Fotowoltaiczne żniwa
Artykuł sponsorowany

Fotowoltaiczne żniwa

Włodzimierz Robaszek
Włodzimierz Robaszek 
Energetyka słoneczna ma wielki potencjał. Wykorzystanie go to zysk nie tylko dla środowiska, lecz także dla naszego portfela – mówi Włodzimierz Robaszek, dyrektor generalny i specjalista ds. fotowoltaiki w Solaris Energy.

Polska pokochała energię słoneczną. Nadzieję widzą w niej nawet wielkie firmy energetyczne. Czy wchodząc w branżę odnawialnych źródeł energii (OZE) w 2012 r., wiedział pan, że tak wyglądać będzie przyszłość?

Raczej mocno w to wierzyłem. Pierwsze lata działalności Solaris Energy były trudne. Większość projektów realizowaliśmy za granicą, wierząc, że kiedyś podobne realizacje będą możliwe także w Polsce. A to nie było oczywiste. Brakowało odpowiednich ustaw, szczególnie tych potrzebnych do budowy wielkich fotowoltaicznych farm. Okazało się jednak, że przeczucia nas nie zawiodły. Dziś mamy doświadczenie i wiedzę umożliwiające nam zrealizowanie każdego, nawet najbardziej skomplikowanego projektu.

Czas na fotowoltaiczne żniwa?

To doskonały moment. Dlatego też wiele firm próbuje się dziś przebranżowić, widząc w tym doskonały zarobek. Niestety, nie mając doświadczenia, wiedzy i praktyki, często wykonują instalacje byle jak, bez przemyślenia ich koncepcji czy używając do tego często niewłaściwych dla danej realizacji materiałów. To psuje rynek. Jeszcze niedawno fotowoltaikę nagminnie mylono w Polsce z kolektorami słonecznymi, czyli popularnymi solarami służącymi głównie do podgrzewania wody. Dziś już wiemy, że instalacja fotowoltaiczna to cały układ zasilający nasz dom w tanią energię elektryczną. Wiemy też, że to się zwyczajnie opłaca. Tyle instalacji, ile jeszcze kilka lat temu montowaliśmy w rok, dziś montujemy w tydzień.

Kiedy nastąpiła zmiana?

W przypadku gospodarstw domowych na pewno pozytywnym czynnikiem popularyzującym instalacje było uruchomienie programu „Mój Prąd” i 5 tys. zł dofinansowania, które można uzyskać po zamontowaniu instalacji. Po wprowadzeniu dofinansowania instalacje wyrastają jak grzyby po deszczu.

Przekonują nas dotacje i możliwe oszczędności czy także kwestie związane z ochroną środowiska?

To efekt synergii. Kwestie związane z ochroną środowiska stają się coraz ważniejsze, ale często decydujący jest jednak „głos portfela”, czyli argumenty związane z rentownością tego typu instalacji. Jej koszt zwraca się po czterech, pięciu latach użytkowania. A żywotność paneli to średnio 25-30 lat. Nawet jeśli trzeba wziąć kredyt, to często okazuje się, że płacimy raty w wysokości dawnego rachunku za prąd. Mamy dobry klimat dla tego rodzaju instalacji.

W Polsce? W kraju długiej mrocznej zimy?

Szacuje się, że 1 kW instalacji fotowoltaicznej może wyprodukować dla nas ok. 1000 kWh energii rocznie. To nie jest mało! Podstawa wydajnej instalacji to głównie dobry projekt. Nasza firma oferuje np. bardzo dobrze sprawdzające się, szczególnie w przypadku dużego zacienienia, innowacje – panele na mikroinwerterach. W tradycyjnym systemie panele są połączone w jeden łańcuch, tu każdy może pracować indywidualnie, co bardzo korzystnie wpływa na ich wydajność. Zaletą fotowoltaiki jest też jej niezawodność. Jeśli instalacja jest dobrze zaprojektowana i wykonana na odpowiednich komponentach, odpowiednio dobrana do potrzeb klienta, rzadko wymaga serwisu. Instalacje, które zakładaliśmy jeszcze w 2012 r., do dziś nie wymagały napraw i serwisu.

A realizacja, z której firma jest szczególnie dumna?

Wielkie farmy fotowoltaiczne. To na pewno. Ale osobiście zawsze będę wspominać jeden z kilku projektów, które wykonaliśmy w Niemczech. Ponad 2600 paneli fotowoltaicznych, każdy o mocy 285 W. Instalacja na bardzo trudnym, wielospadowym ciągu dachowym. Praca latem, w 40-stopniowym upale! Test umiejętności i wytrzymałości w jednym!

Wywiad został opublikowany w 43/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiała: