Sitwokracja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czytelnicy "Wprost" o lokalnych sitwach
"Nieformalne układy towarzysko-biznesowe zabijają lokalną demokrację" - napisaliśmy w artykule "Sitwokracja" (nr 22). Sitwy potrafią zmienić w koszmar życie tych, którzy próbują im się przeciwstawić. Będące de facto prowincjonalną mafią kliki, złożone z urzędników, pracowników wymiaru sprawiedliwości, funkcjonariuszy aparatu ścigania, polityków, a czasem szefów lokalnych mediów i duchownych, tworzą konkurencyjną administrację. Publikując "Sitwokrację", byliśmy przekonani, że opisywane przez nas mechanizmy funkcjonują w większości polskich miast i miasteczek. Potwierdziły to dziesiątki listów, e-maili i telefonów od czytelników. Fragmenty niektórych wypowiedzi postanowiliśmy opublikować.

Sitwy to nie tylko specyfika małych miast i gmin. W moim rodzinnym Szczecinie jest dokładnie tak samo. Z jednej strony - o czym napisaliście - w Internecie publikowane są plany inwestycyjne zarządu miasta, z drugiej zaś, konkretne decyzje są podejmowane na niejasnych zasadach, niejawnie, wbrew interesom mieszkańców. W Szczecinie rządziły już chyba wszystkie możliwe koalicje, a ich polityka właściwie niczym się nie różniła: przetargi jak były, tak są ustawiane, w urzędach króluje nepotyzm, a policja zamiast ścigać aferzystów, informuje ich o postępach śledztw. Od lat ci sami ludzie decydują o sprawach miasta i jego mieszkańców i od koryta nie są w stanie ich odsunąć nawet afery kryminalne - sprawy toczą się latami, a zainteresowani udają, że nic się nie stało.
Urszula Bryzek
Szczecin

Czytając wasz artykuł, miałam wrażenie, że przedstawiane problemy niczym się nie różnią od moich. Mieszkam w małej wiosce w gminie Bystrzyca Kłodzka, w której opracowywany jest plan zagospodarowania przestrzennego. W ustalaniu strategii wsi w ogóle nie są brane pod uwagę sugestie mieszkańców, a wręcz przeciwnie - mamy wrażenie, że plan ten ma załatwić interesy urzędników lub radnych. Sprawę tę skierowałam do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ręce opadają, gdy się widzi, jak to radni są "bezradni", a na dodatek uwikłani w układy towarzyskie. Taki szary człowiek jak ja nie ma żadnych szans w walce z sitwą. Oni po swojej stronie mają sztab prawników, a my miotamy się jak ryba wyjęta z wody. Wasz artykuł dodał mi skrzydeł, utwierdziłam się w przekonaniu, że obrałam słuszną drogę.
Małgorzata Korwel

W prokuraturze poznańskiej badana jest sprawa nieprawidłowości dotyczących rozliczenia robót związanych z budową kanalizacji deszczowej w leszczyńskiej dzielnicy Zaborowo. Sprawa jest prosta, materiał dowodowy kompletny, w pełni potwierdzający stawiane zarzuty niegospodarności i nadużyć. Dziwi niezwykle przeciągający się termin jej wyjaśnienia przez prokuraturę (prawdopodobnie już apelacyjną). To kolejny przykład potwierdzający zawarte w waszym artykule tezy. Stworzyliśmy stronę internetową, na której staramy się przedstawiać nasze poglądy dotyczące sposobu sprawowania władzy (www.uw.leszno.pl). Poziom artykułów zapewne odbiega od standardów rzemiosła dziennikarskiego, lecz uważamy, że warto ujawniać prawdziwe oblicze radnych SLD i "gospodarnych dla Leszna", sposób funkcjonowania administracji miasta i jednocześnie powiatu grodzkiego.
Adam Mytych przewodniczący Koła Unii Wolności w Lesznie

