Nauka w służbie propagandy

Nauka w służbie propagandy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fiasko białoruskiego programu kosmicznego powinno przypomnieć Łukaszence, że próby wykorzystania takich przedsięwzięć w celach reklamowych potrafią się paskudnie mścić.
Przykładem może być historia opisana w niedawno wydanej książce "Gwiezdny
bohater. Prawda i legenda o Juriju Gagarinie". Jesienią 1960 r.
Nikita Chruszczow odczuwał silną potrzebę pochwalenia się zagranicznej
konkurencji kolejnym sukcesem technologicznym. Wysłał więc dowódcę sił
rakietowych, marszałka Mitrofana Niedielina, by osobiście nadzorował
start nowej rakiety R-16. W czasie odliczania okazało się, że silnik ma 
wyciek paliwa, ale twardogłowy wojskowy nie pozwolił na odwołanie
startu. Rakieta eksplodowała, zabijając dziesiątki młodych inżynierów i 
techników, a przy okazji także samego Niedielina, który uparł się, że 
będzie oglądał start z niezbyt dużej odległości.

Dzisiejsi twardogłowi mają już na tyle rozsądku, że chowają się w 
schronach, ale technika kosmiczna nadal okazuje się zawodna. Białorusi
przyjdzie trochę poczekać, zanim udowodni światu, jak bardzo
zaawansowana jest jej technologia. Może Łukaszenko przeznaczy ten czas
na nadrobienie zaległości z historii?