WOZZECK ODNOSI SUKCES

WOZZECK ODNOSI SUKCES

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Wozzeck" Albana Berga to jedno z najbardziej wstrząsających i całkowicie wyjątkowych arcydzieł w dziejach opery, dla wielu wciąż zbyt trudne w odbiorze, choć od światowej prapremiery upłynęło właśnie
Publiczność nigdy nie kłamie, a brawa po najnowszej premierze Opery Narodowej były długie. To zaskoczenie (pozytywne!) tym większe, że z trudnym dziełem Albana Berga nasza widownia niemal nie miała kontaktu, przynajmniej na rodzimych scenach. W dodatku ponura, egzystencjalna historia o braku miłości, zdradzie i szaleństwie nie została wcale opowiedziana w sposób przejrzysty. Przeciwnie, reżyser Krzysztof Warlikowski adresuje swoje przedstawienie do tych, którzy dzieło znają, zaciemniając oczywiste sensy i dodając nowe. Świetny, inspirujący plastycznie spektakl, wciąga nawet tych, którzy jedynie prześlizgują się po wierzchu, a wyświetlany cały czas wielkimi literami tekst dramatu Buchnera nie pozwala stracić kontaktu z pogmatwaną sceniczną rzeczywistością. Dla wielbicieli Warlikowskiego, znających choćby "Burzę" i "Kruma", "Wozzeck" - w zielonych światłach, szkle i atmosferze jak z dziwnego snu - nie będzie zaskoczeniem. Lecz dla bywalców Opery z pewnością tak. Jedno jest pewne: po kilku inscenizacjach Trelińskiego i, niestety rzadko pokazywanym, "Potępieniu Fausta" w reżyserii Achima Freyera, do repertuaru Opery Narodowej weszło kolejne przedstawienie, jakiego nie powstydziłaby się nowojorska Metropolitan ani londyńska Covent Garden. Osobne słowa uznania należą się dyrygentowi Jackowi Kaspszykowi, który w muzyce Berga czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie i nowej gwieździe - Wioletcie Chodowicz - rewelacyjnej Marii. | Jacek Melchior