Rzeka spirytusu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z jednego transportu można mieć około miliona złotych zysku. Większą część nielegalnego handlu kontrolują polskie gangi. Z przemytu pochodzi co trzecia sprzedawana w kraju butelka wódki. Skarb państwa traci na tym 3-4 mld zł rocznie. Alkohol przewożony jest przez wszystkie granice, ale aż 50 proc. kontrabandy trafia do nas z zachodu.
W latach 1999-2000 służbom celnym i policji udało się przechwycić transporty o wartości 100 mln zł. W czasie gdy zatrzymywano jednego tira, kilka innych przekraczało zieloną granicę.

Pobity rekord Carringtona
Przemyt spirytusu nadal jest najważniejszym interesem gangów, ponieważ kupnem alkoholu zainteresowanych jest o wiele więcej osób niż narkotykami czy kradzionymi samochodami - uważają policjanci z CBŚ. Nic więc dziwnego, że między grupami przestępczymi toczy się bezwzględna walka o pozycję w tej branży (ofiarą wojny spirytusowych gangów był między innymi Nikodem Skotarczak, pseudonim Nikoś). - Przemytniczy proceder trudno wykryć właśnie dlatego, że stoją za nim doskonale zorganizowane grupy przestępcze. Inwestują one ogromne pieniądze, zatem wszystko bardzo dokładnie przygotowują. Przestępcy nie działają w próżni, nie przejeżdżają przez granice na zasadzie przypadku - tłumaczy Krystyna Urbańska, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Ceł. Grupa ze Zgorzelca i Konina przeszmuglowała w ciągu roku do Polski 6,5 mln litrów spirytusu o rynkowej wartości ponad pół miliarda złotych. Przerzuciła przez granicę ponad 160 transportów, ustanawiając nowy przemytniczy rekord. Dotychczasowym rekordzistą był Zbigniew Mikołajewski (pseudonim Carrington) z grupy pruszkowskiej - w akcie oskarżenia zarzucono mu szmugiel co najmniej 80 transportów, czyli około dwóch milionów litrów spirytusu. Tiry z kontrabandą ukrywano i rozładowywano w kilkudziesięciu dziuplach koło Konina, Łodzi i Częstochowy. Alkohol trafiał następnie do nielegalnych rozlewni, a stamtąd - w markowych butelkach z fałszywą banderolą - do sklepów, lokali rozrywkowych i na bazary. Skarb państwa stracił 63 mln zł z tytułu nie zapłaconego cła, podatku granicznego i akcyzy. Przemytnicy zarobili na czysto 80 mln zł.

