Aby wolno beło

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czterysta lat temu Polacy mniej bali się "obcych" niż dziś
"Aby wolno zawżdy beło tak Polakowi w Litwie, jako Litwinowi w Polsce każdym słusznem obyczajem dostawać i mienie i dzierżać je wedle prawa, w którym leży ono mienie"
Unia lubelska, 1569 r.


Niedawne wiadomości z frontu brukselskiego często komentowane są jako porażka Polski, zdradzonej przez współkandydatów. Publiczność epatowana jest liczbą zamkniętych rozdziałów jako miarą zapóźnienia polskich negocjacji. Czy zatem (i czym) powinni się martwić obywatele rozumiejący wagę naszego dochodzenia do członkostwa w UE?
Podkreślam stale i publicznie, że sama liczba zamykanych rozdziałów nie świadczy o naszym miejscu w "rankingu" kandydatów ani też nie ma bezpośredniego wpływu na datę naszego członkostwa. Nie można lekceważyć politycznego jej wpływu na ogólną ocenę stanu naszych przygotowań, ale istotniejsze jest właściwe traktowanie zawartości stanowisk negocjacyjnych kandydata i zawartych w nich argumentów. Idzie bowiem o to, w jakiej sprawie - niezależnie od czystej arytmetyki rozdziałów negocjacyjnych - kruszymy kopie przy negocjacyjnym stole. Znajdujemy tam sprawy poważne, merytoryczne i finansowe, warte obrony za wszelką cenę, znajdujemy szczegóły techniczne wymagające wyjaśnienia między ekspertami, znajdujemy wreszcie kwestie bardziej symboliczne niż merytoryczne, na koniec znajdujemy pewną liczbę spraw, które są raczej owocem mitów, uprzedzeń lub politycznej zapiekłości niż trzeźwej kalkulacji. Chcę zwrócić uwagę na dwie sprzeczne z sobą logiki, mające doniosłe skutki polityczne.
Pierwszą taką kwestią jest propozycja osiemnastoletniego okresu przejściowego na obrót nieruchomościami rolnymi. Niedawno sięgałem do dokumentów unii lubelskiej, gdzie odgrzebałem zapisany wyżej smakowity cytat. Jest godne zastanowienia, że ponad 400 lat temu, gdy gospodarka była zdominowana przez rolnictwo, a władza polityczna ściśle wiązała się z tytułem własności do ziemi jako takiej, zdecydowano dopuścić swobodę obrotu nieruchomościami i nie obawiano się "obcych" tak, jak obawiają się ich w dzisiejszej Polsce niektóre środowiska polityczne. Nie jest tajemnicą, że pomysł wieloletniego okresu przejściowego zrodził się w ZChN i zyskał wsparcie najbardziej nacjonalistycznie zorientowanych postendeków. Trudno się też dziwić, że podobna propozycja negocjacyjna nie tylko nie nadaje się do obrony, nawet przez samego ministra Kułakowskiego (który po prostu musi się trzymać udzielonego mu mandatu), ale wręcz budzi reakcję stukania się w czoło. Tym bardziej że od dawna znane są w unii liczne sposoby zabezpieczania się przed spekulacyjnym wykupem nieruchomości, które nie naruszając formalnej zasady niedyskryminacji, zapewniają narodową gestię nad tą dziedziną. Bardzo jestem ciekaw, czy obecny rząd polski zdobędzie się na racjonalne i chłodne potraktowanie tej sprawy, która wyłącznie z niemądrych powodów politycznych blokuje postęp negocjacji, a zważywszy na nieracjonalne uzasadnienie stanowiska nie rokuje wielkich szans na "przehandlowanie" za coś, na czym naprawdę nam zależy.
Drugą sprawą jest nie tyle nawet kwestia swobody podejmowania przez Polaków pracy, ile pełna swoboda poruszania się po całej unii, a więc bez kontroli paszportowej na granicy Polski z innymi państwami członkowskimi. Komentatorzy nie zwrócili niemal uwagi na ten problem, choć z polskiego punktu widzenia właśnie w niej znacznie bardziej niż w swobodzie obrotu nieruchomościami wyraża się nasz symboliczny powrót do statusu Europejczyków pierwszej kategorii. Jeśli mamy czegoś bronić "jak niepodległości", to właśnie tutaj mamy do czynienia z polską racją stanu. Polak przekraczający Odrę w kierunku zachodnim nie powinien być indagowany na okoliczność powodu i celu swej podróży. Jedzie, bo lubi - tak wyraża się elementarna wolność obywateli Europy korzystających z członkostwa ich kraju w UE.
Rząd polski musi dokonać wyboru między tymi dwiema logikami.
Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.