Otrzymał nominację do Feliksów Warszawskich; za późno

Otrzymał nominację do Feliksów Warszawskich; za późno

Dodano:   /  Zmieniono: 
Statuetka Nagrody Feliksów Warszawskich
W środę, 10 października Jerzy Jarocki otrzymał otrzymał nominację w kategorii najlepsza reżyseria za spektakl "Sprawa" na podstawie "Samuela Zborowskiego" Juliusza Słowackiego. - Bardzo trudno mi o tym mówić, bo w garderobie przed wyjściem na scenę, by ogłosić nominacje do Feliksów Warszawskich, dostałam wiadomość od moich studentów - mówi prof. Barbara Osterloff z Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, przewodnicząca jury nagród teatralnych Feliksy Warszawskie.
- Trudno mi też o tym mówić, ponieważ Jerzy Jarocki wiąże się z moimi początkami wchodzenia w teatr. Moja pierwsza asystentura w teatrze była przy "Ślubie" Jerzego Jarockiego - podkreśla prof. Osterloff.

Będziemy żegnać wielkiego artystę, może ostatniego tego formatu reżysera teatru polskiego. W sposób bardzo świadomy i precyzyjny przez długie lata rozmawiał on ze swoją publicznością o tym, jaka jest kondycja człowieka w XX w., rodzaj jego samotności i bezradności wobec hierarchii wartości, która się rozsypała po doświadczeniach wojny i totalitaryzmu.

Jerzy Jarocki był mistrzem diagnozowania duchowego portretu człowieka. Robił to przede wszystkim posługując się literaturą współczesną, co doskonale pamiętamy, bo jego ostatnie premiery to przecież był m.in. Mrożek i jego "Miłość na Krymie" w Teatrze Narodowym; poza Mrożkiem był też Kafka i słynny "Proces" z Janem Nowickim - to było wybitne przedstawienie. Jarocki miał wiele innych wspaniałych przedstawień m.in. różewiczowskich np. "Moja córeczka" zrobiona jeszcze w Krakowie; później miał on ten cudny okres warszawski, gdy Teatr Dramatyczny stał się właściwie jego domem (...). We wdzięcznej pamięci będziemy to wszystko chować.

Trzeba też pamiętać, że Jerzy Jarocki sięgał do klasyki, a jeżeli już sięgał, to też z jakichś ważnych powodów, bo uważał siebie za reżysera pracującego chętnie w repertuarze współczesnym. I jeżeli państwo pójdą teraz i obejrzą "Sprawę" w Teatrze Narodowym to będziecie mieli przykład niezwykłego i mistrzowskiego czytania literatury, po którą dzisiaj mało kto odważa się sięgnąć (...). Tam jest i niebo, i piekło, i raj. To szalenie mocny akcent, że właśnie to ostatnie przedstawienie Jerzego Jarockiego jest przedstawieniem klasyki i to polskiej klasyki - dodała Barbara Osterloff.

Aktor Marek Siudym, zasiadający w składzie tegorocznego jury Feliksów Warszawskich, o zmarłym Jerzym Jarockim, mówi: - Był to człowiek, dla którego nic nie było niemożliwego do wykonania, wręcz fizycznie. Jeżeli jakiś fragment spektaklu wymagał niezwykłej sprawności i aktorzy mówili, że tego się nie da zrobić, to po jakimś czasie przychodził i robił, pokazując tym samym, że jednak to się da zrobić. To moje wspomnienie o Jerzym Jarockim jest z opowieści zasłyszanych, bo u Jarockiego nigdy nie grałem, natomiast oglądałem wiele jego spektakli. Śmierć Jerzego Jarockiego to jest po prostu wielka strata dla polskiego teatru, bo można było się od niego uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć.


em, pap