Europa kwitnących kaktusów

Europa kwitnących kaktusów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ziarna rzucane przez Jana Pawła II wcześniej czy później wydają plon
"Tu mi kaktus wyrośnie!"
(ktoś kiedyś, pokazując na własną rękę i w ten sposób zapewniając, że to, co dziś jest niemożliwe, nie wydarzy się także w przyszłości)


W poniedziałek zakończyła swój roczny bieg z przeszkodami osiemdziesiątka studentów natolińskiego kampusu College of Europe. Rocznik 2000/2001 rozejdzie się teraz na wschód, zachód, południe i północ, by zająć miejsca w administracjach narodowych i unijnych, objąć eksponowane funkcje w europejskiej gospodarce lub w inny sposób realizować swe aspiracje. Tak się składa, że rocznik ten - używając języka enologów (specjalistów od win) - można by określić jako millesime.
Są ku temu przynajmniej trzy powody. Po pierwsze, właśnie ci studenci rozpoczęli swe natolińskie lub brugijskie doświadczenie jeszcze w wieku XX, kończą je zaś w XXI. Po drugie, u progu swego spotkania z kolegium byli świadkami debat wokół przygotowywanego wtedy traktatu nicejskiego, dziś kończą studia po negatywnym wyniku irlandzkiego referendum na temat tegoż traktatu.
Po trzecie wreszcie, natolińczycy ci żegnają kraj historycznego przedmurza chrześcijańsko-zachodniej Europy w momencie, gdy rimskij papa właśnie wita się z kijowsko-lwowskim przedmurzem Rosji lub - patrząc na rzecz z innej strony - ze wschodnim przedmurzem rozszerzonej Europy. Moi studenci staną twarzą w twarz z tymi wszystkimi kwestiami w ich praktycznym wymiarze. Mam nadzieję, że potrafiliśmy w Natolinie uzbroić ich w niezbędną wiedzę i wrażliwość, których będą bardzo potrzebowali, jeśli mają "odnowić oblicze" naszej europejskiej ziemi.
Papieska pielgrzymka na "kanoniczny obszar prawosławia", jak nazywają ją dostojnicy Cerkwi moskiewskiej, ma oczywisty wymiar religijny. Każdy wszelako dostrzega w tych odwiedzinach Ukrainy także wymiar społeczny, polityczny lub wręcz cywilizacyjny. Wolno sądzić, że w jakimś sensie gra toczy się o "kanoniczny obszar Europy". Czy Ukraina jest państwem o powołaniu europejskim, czy też ma na zawsze pozostać w objęciach imperializmu rosyjskiego?
Niektórzy szukają paralel między warszawskim wołaniem papieża z czerwca 1979 roku i tym, co dziś słyszą nasi wschodni sąsiedzi. Splot napięć i konfliktów zbyt jednak dzieli pięć obecnych tam konfesji chrześcijańskich, by można było liczyć na jakiś ukraiński fenomen "Solidarności". Ukraina nie ma zapewne obecnie większych szans na dojmujące poczucie jedności, w które wyposażył Ojciec Święty Polaków 22 lata temu. Jeśli miałbym cokolwiek prorokować, ograniczyłbym się raczej do nadziei, że przynajmniej ukraińskie elity jaśniej zidentyfikują po tej pielgrzymce główne stojące przed nimi zadania i że może dojdzie do eksportu tej świadomości do Białorusi.
Doświadczenie obecnego pontyfikatu sprawia, że taka nadzieja może nie być zupełnie płonna. Ziarna rzucane przez Jana Pawła II wcześniej czy później wydają plon i choć białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka wciąż czule tuli się do rosyjskiego patriarchy Aleksieja II, to przecież rychło może na jego imperatorskiej rączce niespodzianie zakwitnąć kaktus. Wtedy głównym problemem będzie to, czy uzyskujące suwerenność społeczeństwa są w stanie wydać z siebie myślicieli, działaczy i polityków zdolnych podjąć historyczne wyzwanie zmiany warty.
Jeśli czegokolwiek powinniśmy życzyć młodym absolwentom College of Europe - polskim, zachodnio-, wschodnio- i środkowoeuropejskim - oraz ich rówieśnikom z całej Europy, to tego, by nie zawiedli w momencie próby, by ich kwalifikacje oraz wrażliwość i wyobraźnia okazały się na miarę wyzwania odmiany oblicza naszej wspólnej ziemi. W dobie dość powszechnego kwestionowania polityki jako takiej, w dobie właściwego także Polsce stawiania na populizm ktoś musi przechować w sobie poczucie odpowiedzialności. Oby uczynili to ci, którzy właśnie teraz wchodzą w polskie i europejskie życie publiczne.
Więcej możesz przeczytać w 26/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.