Artykuł sponsorowany

Klimat na las

Las jesienią
Las jesieniąŹródło:Marek Matecki
Niezależnie od tego, czy i jak bardzo świat wokół przyspiesza, leśnik w pewnym sensie żyje dekadami. Taki minimalny, 10-letni horyzont planowania i prowadzenia różnych prac nakreśla mu obowiązujący model zarządzania lasami. W całym cyklu życia lasu wydaje się to tylko chwilą, lecz nawet w takim okresie mogą zajść niemałe zmiany. Przełom roku 2020 i 2021 to dobra okazja do podsumowania.

Jak wynika z Wielkoobszarowej Inwentaryzacji Stanu Lasów, czyli cyklicznego, największego i najszerszego pomiaru wszystkich lasów w Polsce, wciąż przybywa nam lasów. Porównanie wyników pierwszego cyklu tego badania, zakończonego w roku 2009, i ostatniego, zakończonego w roku 2019, wskazuje, że tylko w ciągu ostatniej dekady ich powierzchnia zwiększyła się o 188,5 tys. ha (do łącznie 9,26 mln ha), czyli wzrosła o obszar równy całym polskim Bieszczadom. Najszybciej przybywało lasów prywatnych (stanowią już 19,3 proc. wszystkich) dzięki zalesianiu nieużytków i dawnych gruntów rolnych przez ich właścicieli, ale powierzchnia Lasów Państwowych (zarządzają blisko 77 proc. polskich lasów) również wzrosła znacząco – o 50,2 tys. ha (do 7,15 mln ha). Ogółem oficjalna lesistość Polski wzrosła z 29 do 29,6 proc., ale dzięki wykorzystaniu nowoczesnych metod teledetekcji ujawniono, że ewidencja nie obejmuje nawet 800 tys. ha faktycznych lasów. Okazuje się więc, że rzeczywista lesistość naszego kraju może sięgać 32 proc.

Więcej lasu w lesie

Mimo tak krótkiego dla lasu okresu porównawczego zauważalna zmiana dokonała się w strukturze gatunkowej. Udział drzew liściastych w powierzchni wszystkich lasów wzrósł z 29,2 do 31,8 proc., w tym w LP z 27,8 do 29,9 proc. W dużej mierze wynika to z planowej przebudowy prowadzonej przez leśników, którzy w miejsce wycinanych starych monokultur sosnowych sadzą nowe drzewostany o bardziej zróżnicowanym składzie. Polskie lasy są też coraz starsze. Średni wiek drzewostanów wzrósł przez dekadę z 55 do 59 lat, w tym w Lasach Państwowych z 57 do 60 lat. Średnio już co siódme drzewo w lasach zarządzanych przez leśników ma 100 lub więcej lat.

Mamy coraz więcej gruntów leśnych, na nich coraz więcej drzew, a do tego użytkujemy lasy w sposób zrównoważony, pozyskując co roku znacznie mniej drewna, niż go w tym czasie przyrasta. Dlatego w zaledwie dekadę średnia zasobność polskich lasów na hektarze wzrosła z 254 do 286 m3 drewna (w LP z 262 do 290 m3). O kilkanaście procent zwiększyły się też całkowite zasoby drewna w polskich lasach i dziś należą one do największych w Unii Europejskiej.

Z myślą o przyrodzie

W ostatniej dekadzie skokowo wzrosła ilość martwego drewna w polskich lasach (z 52 do 77 mln m3), w tych w zarządzie LP ‒ nawet o ponad połowę (z 37 do 56,8 mln m3). To przede wszystkim efekt celowego pozostawiania przez leśników w lasach gospodarczych części drzew do naturalnego rozpadu. Wynika to ze świadomości, jak ważną rolę odgrywa martwe drewno jako siedlisko życia różnych cennych organizmów.

To niejedyny przejaw ekologizacji leśnictwa. W ostatnich dziesięciu latach średnio 61 proc. pozyskiwanego co roku w Lasach Państwowych drewna pochodziło z tzw. cięć przedrębnych, a więc w młodszych drzewostanach, w których w określonym miejscu wycina się tylko wybrane drzewa spośród wielu tam rosnących. Tymczasem powierzchnia cięć rębnych, w których usuwa się większość drzew z danej powierzchni, malała (wyjątek to lata 2017-2019, gdy jako zręby kwalifikowano powierzchnie zniszczone przez huragan stulecia).

W ostatniej dekadzie wyraźny był trend ograniczania lub rezygnacji z pozyskania drewna na szczególnie cennych przyrodniczo obszarach lasów gospodarczych. W Lasach Państwowych wzrosła liczba i powierzchnia rezerwatów, stref ochronnych wokół miejsc bytowania chronionych gatunków i innych form ochrony przyrody (np. rezerwaty zajmują 1,6 proc. powierzchni LP, strefy ochronne ‒ 2 proc., obszary Natura 2000 – aż 38 proc.). Ale leśnicy zmniejszali albo wyłączali użytkowanie także na innych terenach nieobjętych ustawowymi formami ochrony przyrody. Na początku 2020 r. w sumie ponad 1,25 mln ha lasów w ich zarządzie (17,6 proc.) było przynajmniej częściowo wyłączonych z pozyskania drewna, w tym co najmniej 530 tys. ha (7,5 proc.) ‒ całkowicie.

