Przejażdżki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Informacji o połączeniach PKP nie należy, broń Boże, szukać na polskich stronach internetowych
Jedzie pociąg z daleka, ani chwili nie czeka. Konduktorze łaskawy, zawieź nas do Warszawy". Już się robi. Do Warszawy - nie ma problemu. Tylko z powrotem nie można. Tak w każdym razie wynikałoby z "Komputerowego rozkładu jazdy" dostępnego w Internecie dzięki Wirtualnej Polsce. "Komputerowy rozkład jazdy" to bardzo myląca nazwa, bo zestawienie to nie sprawia wrażenia tworu mającego cokolwiek wspólnego z komputerami, nic się w nim nie rozkłada, a o jeździe też nie ma mowy. Właściwiej byłoby go nazwać "Liczydełkowy opis bezruchu".
Załóżmy, że przyszedłby nam do głowy śmiały pomysł podróży pociągiem z Warszawy do Poznania i to z zamiarem dotarcia do celu około 9.30 rano. Pamiętając jeszcze z czasów PRL, że między tymi dwoma miastami z całą pewnością leżały tory, a ostatnio nie było na tej trasie akcji partyzanckich, stawiamy "Komputerowemu rozkładowi jazdy" pytanie o bezpośrednie połączenia o interesującej nas porze. Nasz nowoczesny rozmówca zastanawia się nad tym problemem najwyraźniej bardzo głęboko, bo trwa to dobre trzy minuty. Warto było jednak czekać, ponieważ na ekranie ukazuje się sensacyjna wiadomość, że między Warszawą a Poznaniem nie ma żadnych bezpośrednich połączeń kolejowych. W trosce o klienta "Komputerowy rozkład jazdy" nie pozostawia go bezradnego w tak wielkim mieście jak Warszawa i proponuje, żeby "szukać połączeń z przesiadkami" oraz "innych środków lokomocji".
Jak by tu dojechać z Warszawy do Poznania z przesiadkami? Jest kilka ciekawych możliwości. Na przykład ekspresem do Krakowa, stamtąd osobowym do Dąbrowy Górniczej, gdzie przesiadamy się do pospiesznego do Wrocławia, skąd mamy kuszetkę do Drezna. Tam zaś łapiemy pociąg berliński i z Berlina to już żabi skok - dojeżdżamy prosto do Poznania. Jeszcze lepsza jest podróż z przesiadkami i z wykorzystaniem "innych środków lokomocji". Z dworca Warszawa Centralna jedziemy autobusem miejskim nr 175 na lotnisko Okęcie, gdzie już czeka na nas samolot do Sztokholmu. Po wylądowaniu wynajmujemy rower i jedziemy do najbliższej wypożyczalni nart biegówek, na których docieramy do Malmö. Stamtąd płyniemy promem do Świnoujścia, dojeżdżamy taksówką do Szczecina i dostajemy się na barkę płynącą w górę Odry. U ujścia Warty do Odry nadmuchujemy schowany w walizce ponton i już o własnych siłach suniemy Wartą do Poznania. Gdyby nam sił zabrakło, nie ma się co martwić, bo i tak dowiezie nas do celu karetka pogotowia. Jedyny kłopot - czy na pewno zdążymy na 9.30?
Właśnie ta wątpliwość skłania nas jednak do sprawdzenia, czy przypadkiem ktoś inny nie wszedł w posiadanie informacji o pociągach bezpośrednich z Warszawy do Poznania. Okazuje się, że wszedł. Tyle że tego kogoś nie należy, broń Boże, szukać na polskich stronach internetowych. To byłoby za łatwe. Rozkład jazdy PKP najlepiej poznać za pośrednictwem niemieckiej strony, z której w kilka sekund można się dowiedzieć, że rano jedzie z Warszawy do Poznania kilka ekspresów, a jeden z nich jest na miejscu o 9.27. Kilka sekund zajmuje też znalezienie w tym serwisie odpowiedzi na pytanie, które "Komputerowemu rozkładowi jazdy" po doświadczeniach z Poznaniem w ogóle boimy się zadać: o połączenia z Warszawy do Krzyża Wielkopolskiego. Okazuje się, że nie trzeba tam podróżować kajakiem przez Norwegię, wystarczy InterCity - trzy godziny i czterdzieści dwie minuty, bez przesiadki. Czyli Polska jest nowoczesna. Szkoda tylko, że muszą to pokazywać inni.
Na zakończenie zafundujmy sobie przejażdżkę na krótszej trasie, a przy tym dającą okazję do pośmiania się z innych. W Bretanii budowany jest dom z ruchomym dodatkiem w postaci pomieszczenia o powierzchni 10 m2, które może się oddzielić od głównego budynku i na kilkudziesięciometrowych szynach z betonu dojechać nad urwisty brzeg morza. Na przykład gdyby właścicielowi przyszła ochota na zjedzenie kolacji przy zachodzie słońca. Nazwał on tę część domu bocianim gniazdem. Główna część budynku stoi w strefie, której zabudowa jest dozwolona. Tory bocianiego gniazda zaś kończą się w strefie nadbrzeżnej, której zabudowa jest zakazana. Administracja odchodzi od zmysłów, bo żadne przepisy nie mówią, jak należy traktować ruchomą część budynku. Czy to jest zabudowa, czy nie? Postój przyczep kempingowych jest tam dozwolony. Jeśli więc potraktować bocianie gniazdo jako przyczepę, to może sobie pojechać nad morze i wrócić, ale jeśli jako część domu, to nie może. Co gorsza, nie można się przyczepić nawet do betonowych szyn, bo przepisy uznają za "konstrukcję" tylko coś, co ma ponad 60 cm wysokości, a szyny tyle nie mają. Lokalni urzędnicy byli bezsilni i odesłali sprawę do ministerstwa, które od miesiąca równie bezsilnie milczy. Są więc spore szanse na to, że sprawa trafi pod obrady Unii Europejskiej lub ONZ.

Więcej możesz przeczytać w 25/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.