Misja specjalna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pielgrzymka do trzech Ukrain
Kogo odwiedza papież, przyjeżdżając do Kijowa? Na Ukrainie padają co najmniej trzy odpowiedzi na to pytanie. Dla władz papież odwiedza państwo ukraińskie. Katolicy obrządku wschodniego i zachodniego będą witać głowę swego Kościoła, Ojca Świętego. Część nieprzejednanych prawosławnych twierdzi natomiast, że biskup Rzymu jedzie po to, by uprawiać prozelityzm na "kanonicznym terytorium prawosławia". Próby odpowiedzi na pytanie o cel papieskiej podróży podzieliły uczestników dyskusji na zwolenników tej wizyty (ponad 40 proc.), przeciwników (około 4 proc.) i resztę - obojętnych lub niedoinformowanych. Zajęcie stanowiska w tej sprawie stawia Ukraińców przed koniecznością dokonania niełatwego wyboru: czy Ukraina powinna się identyfikować ze Wschodem, czy z Zachodem? Czy należymy do obszaru rosyjskiego prawosławia, czy jesteśmy krajem, w którym krzyżują się religie i kultury Europy?
Około 6 mln obywateli ukraińskich uważa się za katolików: 5 mln należy do Cerkwi greckokatolickiej, której głową jest kardynał Lubomyr Huzar, a milion do Kościoła rzymskokatolickiego, reprezentowanego przez kardynała Mariana Jaworskiego. Wbrew logice, stosunki między tymi odłamami katolicyzmu na Ukrainie nie są najlepsze. Między klerem obu kościołów toczy się swego rodzaju rywalizacja o "prawo do papieża". Ukraińska Cerkiew greckokatolicka jest liczniejsza i ważniejsza (od ukraińskich rzymskich katolików) dla Ukraińców z Ukrainy Zachodniej, ale na świecie unici, czyli uznający zwierzchność papieża katolicy obrządku wschodniego, są uważani za katolików "niekompletnych". Co więcej, na Ukrainie Zachodniej, gdzie stosunki polsko-ukraińskie wciąż nie są najlepsze, grekokatolikom może się nie podobać to, że tamtejsi katolicy rzymscy zachowują się niekiedy tak, jakby Kościół katolicki na Ukrainie był wyłącznie polski. Część duchowieństwa greckokatolickiego opowiada się wręcz za przekształceniem ukraińskiej Cerkwi greckokatolickiej w oddzielny, niezależny kościół. Nietrudno zauważyć, że ta idea jest bardziej popularna w Moskwie niż w Kijowie.
Aleksiej II, głowa rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, uważa Ukrainę za "kanoniczne terytorium prawosławia rosyjskiego". W Kijowie na ten temat nie ma jednomyślności. Takie stanowisko zajmuje jedynie Ukraińska Prawosławna Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego i jej patriarcha - Sabodan. Na Ukrainie ma ona formalnie najwięcej parafii, lecz mało wiernych. Większość tych parafii znajduje się na wschodzie i południu kraju, gdzie sympatie prorosyjskie są wyraźniejsze, lecz poziom religijności społeczeństwa jest bardzo niski.
O wiele większą liczbę wiernych, lecz mniej parafii, mają dwa inne kościoły prawosławne - Ukraińska Prawosławna Cerkiew Patriarchatu Kijowskiego oraz Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna. Pierwszej przewodzi patriarcha Filaret, drugą administruje władyka Ihor. Hierarchowie obu niezależnych cerkwi ukraińskich deklarują przychylny stosunek do wizyty papieża na Ukrainie; robią to, aby udowodnić swoją wierność chrześcijańskim przykazaniom (a nie interesom politycznym), a jednocześnie zademonstrować lojalność wobec władzy ukraińskiej, która papieża zaprosiła.
Szczególnie ostrą reakcję Cerkwi rosyjskiej oraz Aleksieja II tłumaczy się też zwykłą zazdrością o rozmach, z jakim Ukraina przygotowuje się do spotkania z jego głównym "konkurentem". Na powitanie Aleksieja na Ukrainie nigdy nie budowano specjalnych ołtarzy. Co więcej, odwiedziny swego "terytorium kanonicznego" praktycznie uniemożliwia mu obawa przed wielkimi akcjami protestacyjnymi części ukraińskich prawosławnych - tych, którzy nie chcą, by Ukrainę uważano za "terytorium kanoniczne" Cerkwi rosyjskiej.
Zapraszanie Jana Pawła II na Ukrainę ma już swoją historię. W 1998 r. w mediach zrobiło się głośno, gdy władze ukraińskie zaprosiły papieża, a następnie wycofały się z tego pomysłu. Dzisiaj władze w Kijowie potrzebują wizyty papieża. Zwłaszcza że w wyniku kryzysu politycznego (związanego z zabójstwem dziennikarza Georgija Gongadze, rzekomo na zlecenie prezydenta Kuczmy) ochłodzeniu uległy stosunki Kijowa z Zachodem. Kijów nie chce jednak narażać na szwank coraz ważniejszych dla siebie stosunków z Moskwą, dlatego oficjalnie lansowana jest teza, że papież przyjeżdża jako "przywódca państwa watykańskiego". Takie tłumaczenie nie jest przekonujące - nie tylko dlatego, że główne wydarzenia tej wizyty będą miały charakter religijny. Temat papieskiej wizyty już dawno przekroczył ramy dialogu międzywyznaniowego.
Papieska wizyta jest dla Ukrainy wielkim wyzwaniem. Daje jej perspektywę poprawienia swego wizerunku, niesie jednak także ryzyko kompromitacji w razie niepowodzenia. Od tego, czy Ukraina będzie umiała sprostać temu wyzwaniu, może zależeć jej reputacja jako kraju europejskiego. Podróż na Ukrainę będzie też jednym z najtrudniejszych wyzwań dla samego Jana Pawła II. Jedna niezręczność czy nawet nie dający się przewidzieć zbieg okoliczności może zburzyć względny pokój religijny między wiernymi poszczególnych cerkwi i kościołów. Uniknięcie tego i przyczynienie się do uspokojenia nastrojów będzie graniczyć z cudem.

Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.