Nowe leki na COVID-19. Prof. Filipiak: „Jest nadzieja na horyzoncie. Ale na razie tak nie zakończymy epidemii”

Nowe leki na COVID-19. Prof. Filipiak: „Jest nadzieja na horyzoncie. Ale na razie tak nie zakończymy epidemii”

Dodano: 
Prof. Krzysztof J. Filipiak
Prof. Krzysztof J. Filipiak Źródło: Archiwum prywatne
Wiele osób wierzy w tanie leki na koronawirusa i „zły przemysł farmaceutyczny”, ale prawda jest taka, że przy obecnym stanie wiedzy medycznej lekami nie zakończymy epidemii. Choć na horyzoncie jest nadzieja – mówi „Wprost” prof. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, współautor pierwszego polskiego podręcznika o COVID-19. W rozmowie omawiamy aktualny postęp prac nad różnymi lekarstwami na koronawirusa.

Wprost: Czy dziś, na początku czwartej fali koronawirusa, mamy lepszy „arsenał” środków do leczenia tej choroby niż jesienią 2019 i wiosną 2020 roku? Mamy leki, które potrafią pomóc osobie, która zachoruje na COVID-19? Widać na horyzoncie przełom w leczeniu?

Prof. Krzysztof J. Filipiak: Nadal nie dysponujemy lekiem, który mógłby znacznie poprawić rokowanie pacjentów już zakażonych, byłby łatwy w przyjmowaniu i na tyle tani, że można by rozważyć powszechne stosowanie go u każdego pacjenta z infekcją i potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2. Jedynym obecnie powszechnie stosowanym postępowaniem jest profilaktyka i szczepienia ochronne. Szczepienia dostępne w Europie od grudnia 2020 roku były i są najważniejsze.

Jak może się leczyć osoba, która ma pierwsze objawy infekcji i potwierdzony dodatni wynik? Co można zrobić na etapie leczenia domowego?

Na etapie leczenia domowego nie ma obecnie żadnych nowych środków farmakologicznych. Pozostaje leczenie objawowe, stosowane w zależności od objawów, jakie się pojawiają (np. przeciwgorączkowe, przeciwbólowe). Pojawiały się sugestie podawania we wczesnej fazie choroby glikokortykosteroidów w formie wziewnej, zawsze jednak wymaga to konsultacji z lekarzem.

Są leki działające przyczynowo, zarejestrowane w USA już listopadzie ubiegłego roku: specyficzne przeciwciała monoklonalne, stworzone tak, aby po podaniu neutralizowały wirusa SARS-CoV-2 łącząc się z jego białkiem S. Pierwszym zarejestrowanym przeciwciałem był bamlaniwimab (aktualnie podawany tylko w połączeniu z drugim przeciwciałem – etesemiwabem), drugim – mieszanka przeciwciał kasiriwimab/imdewimab.

Ta „mieszanka” jest pewnie medialnie nawet bardziej znana, gdyż jeszcze przed rejestracją – poza badaniami klinicznymi i niezgodnie z prawem – podano ją zakażonemu SARS-CoV-2 prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi.

Przeciwciała te podaje się w formie zastrzyku dożylnego u osób ze stwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, które są w grupie ryzyka rozwoju ciężkich objawów COVID-19, to znaczy mają określone choroby współistniejące lub po prostu są w podeszłym wieku. Problem polega na tym, że koszty takiego leczenia są bardzo duże, trudno zatem wyobrażać sobie, że miałoby to być powszechne leczenie.

Artykuł został opublikowany w 33/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.