Pomysły na to, jak wypromować Polskę, nie mają końca. Mieliśmy znane chyba wszystkim logo „Teraz Polska”. Było logo Polski z drzewkiem i rzeką. Było logo z ptaszkiem. Było logo z bocianem. Było z kolorowymi strzałkami. Z żaglówką. Z koniakowską koronką. Z choinką.
Była też słynna sprężyna autorstwa Wally'ego Olinsa, brytyjskiego speca od brandingu. Za projekt dostał milion złotych. Czy ktoś go jeszcze pamięta? Logotypów Polski mamy dziesiątki. Strategii budowania naszego wizerunku na świecie – żadnej.
W końcu parę lat temu rząd Beaty Szydło zdecydował się zerwać z tym marazmem. Powołał Polską Fundację Narodową, agendę zasilaną setkami milionami złotych od spółek Skarbu Państwa. Wtedy była premier mówiła, że nowa fundacja będzie pokazywać:,,Polskę piękną, Polskę przyjazną, Polskę, do której warto przyjechać”. Dziś po fundacji zostały zmarnowane miliony złotych i kupa śmiechu.
Maciej Świrski, jej były prezes, ogłosił parę dni temu wielki raport o tym, jak Netflix prezentuje wizerunek Polski w swoich produkcjach. Żeby raport przygotować, obejrzał 500 filmów i seriali przed telewizorem. Tak wygląda dbałość o polską markę. Żadna władza nie wpadła jeszcze na pomysł, żeby w reklamie Polski pomóc naszym firmom. To przecież ich produkty i usługi są najlepszą wizytówką naszego kraju na świecie.
Szwajcarski Wawel
Niemcy kojarzą się z Mercedesem. Marka jest wyceniana na ponad 50 mld dolarów. To prawie tyle, co PKB Litwy. Koreańczycy z Samsungiem (60 mld dolarów). Japończycy z Toyotą (56 mld dolarów). Amerykanie z Apple, Google’em czy Amazonem. To trzy najdroższe brandy na świecie. Z czym kojarzy się Polska? Z wódką? Żubrówkę produkują nam Rosjanie. Wyborową Francuzi. Żołądkową Brytyjczycy. Z piwem? Żywca warzą Holendrzy z Heinekena. Lecha Japończycy z Asahi. Słodycze? Wedel to też Japończycy. Wawel ma tak naprawdę siedzibę nie w Krakowie, ale w malowniczym szwajcarskim miasteczku Münchenstein. To może z kiełbasą? Morliny to Chińczycy. Sokołów to Duńczycy. Można się w tym wszystkim pogubić.
Kiedyś naszą dumą był Solaris. Firma chwaliła się, że polskie autobusy jeżdżą po ulicach 30 krajów. To była cudowna historia państwa Olszewskich. Dentystki i inżyniera, którzy postanowili wrócić z emigracji i założyć pod Poznaniem własny biznes. Ale dzisiaj właścicielem rodzinnej firmy są już Hiszpanie.
Nie mamy tylu zabytków, co Francuzi. Nie mamy tak pięknych plaż jak Brazylijczycy. Nie mamy technologii jak Amerykanie ani samochodów jak Niemcy. W ogóle samochodów nie mamy. No, chyba że liczyć te montowane polskimi rękami w fabrykach Volkswagena czy Fiata. Za co więc może pokochać nas świat?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.