Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami premiera polska ambasador w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała w czwartek nad ranem umowę ACTA. Tymczasem w sprawie obaw wiążących się z tą umową wypowiedział się Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Trybunał orzekł, że nie można zmuszać dostawców internetu do instalowania oprogramowania służącego do filtrowania treści, co miałoby służyć wykrywaniu nielegalnego pobierania i wysyłania plików. To jeden z głównych argumentów wysuwanych przeciw ACTA. Zdaniem Trybunału działanie takie stanowiłoby naruszenie wolności zagwarantowanych Kartą Praw Podstawowych UE.
Wyrok dotyczy sprawy wytoczonej przez jedną z belgijskich organizacji zajmujących się ochroną praw autorskich. Pozwała ona jednego z dostawców internetu, zarzucając mu brak działań mających na celu zapobieganie nielegalnemu ściąganiu plików przez użytkowników. Belgijski sąd nakazał dostawcy zainstalowanie mechanizmu, który uniemożliwi internautom takie działanie. Dostawca zaskarżył jednak tę decyzję, a sprawa trafiła do Trybunału.
Rozpoznając ją, Trybunał orzekł, że apelacja jest słuszna, a nakaz belgijskiego sądu mógłby wprowadzić konieczność całkowitego monitorowania sieci, co z kolei byłoby niezgodne z unijnymi przepisami. Wyrok ten oznacza w praktyce, że europejscy dostawcy internetu mogą być spokojni. Nikt bowiem nie zmusi ich do monitoringu sieci, a tego właśnie obawiali się w związku z podpisaniem ACTA.
Orzeczenie to dotyczy jednak tylko tych państw, w których obowiązuje Karta Praw Podstawowych UE. Polska nie zalicza się do tego grona, ponieważ jej nie przyjęła. Zanim ACTA zacznie u nas obowiązywać, wcześniej musi je jeszcze ratyfikować parlament, a potem podpisać prezydent. Tymczasem w Sejmie rośnie grupa przeciwników tej umowy. Cały czas trwają też związane z jej podpisaniem przez Polskę protesty internautów. Podczas demonstracji w Poznaniu doszło nawet do starć manifestantów z policją.
Wyrok dotyczy sprawy wytoczonej przez jedną z belgijskich organizacji zajmujących się ochroną praw autorskich. Pozwała ona jednego z dostawców internetu, zarzucając mu brak działań mających na celu zapobieganie nielegalnemu ściąganiu plików przez użytkowników. Belgijski sąd nakazał dostawcy zainstalowanie mechanizmu, który uniemożliwi internautom takie działanie. Dostawca zaskarżył jednak tę decyzję, a sprawa trafiła do Trybunału.
Rozpoznając ją, Trybunał orzekł, że apelacja jest słuszna, a nakaz belgijskiego sądu mógłby wprowadzić konieczność całkowitego monitorowania sieci, co z kolei byłoby niezgodne z unijnymi przepisami. Wyrok ten oznacza w praktyce, że europejscy dostawcy internetu mogą być spokojni. Nikt bowiem nie zmusi ich do monitoringu sieci, a tego właśnie obawiali się w związku z podpisaniem ACTA.
Orzeczenie to dotyczy jednak tylko tych państw, w których obowiązuje Karta Praw Podstawowych UE. Polska nie zalicza się do tego grona, ponieważ jej nie przyjęła. Zanim ACTA zacznie u nas obowiązywać, wcześniej musi je jeszcze ratyfikować parlament, a potem podpisać prezydent. Tymczasem w Sejmie rośnie grupa przeciwników tej umowy. Cały czas trwają też związane z jej podpisaniem przez Polskę protesty internautów. Podczas demonstracji w Poznaniu doszło nawet do starć manifestantów z policją.