Anna Seniuk i Janusz Gajos grają główne role w wyreżyserowanej przez Jana Englerta sztuce "Udręka życia" Hanocha Levina, której premiera odbędzie się w piątek w stołecznym Teatrze Narodowym.
Sztuka zmarłego w 1999 roku Hanocha Levina, napisana dziesięć lat przed jego śmiercią, określana jest jako komedia małżeńska. Levin jest uznawany za jednego z najciekawszych współczesnych dramatopisarzy izraelskich.
Głównymi bohaterami sztuki jest małżeństwo z trzydziestoletnim stażem - Jon i Lewiwa Popochowie. Mąż znudzony związkiem postanawia opuścić żonę. I tak zaczyna się opowieść o trudnych relacjach, pragnieniu szczęścia, walce z codzienną monotonią i strachu przed opuszczeniem.
- "Udręka życia" mówi o miałkości życia i jego wspaniałości. Zostanie po nas tylko proch. To wszystko, co się zdarzyło, jest tak niewymierne. Poczucie niespełnienia, niedokonania towarzyszy także tym, którzy z pozoru odnoszą wielkie sukcesy. (...) Czytam trzy dramaty w tygodniu, co najmniej, a "Udręka życia" to chyba pierwszy taki przypadek, kiedy nie miałem żadnych wątpliwości, że warto tę sztukę wystawić - mówił reżyser sztuki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak podkreślił, to samo przekonanie towarzyszyło aktorom. "Tekst skonstruowany jest w sposób bardzo interesujący, to zaproszenie do kreacji. (...) Rzecz rozgrywa się w sypialni małżeńskiej. Ale w moim przeświadczeniu ta sypialnia to cały świat. To łóżko zawieszone jest we wszechświecie" - zaznaczył Englert.
Kolejne przedstawienia "Udręki życia", w którym gościnnie występuje także Włodzimierz Press, są planowane na 17, 18, 20 i 21 grudnia.
em
Sztuka zmarłego w 1999 roku Hanocha Levina, napisana dziesięć lat przed jego śmiercią, określana jest jako komedia małżeńska. Levin jest uznawany za jednego z najciekawszych współczesnych dramatopisarzy izraelskich.
Głównymi bohaterami sztuki jest małżeństwo z trzydziestoletnim stażem - Jon i Lewiwa Popochowie. Mąż znudzony związkiem postanawia opuścić żonę. I tak zaczyna się opowieść o trudnych relacjach, pragnieniu szczęścia, walce z codzienną monotonią i strachu przed opuszczeniem.
- "Udręka życia" mówi o miałkości życia i jego wspaniałości. Zostanie po nas tylko proch. To wszystko, co się zdarzyło, jest tak niewymierne. Poczucie niespełnienia, niedokonania towarzyszy także tym, którzy z pozoru odnoszą wielkie sukcesy. (...) Czytam trzy dramaty w tygodniu, co najmniej, a "Udręka życia" to chyba pierwszy taki przypadek, kiedy nie miałem żadnych wątpliwości, że warto tę sztukę wystawić - mówił reżyser sztuki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak podkreślił, to samo przekonanie towarzyszyło aktorom. "Tekst skonstruowany jest w sposób bardzo interesujący, to zaproszenie do kreacji. (...) Rzecz rozgrywa się w sypialni małżeńskiej. Ale w moim przeświadczeniu ta sypialnia to cały świat. To łóżko zawieszone jest we wszechświecie" - zaznaczył Englert.
Kolejne przedstawienia "Udręki życia", w którym gościnnie występuje także Włodzimierz Press, są planowane na 17, 18, 20 i 21 grudnia.
em