To główna przyczyna zgonów w Polsce. Leki wciąż nie są refundowane

To główna przyczyna zgonów w Polsce. Leki wciąż nie są refundowane

Dodano: 
Kardiolog
Kardiolog Źródło: Shutterstock
Co godzinę w Polsce z powodu niewydolności serca umiera 16 osób. Lecz mimo wcześniejszych deklaracji na lipcowej liście refundacyjnej zabrakło leków dla chorych z tym problemem. – Od sześciu lat żaden nowy lek dla tej grupy chorych nie został zrefundowany. Jesteśmy zaskoczeni tym, że kardiologia w dalszym ciągu jest spychana na margines – mówi Agnieszka Wołczenko, prezes stowarzyszenia Eco Serce.

O lepszą opiekę i nowoczesne leki, które zmieniają rokowanie wielu chorych z niewydolnością serca, zabiegają nie tylko pacjenci, ale też kardiolodzy – w tym prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, oraz Polskie Towarzystwo Kardiologiczne na czele z prezesem prof. Adamem Witkowskim.

Trudną już wcześniej sytuację pacjentów z niewydolnością serca wyraźnie pogorszyła epidemia COVID-19. Pacjenci kardiologiczni są grupą, która najbardziej ucierpiała w tym okresie, co widać po liczbach nadmiarowych zgonów.

– Raport opublikowany na stronach Ministerstwa Zdrowia pokazuje, jak bardzo wzrosła śmiertelność w Polsce w 2020 r., również w poszczególnych obszarach chorobowych – alarmował podczas czerwcowej konferencji „Media dla kardiologii” prof. Adam Witkowski.

– W 2020 r. było o 17 proc. więcej zgonów z powodu chorób kardiologicznych niż w 2019 r. To największy wzrost ze wszystkich chorób, znacznie wyższy niż w onkologii – mówił prof. Witkowski, zwracając uwagę, że problemem są nie tylko zgony, ale też pogorszenie leczenia, co długofalowo odbije się na zdrowiu pacjentów kardiologicznych.

Czytaj też:
Prof. Witkowski: Coraz więcej Polaków umiera na serce. A będzie jeszcze gorzej

– Chorzy obawiali się przyjeżdżać do szpitali i ośrodków, często mieli też problem z dostaniem się do lekarza i szpitala. A dziś zgłaszają się w znacznie gorszych stanach – dodaje Agnieszka Wołczenko ze stowarzyszenia Eco Serce.

Wprowadzenie zmian w leczeniu i opiece nad pacjentami kardiologicznymi, w tym nad chorymi z niewydolnością serca, jest obecnie jednym z najważniejszych priorytetów.

Niewydolność serca: pierwsza przyczyna zgonów

– Niewydolność serca to gigantyczny problem w Polsce. Choruje 1 mln 200 tys. osób, śmiertelność z powodu niewydolności serca jest porównywalna ze śmiertelnością w niektórych nowotworach, a nawet często ją przewyższa – wylicza prof. Adam Witkowski.

Kardiolodzy od dawna apelują o zmiany: wprowadzenie programu koordynowanej opieki nad chorymi z niewydolnością serca (KONS) oraz skuteczniejszą farmakoterapię.

Z raportu „Niewydolność serca w Polsce” (opracowanego pod koniec 2020 r. przez ekspertów, z inicjatywy Porozumienia Organizacji Kardiologicznych) wynika, że w Polsce co godzinę z powodu niewydolności serca umiera 16 osób. Rocznie to ponad 142 tys. osób, spośród których u ponad 40 tys. ta choroba jest bezpośrednią przyczyną zgonów.

Wnioskiem z raportu było to, że niewydolność serca w Polsce wymaga podjęcia natychmiastowych działań: wprowadzenia opieki koordynowanej oraz nowoczesnej farmakoterapii. Pozwoliłoby to uniknąć wielu przedwczesnych zgonów, a także dużej części hospitalizacji, co wiąże się z gorszym rokowaniem pacjenta i ogromnymi kosztami dla systemu ochrony zdrowia.

Potrzebne nowoczesne leczenie

Przez wiele lat toczyły się dyskusje nad wprowadzeniem do refundacji w Polsce leku sakubitryl/walsartan. Nie udało się dojść do porozumienia z powodu ceny leku, choć jest on już dziś refundowany prawie we wszystkich krajach UE.

Jesienią 2020 r. pojawiła się kolejna nadzieja dla chorych z niewydolnością serca. Europejska Agencja Leków zarejestrowała w Europie dapagliflozynę dla pacjentów z niewydolnością serca.

Dapagliflozyna to lek z grupy flozyn, które zostały stworzone dla pacjentów z cukrzycą: obniżają poziom cukru we krwi, a jednocześnie chronią przed powikłaniami sercowo-naczyniowymi. Jednak w trakcie obserwacji pacjentów okazało się, że są to leki chroniące układ sercowo-naczyniowy również u chorych na niewydolność serca, którzy nie mają cukrzycy.

Jako pierwsza w tym wskazaniu w UE została zarejestrowana właśnie dapagliflozyna. Badania wykazały, że u pacjentów z przewlekłą niewydolnością serca, ze zmniejszoną frakcją wyrzutową, ten lek zmniejsza ryzyko zgonu o prawie 20 proc., a o blisko 30 proc. zmniejsza ryzyko hospitalizacji.

