Sprawiedliwość nierychliwa

Sprawiedliwość nierychliwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gangsterskie fortuny pozostają nienaruszone po aresztowaniu i skazaniu ich właścicieli
Kiedy policjanci chcieli zatrzymać Ludwika Adamskiego (pseudonim Lutek) w jego willi w Międzylesiu, poprosił, by włożyli kapcie, żeby nie zniszczyć cennej marmurowej posadzki w salonie. Tylko wyposażenie willi Lutka warte było kilka milionów złotych. Podczas przeszukania znaleziono wystawione na jego nazwisko akty własności kilkudziesięciu działek położonych wzdłuż trasy poznańskiej. Lutek przebywał na wolności po wpłaceniu półtora miliona złotych kaucji. Mimo że cały majątek Adamskiego pochodził z przestępstwa, nigdy nie został przejęty przez skarb państwa.
Polskie prawo karne mówi, że w razie skazania przestępcy prawomocnym wyrokiem przepadkowi podlegają korzyści majątkowe, jakie choćby pośrednio odniósł z przestępstwa. Prawo mówi też o przepadku przedmiotów służących do dokonania przestępstwa lub pochodzących z niego. Choć pytani przez nas prokuratorzy twierdzili, że występowali o przepadek majątku gangsterów i że skarb państwa go przejął, nie potrafili podać żadnego konkretnego przykładu.

Mienie teoretycznie skonfiskowane
- Teoretycznie o zwrot skarbowi państwa mienia pochodzącego z przestępstwa powinien wystąpić prokurator, ale różnie z tym bywa i czasami o tym zapomina. Nawet jednak jeśli prokurator zapomni, powinien to z urzędu zrobić sąd - przekonuje Małgorzata Dukiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Teoretycznie tak się dzieje, praktycznie - nie. Gdy w 1998 r. w Woli Karczewskiej wykryto największą w Europie fabrykę amfetaminy, prokurator, patrząc na dom, w którym się mieściła, powiedział: "Ta chałupa pójdzie pod młotek". Nic takiego się nie stało. - Zabezpieczenie majątkowe poprzez ustanowienie przymusowej hipoteki jest bardzo drogie - tłumaczy Dukiewicz. Obecnie w Warszawie toczy się sprawa dotycząca prania brudnych pieniędzy. Prokurator chciał ustanowić hipotekę przymusową na nieruchomości podejrzanego. Jednak ze względu na wysokie koszty komornicze (15 tys. zł) zrezygnowano z jej zajęcia. Prokuratorzy rzadko kładą "areszt" na majątku przestępców, bo nie ma na to pieniędzy. Czy jednak mniej kosztuje to, że opinia publiczna utwierdza się w przekonaniu, iż przestępstwo popłaca, a państwo nie potrafi odebrać fortun zbitych na handlu narkotykami?
W Polsce konfiskata mienia kojarzy się z przepisami kodeksu karnego z 1969 r. Zakładały one przepadek włas-ności za działalność na szkodę interesów politycznych i gospodarczych PRL. Przepis ten, uchylony w 1989 r., wykorzystywano do prześladowania politycznych przeciwników i tak zwanych prywaciarzy. Obowiązywał też przepis o konfiskacie narzędzia przestępstwa, podczas stanu wojennego wykorzystywany do szykanowania kolporterów niezależnej prasy. W świadomości społecznej przetrwało przekonanie, że konfiskata mienia jest polityczną szykaną. Równocześnie jednak aż 72 proc. badanych ostatnio przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości zgadza się na zajmowanie zdobytej nieuczciwie własności. Pozostaje tajemnicą, dlaczego prawo nie wykorzystuje przychylności społeczeństwa dla tej radykalnej, ale skutecznej metody walki z gangami. Przecież w USA i Wielkiej Brytanii bezwzględna konfiskata majątku pochodzącego z przestępstwa jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi walki z podziemiem, szczególnie gospodarczym.