Wszystko to przekłada się na zwiększenie różnorodności biologicznej w lasach. Lasy były i są domem dla ogromnej większości występujących w Polsce grzybów, roślin i zwierząt. W ostatnich latach m.in. istotnie wzrosła liczebność wielu chronionych, rzadkich zwierząt – od bielików przez niedźwiedzie, rysie po wilki. Warto wskazać też inny symboliczny gatunek, który jest ściśle monitorowany i reintrodukowany przez człowieka. W dużej mierze dzięki realizacji kompleksowego programu ochrony finansowanego przez LP w ciągu dekady liczba żubrów wzrosła z 1224 aż do 2269, czyli o połowę. Aż 90 proc. z nich żyje w wolnych stadach.

Co czeka lasy?

Wszyscy dziś nawołują do sadzenia nowych i ochrony istniejących lasów, podkreślają ich rolę w kształtowaniu klimatu oraz pochłanianiu i wiązaniu węgla. Lasy jednak również same boleśnie odczuwają negatywne skutki zmian klimatu. Rosnące średnie temperatury, zimy bez śniegu i długie miesiące z minimalnymi opadami powodują osłabienie wielu gatunków drzew. Stają się one wtedy bardziej podatne na choroby, atak patogenów grzybowych, pasożytów (np. jemioły) i owadów, które w końcu prowadzą do ich obumarcia. Leśnicy usuwają posusz, czyli drzewa zasiedlone przez szkodniki (by ograniczyć ich rozprzestrzenianie się na te jeszcze zdrowe) oraz już zamarłe (by zapewnić bezpieczeństwo ludziom i szybciej przystąpić do nowych nasadzeń). Skalę problemu obrazuje fakt, że od 2010 r. do dziś w Lasach Państwowych roczne pozyskanie posuszu świerkowego wzrosło prawie dwuipółkrotnie, a posuszu sosnowego prawie trzykrotnie. Takie cięcia sanitarne umożliwiają leśnikom przyspieszenie procesu, który naturalnie potrwałby znacznie dłużej (zamieranie drzewostanów i powolne ich odnawianie się, przemiany sukcesyjne). Każdorazowo w miejsce usuwanych zamarłych drzew sadzone są nowe, przy czym w miejsce dawnych jednogatunkowych fragmentów lasu (np. świerkowych w górach na południu, sadzonych często jeszcze przez zaborców) sadzone są gatunki lepiej dopasowane do danego siedliska, bardziej zróżnicowane, a tym samym bardziej odporne.

Coraz bardziej gwałtowne i nieprzewidywalne stają się też zjawiska pogodowe. Tylko w jedną noc w sierpniu 2017 r. nawałnica spustoszyła lasy w Wielkopolsce, na Kujawach i Kaszubach, wywracając i łamiąc nawet kilkanaście milionów drzew. W ciągu następnych trzech lat leśnicy całkowicie uprzątnęli zniszczone tereny, odtworzyli niezbędne drogi, część infrastruktury turystycznej. Do dziś posadzili nowy las już na ok. 9 tys. z 28 tys. ha całkowicie zniszczonych przez tamten żywioł. Cała operacja odtwarzania lasów po kataklizmie będzie wymagała od leśników posadzenia ok. 220 mln sadzonek i potrwa do 2023 r. Koszty poniesione przez LP na likwidację skutków klęski i odnowienie lasów znacznie przekroczą miliard złotych.

Coraz cieplejsze i suchsze lata powodują, że dla polskich lasów, m.in. ze względu na dominację w nich gatunków iglastych, potencjalnie dużym zagrożeniem jest też ogień. Tylko w 2019 r. w Polsce wybuchło blisko 9200 pożarów lasów (najwięcej w UE po Hiszpanii i Portugalii), o prawie jedną czwartą więcej niż rok wcześniej i ponaddwukrotnie więcej niż w roku 2017. W przypadku LP nawet mimo coraz trudniejszych warunków to niebezpieczeństwo jest jednak pod kontrolą – nie grożą nam katastrofalne pożary lasów na miarę tych z Grecji, Szwecji, USA lub Australii. Mimo że LP gospodarują znakomitą większością polskich lasów, na gruntach w ich zarządzie wybucha tylko jedna trzecia wszystkich pożarów lasów. Zanim zdążą się rozprzestrzenić, są szybko wykrywane i gaszone dzięki sprawnemu i stale doskonalonemu systemowi przeciwpożarowemu, na który LP przeznaczają rocznie ok. 100 mln zł.

Leśnicy podejmują też inne działania, które w dłuższej perspektywie pozwolą przystosować lasy do nowych warunków i zagrożeń. W obliczu zmian klimatu kluczowe jest przede wszystkim zatrzymanie jak największej ilości wody w lesie. Od wielu lat LP pracują nad udrażnianiem cieków wodnych w lasach, przywracaniem ich naturalnego biegu, odtwarzaniem naturalnych i budowaniem sztucznych zbiorników, odtwarzaniem wyschłych bagien i torfowisk itp. Od końca lat 90. leśnicy wybudowali ponad 10,6 tys. obiektów małej retencji kosztem 914 mln zł, a następne 2,2 tys. ukończą w ciągu najbliższych dwóch lat.

Dlatego mimo wielu nowych wyzwań warto spojrzeć na nadchodzącą nową dekadę z optymizmem. Będzie to łatwiejsze, kiedy zobaczymy, jak wiele w polskich lasach udało się dokonać przez ostatnie dziesięciolecie.

Krzysztof Trębski

Artykuł został opublikowany w 48/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: Lasy Państwowe