprzednika do ojczyzny, to wizyta zapisała się w historii zarówno papiestwa, jak i powojennej Europy.

"Benedykt XVI nigdy nie stanie się papieżem-globtroterem, jak jego poprzednik, niemniej zdołał pokazać swój osobisty styl. Ukazał się przede wszystkim jako pasterz i teolog zatroskany o przekazanie ewangelicznego przesłania" - czytamy w artykule.

Pisząc o wizycie w Auschwitz gazeta zauważa, że Benedykt XVI, który przybył tam jako "katolik i syn narodu niemieckiego", "zdał egzamin wstępny jako promotor pokoju i porozumienia między narodami i religiami".

W opinii dziennika "Le Soir" niedzielna wizyta w Auschwitz- Birkenau "była w największym stopniu wypełniona symbolami", zaś najsilniejszą wymowę miały "długie chwile milczenia" między modlitwami i psalmami podczas modlitwy ekumenicznej "w miejscu, gdzie Bóg umarł".

Zdaniem "Le Soir", słowa papieża o nadużywaniu imienia Boga dla usprawiedliwienia przemocy we współczesnym świecie są nawiązaniem do problemu islamskiego terroryzmu, ale także wyrazem sprzeciwu wobec zeświecczenia świata zachodniego.

"Kościół, jego wartości i tradycje - było o tym wiele podczas czterech dni spędzonych w Polsce" - podkreśla gazeta, która na pierwszej stronie podsumowuje wizytę jako "udaną".

"Le Soir" pisze także o "szczególnym namaszczeniu" Polski przez papieża, jako kraju z "nadzwyczajną liczbą powołań" i "rosnącą liczą misjonarzy przejmujących opuszczone parafie Zachodu", kraju, który ma odegrać specjalną rolę w papieskim planie powtórnego podboju duchowego Europy.

Francuskie dzienniki obszernie relacjonują w poniedziałek niedzielną wizytę Benedykta XVI w Auschwitz, podkreślając wagę słów, jakie padły w tym miejscu z ust papieża-Niemca i "polemikę", jaką te słowa wywołały.

"Podczas całej podróży papież wypowiedział tam jedyne słowa w swoim języku ojczystym, który był jednocześnie językiem obozowych strażników z SS, by wystosować wezwanie o pokój" - pisze dziennik "Le Figaro", który podsumowuje pielgrzymkę jako "tryumfalną".

Niemniej zdaniem gazety, słowa papieża "wywołały polemikę", ponieważ zostały odebrane jako oskarżenie o odpowiedzialność za zbrodnie wyłącznie hitlerowskich przywódców i obrona wykorzystanego przez nich narodu niemieckiego.

"Wizyta była momentem historycznym (...) ale problematycznym, jeśli chodzi o jej treść - cytuje dziennik wielkiego rabina Rzymu Riccardo Di Segniego. - Problemem jest nacisk położony na kwestię nieobecności Boga, nie zaś milczenia ludzi i odpowiedzialności, jaka na nich ciążyła".

W tym samym duchu wizytę komentuje dziennik "Le Monde", także krytycznie odnosząc się do słów papieża, że do Auschwitz przybył "jako syn tego narodu, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi (...), by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania".

"Le Monde" pisze też o anonimowych krytycznych głosach przedstawicieli społeczności żydowskiej w reakcji na zacytowane przez Benedykta XVI słowa Jana Pawła II o sześciu milionach "Polaków, którzy zginęli w czasie ostatniej wojny". "Papież zacytował Jana Pawła II nie wspominając, że połowę spośród ofiar stanowili Żydzi" - pisze dziennik.

Obok relacji z Auschwitz "Le Monde" zamieszcza wzmiankę o napaści na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha, do której doszło w sobotę w centrum Warszawy.

Dziennik "Liberation" także wspomina o tej napaści, ale w podsumowaniu papieskiej pielgrzymki inaczej rozkłada akcenty. Pisze, że Benedykt XVI przybył do Auschwitz "jako syn kraju, który stworzył nazizm, nawet jeśli Niemcy też padli jego ofiarami", i podkreśla użycie przez papieża słowa "shoah" oznaczającego zagładę Żydów. Tego słowa - podkreśla francuska prasa za agencją AFP - nie użył Jan Paweł II podczas wizyty w obozie w roku 1979.

Ale "Liberation" nazywa Benedykta XVI "strażnikiem dogmatów Jana Pawła II" i w tym kontekście zauważa wolę papieża do kontynuowania jego wizji stosunków między żydami a chrześcijanami, czego częścią ma być - zdaniem gazety - pojmowanie nazizmu jako ideologii wrogiej religii chrześcijańskiej.

"Ta koncepcja, przywoływana także przez Jana Pawła II, jest krytykowana przez przedstawicieli świata żydowskiego, którzy sądzą, że ludobójczy antysemityzm nazistowskiego reżimu rozwinął się na podłożu chrześcijańskiego antyjudaizmu" - pisze "Liberation".

pap, ss