Jakiś Rubens i van Dyck
U nas jest inaczej, dlatego gangsterskie fortuny pozostają nienaruszone po aresztowaniu i skazaniu ich właścicieli. To sprawia, że niektórzy nawet się nie wysilają, by przepisać dobra na członków rodziny. Leszek Danielak, pseudonim Wańka, aresztowany wios-ną ubiegłego roku przywódca gangu pruszkowskiego, jest właścicielem apartamentu o powierzchni prawie 200 m2 na trzynastym piętrze budynku na warszawskiej Woli. Do mieszkania przylega oranżeria (50 m2 powierzchni) oraz 60-metrowy taras z kaskadą wodną. Jego brat Mirosław, pseudonim Malizna (również przebywający w areszcie), oficjalnie jest właścicielem domku letniskowego nad Bugiem, wyposażonego w antyczne meble i cenne dzieła sztuki. Wedle szacunków policyjnych ekspertów, budynek bez wyposażenia jest wart co najmniej milion złotych. Ryszard Szwarc, pseudonim Kajtek, również zaliczany do przywódców Pruszkowa, w ciągu ostatnich pięciu lat kupił cztery domy pod Warszawą. Zbigniew Królak, pseudonim Balbin, przedstawiciel Oczka w stolicy, jest właścicielem pałacyku w podwarszawskiej Radości. Stanisław Paszyński, pseudonim Tygrys z Arizony, jest jednym z najbogatszych mieszkańców Pomorza. Tylko na wyłudzeniu zwrotu podatku VAT za-robił, zdaniem policji, 100 mln zł. Przebywa na wolności za kaucją 16,5 mln zł. Paszyński posiada pałac w Koszewie pod Stargardem Szczecińskim. "Mam tam jakieś dzieła Rubensa i van Dycka" - mówi z nonszalancją o wyposażeniu budowli.
Andrzej Kolikowski, pseudonim Pershing, od 1983 r. nigdzie nie pracował, nie płacił podatków i nie składał zeznań podatkowych. Mimo to dorobił się m.in. willi w Ożarowie o powierzchni 400 m2. "Żyję z oszczędności. Zawsze mam jakieś pół miliarda na czarną godzinę" - wyznał w 1995 r. przed sądem. Twierdził, że jego majątek pochodzi z wygranych z hazardu (legalnego). W sądzie przedstawił jednak tylko jedno zaświadczenie o wygranej i kilka dokumentów wymiany gotówki na żetony, w tym jeden na 140 tys. zł. Urząd Kontroli Skarbowej naliczył Kolikowskiemu domiar w wysokości 280 tys. zł, lecz Pershing nigdy tej sumy nie zapłacił.
W przeciwieństwie do swojego pryncypała Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, obecnie świadek koronny w sprawie gangu pruszkowskiego, starał się uwiarygodnić swoje dochody. Jego dom w Komorowie wart jest co najmniej półtora miliona złotych. Podczas jednego z przeszukań policja znalazła u niego zaświadczenie o wygraniu w kasynie 400 tys. zł. Dokument okazał się fałszywy.

Jak przestępcy kupują miasto
- W niektórych kategoriach spraw powinno się zdecydowanie częściej korzystać z utrudnień finansowych, niż orzekać karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Przestępców gospodarczych należałoby puścić w skarpetkach, bo bez pieniędzy nie mają władzy ani wpływów
- mówi Adam Rapacki, zastępca komendanta głównego policji, nadzorujący działania Centralnego Biura Śledczego. - Przestępstwa popełnia się głównie po to, żeby mieć z tego zysk. Częs-to jednak bywa tak, że gdy zatrzymujemy przestępcę, to on już oficjalnie nie ma nic. Wszystko zostało przepisane na rodzinę i znajomych. I chodzi o to, żeby po kolei sprawdzać obdarowane tym majątkiem osoby - tłumaczy Andrzej Borek, dyrektor CBŚ. Skoro tak dobrze wiadomo, co trzeba robić, dlaczego się tego nie robi?
- Czasami w trakcie przeszukań znajdujemy akty notarialne, adresy domów, mieszkań. Gdy prosimy jednak UKS o kontrolę, słyszymy, że mają plan działania i wolne "okienko" znajdzie się może za pół roku - tłumaczy nasz informator z CBŚ. Kiedy w 1999 r. policjanci przyszli zatrzymać za wymuszanie okupów Krzysztofa Mrozowskiego, pseudonim Fragles, w jego domu znaleziono m.in. dokumenty notarialne zakupu dużej nieruchomości przeznaczonej pod budowę motelu z dyskoteką wartej 100 mln zł, zapisanej na jego 20-letnią konkubinę (z cesją na Fraglesa). - Spytaliśmy dziewczynę, skąd miała na ten zakup pieniądze. Powiedziała, że zbierała od dziecka - wspomina funkcjonariusz CBŚ. Efekt jest taki, że rozzuchwaleni przestępcy nabywają kolejne domy, mieszkania, samochody, ziemię, firmy, hotele.
- Niektórzy nawet kupują całe miasta, np. na południu Polski - mówi oficer CBŚ.

