Wiejscy apostaci. Tak na polskiej wsi występuje się z Kościoła. „Usłyszałam, że zniszczyłam swojego męża”

Wiejscy apostaci. Tak na polskiej wsi występuje się z Kościoła. „Usłyszałam, że zniszczyłam swojego męża”

Wierni w kościele w trakcie pandemii koronawirusa, zdj. ilustracyjne
Wierni w kościele w trakcie pandemii koronawirusa, zdj. ilustracyjneŹródło:Shutterstock / Dziurek
O apostazji wcześniej się nie mówiło. Nikt nie miał zielonego pojęcia, co to jest. Została nam przedstawiona jedna wersja, że jest Bóg. Masz robić to, co wypada, żeby na wsi nie gadali – reportaż Piotra Barejki o mieszkańcach wsi i małych miasteczek, którzy zdecydowali się odejść z Kościoła katolickiego.

Po pierwsze. Pytaj

Wiktoria, wieś 4 tysiące mieszkańców, Wielkopolska

Zaczęłam wątpić, kiedy miałam jedenaście lat. Ale było mi to zawsze wybijane z głowy. Dziecko, przecież grzeszysz. Jak możesz o tym mówić? Nie wolno. Nie mów głośno. Nie mów przy cioci, nie mów przy babci, bo dostaniesz lanie. Tak było za każdym razem, gdy próbowałam podjąć z rodzicami ten temat.

Chociaż sami nie mają ślubu kościelnego, mój ojciec był kiedyś żonaty. Nie uczestniczą w życiu Kościoła. Ale ten wstyd, że mogłabym zacząć temat niewiary przy reszcie naszej rodziny, był tak silny.

O apostazji się nie mówiło. Nikt nie miał zielonego pojęcia, co to jest. Najpierw wpisywałam w wyszukiwarkę hasła, czy Bóg istnieje? Co jeżeli nie ma Boga? Czy istnieją duchy? Życie po śmierci? Przed narodzinami?

Był to taki mały zakazany owoc, trochę jak pierwsze porno.

Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy to, co mówią na lekcjach religii, ma sens. Została nam przedstawiona jedna wersja, że jest Bóg. I nie było możliwości, żeby to podważyć. Robisz to, co wypada, żeby na wsi nie gadali.

Po drugie. Zrozum

Łukasz, wieś 4 tysiące mieszkańców, Podhale

Niektórzy mają gospodarkę, niektórzy wynajmują pokoje, a młodzież nie ma co robić. Kościół był trochę rozrywką, takim gminnym ośrodkiem kultury. Chodziłem tam na zajęcia plastyczne. Na wsi Kościół wyznacza też rytm życia, od Bożego Narodzenia do Wielkanocy, potem Boże Ciało czy Zielone Świątki, odpust parafialny. Byłem nawet ministrantem, potem lektorem.

Ale wcale nie spotkałem pobożnych chłopców.
Artykuł został opublikowany w 13/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.