Pożegnanie z historią

Pożegnanie z historią

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludzie są znużeni wracaniem do przeszłości

Obserwatorzy sceny politycznej zdążyli się już przyzwyczaić, że wraz z rozpoczęciem kampanii wyborczej publiczne debaty są wyraźnie spłycane. Wprost zabójczy staje się dla nich wszechobecny duch agitacji, upiększający własne i wykoślawiający cudze poglądy. Każda reguła ma jednak potwierdzające ją wyjątki. Najwyraźniej na tej zasadzie w rozpolitykowanym dzienniku "Życie" ukazał się niezwykle ciekawy i stroniący od doraźnej propagandy tekst Roberta Krasowskiego, stawiający tezę, że wraz z obecnymi wyborami parlamentarnymi definitywnie kończy się epoka, której głównym rysem było rozliczenie PRL-owskiej przeszłości. Zdaniem autora, spory o historię zostaną zastąpione kwestiami bardziej aktualnymi, jak wysokość podatków czy propozycje skutecznej walki z przestępczością.
Trudno odmówić temu poglądowi słuszności, choć równocześnie nie sposób nie zauważyć, że kampania dopiero się rozpoczyna i spór o PRL może się rozpalić na nowo, jak pożar, który - wydawałoby się - definitywnie już ugaszono. Za taką możliwością przemawiałoby ogromne przywiązanie polityków do argumentacji historycznej. Dość przypomnieć, że w II Rzeczypospolitej, aż do ostatnich jej dni, z większą namiętnością niż o reformę rolną, stopę inflacji czy progi podatkowe, spierano się o to, kto trafniej przed 1918 r. wytyczył drogę walki o niepodległość: Józef Piłsudski czy Roman Dmowski. Podobnie było w PRL, której przywódcy specjalizowali się w wystąpieniach udowadniających ich wyższość nad Polską przedwojenną. Normalni ludzie kpili sobie z tych tyrad i humorem bronili się przed nachalnością propagandy. Ogromną popularnością cieszył się dowcip przypisujący Władysławowi Gomułce następującą konkluzję: Polska sanacyjna stanęła u progu przepaści, a Polska Ludowa uczyniła ogromny krok naprzód.
Również dzisiaj ludzie są znużeni bezustannym powracaniem do przeszłości. Najpewniej więc Robert Krasowski nie myli się, kiedy twierdzi, że prawica nie odwoła się w wyborach do coraz mniej skutecznego oręża historii. Już stronią od niego nowe jej ugrupowania, górujące w badaniach opinii publicznej. W ich ślady pójdą najpewniej i najwięksi tradycjonaliści. W polityce jak na rybach - nie da się długo trwać przy przynęcie, na którą łowią się coraz marniejsze płotki.
Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.