Wibracje na skrzypce

Wibracje na skrzypce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nigel Kennedy łączy w recitalach kompozycje Bacha i Hendriksa

Jimi Hendrix to jeden z najważniejszych twórców XX wieku - twierdzi Nigel Kennedy. Wybitny skrzypek brytyjski prezentuje po raz pierwszy w Polsce wyłącznie własną muzykę opartą na tematach słynnego gitarzysty. Przyciąga publiczność właśnie tym, że na koncertach bywa podobnie niekonwencjonalny jak Hendrix. Wciąż zmienia style, wykonuje każdą muzykę, jaką uważa za dobrą. Za najważniejsze w swojej grze uważa spontaniczność i wolność.

Kariera Kennedy'ego przebiegała dość nietypowo. Jego żywiołowy talent objawił się wcześnie: jako sześciolatek rozpoczął naukę w Arundel Music School, skąd szybko dzięki Yehudiemu Menuhinowi trafił do słynnej szkoły założonej przez wielkiego skrzypka. Tam nie tylko zdobył klasyczne wykształcenie muzyczne, ale nauczył się otwartości na wszelkie rodzaje muzyki. Szczególnie ważne okazało się spotkanie ze Stéphane'em Grappellim, który wprowadził Nigela w świat jazzu. Gdy Kennedy w wieku szesnastu lat rozpoczął studia w nowojorskiej Juilliard School of Music, kontynuował to "podwójne życie" (dawał koncerty w metrze i nocnych lokalach).
Po trzech latach wrócił do Anglii, gdzie wkroczył z rozmachem na rynek muzyki poważnej. Po Złotych Płytach za nagrania koncertów Elgara, Sibeliusa, Brucha, Mendelssohna przyszedł bezprecedensowy sukces wykonania "Czterech pór roku" Vivaldiego. Jest to najlepiej sprzedający się album z utworami klasycznymi wszystkich czasów. Ktoś inny natychmiast zdyskontowałby ten sukces, ale Kennedy po nagraniu jeszcze koncertów Brahmsa i Beethovena wycofał się na kilka lat z życia muzycznego. Miał co prawda problemy ze zdrowiem, ale chciał się przede wszystkim uwolnić od dyktatu rynku i przemyśleć sprawy artystyczne.
Zaowocowało to nowymi pomysłami. W roku 1996 Kennedy nagrał płytę "Kafka" z własnymi utworami w konwencji rockowej. Koncertuje w różnych krajach z takimi osobowościami, jak Paul McCartney, Władimir Aszkenazi, Gidon Kremer. Daje recitale, w których łączy kompozycje Bacha, Bartóka i Hendriksa.
Znany jest z niekonwencjonalnych, swobodnych zachowań i rockowego image'u. Jego ulubioną fryzurą wciąż jest czub ť la punk, a na koncerty nigdy nie wkłada fraka ani smokingu. Nie stoi na baczność przed orkiestrą, lecz kiwa się, tupie, odwraca do muzyków i "dialoguje" z nimi. Lubi też między utworami wygłaszać komentarze ze specyficznym poczuciem humoru (i używając swobodnego, nie zawsze parlamentarnego języka). Kiedy trzy lata temu grał w Warszawie "Cztery pory roku", przed "Latem" zapowiedział, że może być gorąco, a przed "Jesienią", której ostatnią częścią jest "Polowanie", mówił o politycznej poprawności i zabijaniu zwierząt. Po obu koncertach w stolicy (w czerwcu i grudniu 1997 r.) odwiedził Harendę, gdzie "dżemował" z miejscowymi muzykami. Tym razem także obiecał to powtórzyć. Kto uważa takie zachowanie za efekciarskie, zmienia zdanie, widząc artystę na żywo - Kennedy jest absolutnie naturalny, otwarty i życzliwy. Nie tylko fantastycznie gra, ale też wysyła publiczności dobre wibracje.
Twórczość Jimiego Hendriksa fascynuje go od lat. Po okresie improwizacji opartych na jego tematach zapragnął stworzyć większy utwór. Ostatecznie nagrał z siedmioma wykonawcami wariacje na temat twórczości Hendriksa - wraz z gitarzystami improwizuje (oczywiście w ramach pewnego modelu), a instrumenty z orkiestry klasycznej (dwie wiolonczele, flet i obój) mają partie zapisane. Sama muzyka to sześć rozbudowanych utworów o nastrojach i brzmieniach czasem łagodnych, a niekiedy równie ostrych i dzikich jak u Hendriksa.
- Niektórzy krytycy zaliczają Hendriksa do kultury niskiej. Ale na pewno nie publiczność - mówi Kennedy.
- Hendrix stworzył własny gatunek, który nie poddaje się klasyfikacjom. Nie jest to ani rock, ani pop, ani jazz czy folk, ale wszystko to razem. Nie tylko zreformował grę na gitarze, ale na swój sposób także nasze myślenie o kulturze.
Cechą, którą Kennedy szczególnie ceni u Hendriksa, jest zdolność dawania z siebie wszystkiego. - Każde wykonanie było stuprocentową kreacją z wykorzystaniem wszystkich możliwości - mówi. Kennedy także hołduje takiej postawie: gra całym sobą. Ofiarowuje się publiczności, ponieważ uważa, że podstawą muzyki jest kontakt z ludźmi, porozumienie.

Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.