Gospodarcze zaplecze "Pruszkowa"
Latem ubiegłego roku CBŚ uderzyło w gang pruszkowski. Za kratami znalazła się większość bossów. Tym razem postanowiono skruszyć także materialne podstawy gangu.
- Bez likwidacji zaplecza gospodarczego nie zniszczymy zorganizowanej przestępczości - mówi Marek Biernacki, minister spraw wewnętrznych i administracji. W grudniu 2000 r. premier powołał specgrupę pod nazwą Międzyresortowy Zespół ds. Koordynacji i Walki z Przestępczością Zorganizowaną, kierowaną przez ministra Biernackiego i wspomaganą przez ministra finansów Jarosława Bauca. Zespół ma przygotować rozwiązania umożliwiające zlikwidowanie fortun gangów. Pierwszym efektem jego działania jest tajny dokument zawierający szczegółowe wytyczne na temat przygotowania kontroli, metod wyszukiwania ukrytego majątku, sposobów zbierania dowodów. Zestawiono też wyroki NSA w sprawach skarbowych - na przykład orzeczenia dotyczące sytuacji, gdy jako źródło dochodów podano prostytucję (co często robią konkubiny gangsterów, na które przepisali oni majątek). Z decyzji NSA wynika, że osoba podająca takie źródło dochodu powinna przedstawić świadków i dokumenty potwierdzające wykonanie usług seksualnych.

Polowaniena łupy gangów
Działania kontrolne mają się koncentrować na osobach inwestujących wielkie sumy na giełdzie i rynku nieruchomości, nabywających duże pakiety akcji, a także podmiotach stale wykazujących straty lub nieproporcjonalnie niskie w stosunku do obrotów zyski. Rygorystycznie mają być również sprawdzani właściciele rachunków w kilku bądź kilkunastu bankach oraz rajach podatkowych. Szczególnym zainteresowaniem mają być objęci młodzi ludzie kupujący nieruchomości i inne dobra dużej wartości, a równocześ-nie nie deklarujący żadnych dochodów. Kontrolerzy spra-wdzą osoby, które wyłudziły duże zwroty podatku VAT bądź były zamieszane w przemyt spirytusu. - Inspektor ma obowiązek wykazać nadwyżkę dochodów nad przychodami. Jeśli uda mu się dowieść, że sprawdzana osoba wydała więcej, niż udokumentowała po stronie przychodów, wtedy ciężar dowodu spada na podatnika - tłumaczy Leszek Kuliński, rzecznik mazowieckiego Urzędu Kontroli Skarbowej.
Przestępcy są pewni, że urzędnicy skarbowi niczego im nie udowodnią - najwięksi zatrudniają przecież wysoko kwalifikowanych doradców finansowych. Część ekspertów uważa, że w Polsce powinno się ogłosić abolicję majątkową: ci, którzy przyznaliby się do posiadania majątku pochodzącego z przestępstwa, uniknęliby kary, ale musieliby go zwrócić skarbowi państwa. Rozważano też możliwość wprowadzenia powszechnej deklaracji majątkowej, pozwalającej rok po roku prześledzić przychody i wydatki. Takie rozwiązanie wydaje się jednak na razie zbyt kosztowne. - Zapewniam, że ofensywa będzie trwała - mówi minister Biernacki. - Pierwsze efekty walki z finansowym zapleczem podziemia będą widoczne już na przełomie maja i czerwca.

Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.