Cywilizacja "pip"

Cywilizacja "pip"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jedną z bolączek współczesnego życia jest nieustanne sprawdzanie, co zrobiło "pip". Na przykład mój telefon komórkowy robi "pip", kiedy jest w skrzynce wiadomość lub gdy przyjdzie SMS.
Zresztą na SMS robi "pip" znacznie żwawiej (bardziej lubi SMS, odwrotnie niż ja). Tak więc gdy przyjdzie coś do skrzynki i jednocześnie SMS, to robi "pip" właściwie bez przerwy. A ponieważ leży u mnie w kieszeni, wygląda na to, że to ja robię "pip"... często w miejscach publicznych, więc mi wstyd.
Niekiedy w domu pod "pip" telefonu podszywa się "pip" płyty kuchennej, choć bywa i tak, że wyłączam płytę, a "pip" zostaje. Nasłuch wykazuje, że to "pip" ekspresu do kawy. Zdarzyło się też niedawno, że spacyfikowałem płytę kuchenną, mikrofalówkę i ekspres, a "pip" słychać było nadal, tylko trochę cieńsze, bardziej żałosne. Okazało się, że dobywa się z żelazka, które nie lubi leżeć, tylko czasem chce stać (młode jurne żelazko, chyba płci męskiej).
Zegar kuchenny robi "pip" co pół godziny, a o pełnych godzinach - "pip-klang!". Z kolei zegarki ręczne można wykastrować z "pip", ale nie każdy to robi. I tak na widowniach teatralnych około dwudziestej rozpoczyna się festiwal "pip" z zegarków i trwa dobrych (niedobrych) kilka minut, bo żaden zegarek nie jest porządnie nastawiony. I bardzo słusznie, bo gdyby w jednej chwili huknęło "pip" ze wszystkich czasomierzy, aktor dostałby zawału albo runął stary tynk z sufitu (teatry są słabo dotowane).
Co sprytniejsi dyrektorzy teatrów ustawiają o dwudziestej tak zwany antrakt, żeby wszystkie "pip" poleciały w korytarzu, ale jak się trafi dramaturg, który pierwszy akt walnął na półtorej godziny, to przechlapane. Wszystkie gry elektroniczne, którymi bawi się córka, uwielbiają robić "pip". Mają swoje "pip" samochody, szyfry do furtki, pager (archaiczny przedmiot z końca ubiegłego wieku), pralki i suszarki domowe. Te ostatnie można ustawić na "pip" w dowolnym momencie doby, więc śmiało mogą zastąpić budzik, jeśli się uśnie w pralni. Bardzo solidne "pip" robią piloty wszelkiej maści: od auta, garażu, wideo, DVD, wieży itd... Aż dusza skowycze, żeby mieć jednego pilota i jedno "pip" od wszystkiego (pilot skanowany). Ale to można kupić tylko od złodzieja. Wiele "pip" pochodzi z komputera, przyzwyczailiśmy się jednak, że komputer może wszystko, więc takie głupie "pip" to dla niego pryszcz.
Ciągła obecność "pip" jest mocno stresująca, więc może zajść konieczność zadzwonienia po lekarza ("pip"). Ten ściągnie faksem ("pip") wyniki EKG ("pip"), przyjedzie ("pip", "pip"), zmierzy nam elektronicznie ciśnienie ("pip") i skieruje do szpitala. Tam czuwa nad nami monitor pracy serca ("pip"), który w krytycznym momencie zamieni "pip" na "piiiiiiiii...". I to jest chwila, w której pożegnamy się z "pip" i ze światem. No, chyba że ksiądz, modląc się nad grobem, nie zakończy "amen", tylko "pip". Bo i to jest możliwe.

Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.