Mieszkam w dawnym województwie słupskim. U nas zasada działania lokalnej mafii jest dokładnie taka sama, jak opisana w artykule. Dołączyłbym jeszcze do tych struktur służby specjalne i byłych współpracowników SB. Poprzez nieformalne kontakty ludzie ci mają wpływ na wszystko, co istotne w regionie - na sądy, niektóre banki, większość instytucji. Znam niezależnego redaktora gazety lokalnej, który jest zastraszany. Mafia wykorzystała do tego wpływy w policji oraz możliwości manipulowania skruszonymi kryminalistami. Ci uciszyli "nieposłusznego" dziennikarza. Sitwa spowodowała, że tak naprawdę w naszym regionie nic się nie dzieje. Zduszone zostały wszelkie inicjatywy, ludzie zniechęcili się do działania. Jeśli ktoś jest na tyle "uparty", że mimo wszystko próbuje coś robić, klika "podczepia" się pod niego i sobie przypisuje ewentualne sukcesy. Sitwa ma ambicje i plany rządzenia ludźmi. Do tego są potrzebne jej stanowiska teraz i w przyszłości, z poselskimi włącznie. Aby to osiągnąć, trzeba brylować w społeczeństwie, być aktywnym - i sitwa taka jest. Inni starający się zaistnieć są uznawani za konkurentów, dlatego klika ich niszczy. Trafne jest spostrzeżenie, że na naszym terenie działa kilka konkurujących z sobą sitw. Należy wykazać niemało sprytu i rozeznania w lokalnych układach, by się obronić przed nimi. Nalegam, by temat był w przyszłości kontynuowany na łamach "Wprost". Jedynie w ten sposób można uświadomić społeczeństwu przyczyny braku demokracji i wszystkiego, co się z tym wiąże: marazmu, apatii, braku przedsiębiorczości czy niechęci do rozwijania firm.
Czytelnik z Pomorza Zachodniego nazwisko znane redakcji

Sitwa jest zjawiskiem głęboko zakorzenionym w mentalności Polaków. Ma prawie tysiącletni rodowód i dwuznaczną konotację. Była i jest rakiem wyniszczającym zdrową tkankę państwa i społeczeństwa, ale równocześnie istniała przecież "patriotyczna sitwa", która pozwalała przetrwać. Bardzo interesującym zjawiskiem jest transformacja narodowo-patriotycznych ruchów w narodowo-patriotyczną sitwę. Klika prowincjonalna, powiatowo-gminna to rzadkie połączenie głupoty, nieuctwa, zawiści, pazerności, zwykłego złodziejstwa i bezgranicznej pogardy dla prawa. Od dziesięciu lat w mojej gminie rządzą sitwy. Obecna nie wypłaciła do tej pory nauczycielom zaległych wyrównań, wymusiła na dyrektorach szkół rezygnację z dodatków motywacyjnych, podpisany regulamin płacowy wrzuciła do kosza wraz z wyrokami sądu. Sitwa zatrudnia bądź zwalnia nauczycieli, przydziela lub odbiera etatowe godziny, ciągle straszy.
Czytelnik z Podkarpacia nazwisko znane redakcji

Dziękuję za zwrócenie uwagi na moją skromną osobę. W artykule opisano historię, która przydarzyła mi się rok temu - wyrzucenie na bruk [dziennikarza "Wiadomości Krajeńskich" wbrew ustawie usunięto zimą z gminnego mieszkania, ponieważ pisał krytycznie o lokalnych władzach]. Na 4 czerwca tego roku komornik rewiru I Sądu Rejonowego w Chojnicach wyznaczył wykonanie wyroku sądu przywracającego mi owo nieszczęsne mieszkanie. Wyrok w tej sprawie zapadł 14 kwietnia 2000 r. Jest to już kolejne "podejście", więc nie wiem, jak się zakończy. Jeszcze raz dziękuję - wraz z żoną odbieramy waszą publikację jako moralne wsparcie dla naszych działań. Dodam, że w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy złożyłem stosowny pozew o zasądzenie odszkodowania. Pozwanymi są m.in. gmina Sępólno Krajeńskie oraz tamtejsza komenda powiatowa policji.
Adam Kapłon

Sitwa w naszym mieście wywodzi się z grup towarzyskich, jakie się utworzyły podczas modlitewnych spotkań w ramach Ruchu Światło - Życie. Pobożne towarzystwo obsadziło wszystkie stanowiska, które przynoszą pieniądze. Zrobili to w stylu, jakiego mogą pozazdrościć niegdysiejsi pezetpeerowscy aparatczycy. Prezydent miasta, całe jego otoczenie, MZK, Zieleń Miejska, starostwo powiatowe - wszystko swojacy. Nie masz z nimi układów - nie ma dla ciebie miejsca w mieście. Dokładnie tak, jak to opisaliście. Przykład kilku dużych firm, które wyniosły się do sąsiednich gmin, jest aż nadto wymowny. Zapraszam do naszej miejscowości promowanych przez "Wprost" "młodych, ambitnych, kreatywnych". Będzie można się pośmiać, gdy porozbijają sobie głowy o nomenklaturowy mur. Bo tutaj nie potrzeba wykształconych i zdolnych. Wystarczy, że są swoi.
Czytelnik z Wielkopolski nazwisko znane redakcji
Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.