– Chcielibyśmy móc zastosować flozyny u wszystkich pacjentów z niewydolnością serca z obniżoną frakcją wyrzutową, jeśli nie mają przeciwwskazań. Z utęsknieniem czekam, aż te leki będą refundowane i nasi pacjenci będą mogli sobie na nie pozwolić – mówi dr Marta Kałużna-Oleksy, kardiolog, prezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Niewydolnością Serca.

Czytaj też:
Ogromne zaległości w operacjach serca. „Przed pandemią te kolejki były niewielkie”

Flozyny są już w Polsce refundowane – przeszły etap negocjacji z Ministerstwem – ale tylko dla bardzo wąskiej grupy chorych z cukrzycą.

– Już w 2019 roku, kiedy pojawiła się publikacja przełomowych wyników dla dapagliflozyny, ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że jest szansa, by w listopadzie 2019 roku ten lek został zrefundowany w Polsce dla chorych na niewydolność serca. Tak się nie stało – mówi Agnieszka Wołczenko.

Kolejne deklaracje składał wiceminister Maciej Miłkowski, wskazując maj lub lipiec 2021 r. jako możliwy termin refundacji. Jest już lipcowa lista refundacyjna, ale mimo wielu zapowiedzi, nadal nic w tej sprawie się nie wydarzyło.

– Jesteśmy zaskoczeni, gdyż decydenci deklarują, że zdrowie jest priorytetem, a mimo to w dalszym ciągu kardiologia jest spychana na margines, jeśli chodzi o nowoczesną farmakoterapię czy rozwiązania technologiczne, m.in. monitoring urządzeń wszczepialnych. A przecież te rozwiązania nie tylko ratują życie, ale też mogą realnie ograniczyć późniejsze wydatki budżetowe na bardzo kosztowne hospitalizacje – podkreśla prezes stowarzyszenia Eco Serce.

Rekomendacje Asocjacji Niewydolności Serca Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne podczas konferencji Heart Failure 2021 (29 czerwca-1 lipca br.) zarekomendowało leczenie niewydolności serca nowoczesną farmakoterapią flozynami już na początku choroby.

– Jest tendencja, by najsilniejsze i najbardziej skuteczne leczenie było stosowane już od początku, gdyż efekt terapii jest lepszy i szybciej dochodzi do wyrównania choroby – mówi prof. Jarosław Kaźmierczak.

– Zdajemy sobie jednak sprawę z ograniczonych możliwości finansowych państwa. Środowisko pacjenckie ma świadomość, że pandemia COVID-19 dodatkowo obciążyła budżet. Wobec ograniczeń budżetowych apelujemy o dostęp do nowoczesnych terapii choćby dla grupy najciężej chorych, którzy potrzebują odpowiedniego leczenia już teraz – dodaje Agnieszka Wołczenko.

Nieefektywnie wydawane pieniądze

Znacznie większy koszt niż terapii jest koszt nieskutecznego leczenia, które kończy się hospitalizacją. Jak jest ono w Polsce nieefektywne, pokazuje fakt, że jeszcze przed epidemią COVID-19 Polska zajmowała niechlubne pierwsze miejsce spośród wszystkich krajów OECD, jeśli chodzi o liczbę hospitalizacji z powodu niewydolności serca.

Liczba hospitalizacji z tego powodu w Polsce przewyższała ponad 2,5 razy przeciętną dla tej grupy krajów.

Każdy taki przypadek jest spowodowany zaostrzeniem niewydolności serca, co pogarsza rokowanie chorego. Dlatego tak ważne byłoby zastosowanie wcześniej leczenia, które zapobiegnie zaostrzeniu niewydolności serca i hospitalizacji z tego powodu.

Prof. Jarosław Kaźmierczak, dr n. med. Marta Oleksy Kałużna i Agnieszka Wołczenko w liście wysłanym w czerwcu 2021 r. do wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego zwracają uwagę, jak bardzo w ostatnich latach rosną nakłady NFZ na opiekę nad pacjentami z niewydolnością serca, i jak bardzo jest to nieefektywne.

A 95 proc. kosztów leczenia niewydolności serca to koszty hospitalizacji, których udział w strukturze wydatków stale rośnie.

– W ciągu ostatnich 5 lat koszty hospitalizacji niewydolności serca w Polsce wzrosły o 125 proc., a o 43 proc. wzrosła ich liczba z powodów niewydolności serca, zaś każda kolejna hospitalizacja jest świadectwem pogorszenia stanu pacjenta i skraca spodziewaną długość życia: po pierwszej hospitalizacji do 2,5 roku, po drugiej do 1,4 roku. To, co obserwujemy od lat, to równia pochyła – piszą eksperci i pacjenci, po raz kolejny apelując o zmiany: refundację nowoczesnego leczenia i lepszą opiekę koordynowaną nad chorymi.

Czytaj też:
Niewydolność serca można przewidzieć miesiąc wcześniej. Pięć kluczowych parametrów

Na pytanie „Wprost” na temat poprawy dostępu do nowoczesnych terapii dla chorych z niewydolnością serca, uzyskaliśmy odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia, że w przypadku leku sakubitryl w połączeniu z walsartanem podmiot odpowiedzialny złożył odwołanie od negatywnej decyzji i obecnie toczy się postępowanie w tej sprawie.

W przypadku produktu zawierającego dapagliflozynę, minister zdrowia nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Pacjenci czekają.

– Wydaje się, że na niewydolność serca się nie umiera... Na nią powoli się gaśnie – mówi prof. Kaźmierczak.

Artykuł został opublikowany w 27/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.