Polska szarża w Brukseli

Polska szarża w Brukseli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szarża polskiej dyplomacji to tylko szlachetność nie poparta twardymi argumentami, niestety.
Anna Fotyga zaskoczyła wszystkich, trochę pewnie i samą siebie, zgłaszając weto ws. przyjęcia mandatu UE do negocjacji umowy z Rosją. Sprawa wzięła jednak trochę inny obrót. Zamiast sprytnego szantażu, po którym byłyby gorączkowe negocjacje, jest międzynarodowy skandal. W europejskich stolicach już huczy od narzekań na polską niesforność, brak wyczucia i beztroskość. Ot, znowu zmarnowali okazję, by siedzieć cicho, kiedy mocarstwa negocjują. Na koniec, od Polski zdystansowała się też Łotwa, którą trudno posądzać o rusofilię.

Polski gest, choć nieprzemyślany i nieprzygotowany, doskonale pokazuje europejskie nastawienie do Rosji, dziś pod koniec fińskiej prezydencji kształtowane już przez Berlin. Nowa ostpolitik ma zupełnie pomijać Polskę. Europejska solidarność, w symbolicznej dla nas sprawie eksportu mięsa sprowadza się do tego, że Polska dostaje reprymendy od rzecznika Komisji Europejskiej, który ma wątpliwość czy Polska "spełnia wszystkie wymagania Rosji". Dla przypomnienia, jeden z rosyjskich warunków jest taki, by to Warszawa odpowiadała za stan mięsa jadącego z Berlina do Moskwy.

Dziś nie dość więc, że zezłościliśmy Moskwę, to na dodatek Brukselę, Berlin i Helsinki, dla których sprawa ta jest ważna ze względu na kończącą się prezydencję. Trudno więc byśmy otrzymali w Europie wsparcie. Skończy się zapewne ostrymi groźbami pod adresem Polski, szantażem o możliwości zawarcia bilateralnych umów, a potem cichym ustępstwem Warszawy. Moskwa zapewne nie ustąpi, bo jej nie zależy na zawarciu umowy o karcie energetycznej ani wpuszczeniu na swój rynek polskiego mięsa. Europejska solidarność kończy się dziś na szlachetnych polskich szarżach, niestety.