Uzdrowiciel w świątyni Apple - rozmowa z prof. Kazimierzem Krzysztofkiem

Uzdrowiciel w świątyni Apple - rozmowa z prof. Kazimierzem Krzysztofkiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na tle Apple’a np. Microsoft Billa Gates jawił się i jawi jako dostawca technologii może funkcjonalnych, ale plebejskich i nudnych - prof. Kazimierz Krzysztofek Agencja Gazeta 
Śmierć kreuje bohatera. Zwłaszcza śmierć przedwczesna, która zabrała przecież człowieka w sile wieku, mogącego wciąż tworzyć swoje mistyczne technologie o narastającym kulcie zmarłego w październiku Steve’a Jobsa rozmawiamy z prof. Kazimierzem Krzysztofkiem.

Zbigniew Domaszewicz: Biografia Steve’a Jobsa jest bestsellerem nawet w Polsce. Po śmierci Jobsa wszędzie przewijają się jego zdjęcia. Fani już od lat strzygą sobie logo firmy na głowach, tatuują je w różnych miejscach, przebierają się za gadżety elektroniczne. Czy twórca Apple stał się już pełnoprawnym bohaterem kultury masowej?

Prof. Kazimierz Krzysztofek*: Stał się kimś więcej. To jest temat, na który mogliby się wypowiedzieć psycholog, filozof, a nawet teolog.

Dlaczego teolog?

Stosunek fanów Apple do tej marki przypomina przeżycia parareligijne. Do założyciela firmy już od dawna podchodzili jak do uzdrowiciela. To wszystko wygląda jak swego rodzaju szamanizm. Bez wątpienia Jobs, gdy żył, byłby w stanie bez problemu założyć sektę. Zresztą już od jakiegoś czasu mówi się nie 'klienci' czy 'użytkownicy' tylko wyznawcy Apple.

Dziennikarz BBC, który w tym roku robił reportaż o otwarciu sklepu Apple’a w Londynie relacjonował potem, że ludzie, stojący zresztą wcześniej w wielogodzinnej kolejce, zachowywali się jak w ekstazie. Klaskali, krzyczeli. A przecież przyszli po prostu do sklepu kupić telefon.

Gadżety tej firmy traktowane są przez jej klientów jako przedmiot pożądania. W zasadzie należałoby zbadać ten fenomen na gruncie uzależnień ? czy przypadkiem ich mózgi nie dopominają się kolejnej działki. Ale ludzie generalnie szukają przeżyć, chcą kolekcjonować doznania. Potrzebują tego. I znaleźli te emocje m.in. w towarzystwie produktów Apple’a.

Dlaczego akurat ta firma, a nie inna?

To się wzięło w dużej mierze z jej bardzo umiejętnej polityki marketingowej. Ale trzeba też powiedzieć, że Jobsowi przypisuje się podniesienie designu w technologii na wyżyny kultury, wywindowanie go do rangi dzieła sztuki. Na tle Apple’a np. Microsoft Billa Gates jawił się i jawi jako dostawca technologii może funkcjonalnych, ale plebejskich i nudnych. Do tego doszło przekonanie, że Apple doprowadziło intuicyjność software’u  tak daleko, że stanowi on niemal przedłużenie ludzkich zmysłów. Dzięki temu ludzie zaczęli personifikować urządzenia. Zaczęli postrzegać telefon jako swojego przyjaciela.

Pan też ma takiego przyjaciela?

Nie. Używam smartfona z Androidem.

Śmierć Jobsa bardzo mocno podkręciła tę atmosferę uwielbienia.

Śmierć skutecznie kreuje bohatera. Zwłaszcza śmierć przedwczesna, która zabrała przecież człowieka w sile wieku, mogącego wciąż tworzyć swoje kolejne mistyczne technologie.

Jak długo takie podejście się utrzyma?

Gdy taki kult już się pojawi, jego rozwój trudno zahamować. Myślę więc, że długo. Na pewno do czasu, aż w technologii użytkowej ktoś zaproponuje coś zupełnie nowego, przełomowego, aż ktoś wyjdzie na rynek z produktem, który byłby spojrzeniem na technologię z zupełnie innego punktu widzenia.

* Prof. Kazimierz Krzysztofek - socjolog, medioznawca, członek Komitetu Prognoz PAN, wykładowca Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie

'Wyznawcy dadzą się pokroić za kolejne jabłko' ? tekst o kulcie marki Apple’a i fenomenie ślepej lojalności klientów tej firmy czytaj w aktualnym numerze 'Bloomberg Businessweek Polska'