Dziurawa granica
Tiry przejeżdżały niemal przez wszystkie zachodnie przejścia. Przestępcy korzystali z fałszywych dokumentów celnych i tzw. bramek na granicy (o określonej porze po zainkasowaniu 80 tys. zł przekupieni celnicy przepuszczali transporty bez kontroli). - Część tirów przekraczała zieloną granicę przez nieczynny most techniczny koło Gubina. Większość osób z tej siatki legalnie prowadziła firmy. W rozliczeniach podatkowych przemytnicy wykazywali nie więcej niż 10 tys. zł rocznego dochodu. W przestępczym procederze pomagali celnicy i funkcjonariusz więzienny, który umożliwiał aresztowanemu szefowi grupy korzystanie z telefonu komórkowego - mówi prowadzący śledztwo prokurator z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Na trop innych przemytników wpadli pracownicy Urzędu Celnego w Szczecinie.
Tiry kursowały przez Kołbaskowo i Lubieszyn. Czterdzieści transportów zawierało w sumie około miliona litrów spirytusu z Francji. Wśród czternastu podejrzanych są byli agenci celni i biznesmeni.
- Przemyt spirytusu stał się prawdziwym zagrożeniem dla polskiej gospodarki. Bogaci się na tym bardzo mała grupa osób - mówi prokurator Barbara Zapaśnik z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Na bliźniaka
Przestępcy na granicy zgłaszają przewóz na przykład chemikaliów lub płyt kartonowo-gipsowych. Przekupiony celnik nie wpisuje transportu do ewidencji i po informacji, że tir dotarł do celu, niszczy dokumenty odprawy. Czasem towar w ogóle nie jest zgłaszany, ale wtedy za przepuszczenie transportu bez kontroli trzeba zapłacić minimum 40 tys. zł. Popularną metodą jest sposób "na bliźniaka", polegający na podszywaniu się pod legalnie działające firmy zajmujące się handlem zagranicznym. Kierowca z fałszywym paszportem odprawia towar na granicy, po czym ginie bez śladu. W tej metodzie potrzebne jest auto z przebitymi numerami i fałszywymi tablicami, które są identyczne jak ciężarówki w tym samym czasie przekraczającej inne przejście graniczne (z legalnym towarem). Kiedy tir nie zgłasza się do odprawy ostatecznej, służby celne zaczynają szukać konkretnego samochodu i firmy. Trafiają do legalnego importera, gdzie dowiadują się, że transport tego dnia faktycznie przekroczył granicę, ale na innym przejściu, niż twierdzą celnicy. Udowodnienie przemytu staje się wtedy niemożliwe.
Krajowa Rada Przetwórstwa Spirytusu szacuje, że Polacy wypijają rocznie 150 mln litrów stuprocentowego spirytusu, z czego co najmniej 50 mln litrów pochodzi z przemytu. - Badania przeprowadzone w kwietniu tego roku przez warszawski Instytut Studiów Gospodarczych wykazały, że 37 proc. alkoholu spożywanego w naszym kraju pochodzi z nielegalnych źródeł (w ponad 90 proc. z przemytu).

Brudny zysk
W Holandii, Niemczech czy Szwajcarii litr spirytusu można kupić za 2 zł. - W cysternę o pojemności 25 tys. l przestępcy inwestują 50 tys. zł. Z takiej ilości spirytusu otrzymują 125 tys. półlitrowych butelek 40-procentowego alkoholu. Sprzedając je po cenach o połowę niższych niż w sklepach, zarabiają co najmniej 800 tys. zł - podlicza Józef Kapela, przewodniczący Krajowej Rady Przetwórstwa Spirytusu. - Gdyby uszczelnić granice, można by w połowie załatać dziurę w budżecie.

Obniżyć akcyzę!
Główną przyczyną nowej gigantycznej fali przemytu alkoholu jest wysoka akcyza. Podobny problem miały Stany Zjednoczone, do których nielegalnie wwożono setki milionów litrów alkoholu z Kanady. Sytuację zmieniło obniżenie akcyzy o 60 proc. Podobną metodę zastosowano w ubiegłym roku na Litwie. Akcyzę obniżono tam o 50 proc. i nielegalny handel spirytusem z Rosji właściwie się skończył.
- Uszczelnienie granic to za mało, by zlikwidować przemyt alkoholu. Najskuteczniejsze są rozwiązania finansowe, głównie podatkowe - sugeruje nadkomisarz Paweł Biedziak, rzecznik prasowy komendanta głównego policji. Najprostsze rozwiązanie to obniżka akcyzy. Stanowi ona 80 proc. fabrycznej ceny litra spirytusu, za który w sklepie trzeba zapłacić średnio 100 zł. U przemytnika płaci się mniej niż połowę ceny detalicznej. Krajowa Rada Przetwórstwa Spirytusu uważa, że kontrabandę można zdecydowanie ograniczyć, zamrażając akcyzę. - Gdyby przez dwa, trzy lata podatek utrzymał się na tym samym poziomie, alkohol w Polsce kosztowałby mniej więcej tyle, ile w krajach sąsiednich, co znacznie zmniejszyłoby opłacalność przemytu - uważa Kapela.

Więcej możesz przeczytać w 28/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.