Naczelny „Wprost” do premiera: Wzmacnia pan antyszczepionkowców

Naczelny „Wprost” do premiera: Wzmacnia pan antyszczepionkowców

Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz Morawiecki
Przybywa zakażeń. Akcja szczepień utknęła w martwym punkcie. A premier szuka złotego środka, zamiast dać zaszczepionym przywileje, które byłyby prawdziwą zachętą do szczepień. Dlaczego nie daje? Bo wyborcy jego formacji są najmniej zainteresowani ochroną przed koronawirusem. Po co więc drażnić suwerena.

Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki z całą szczerością ocenił sytuację: – Czwarta fala może mieć wydłużony charakter. Specjaliści epidemiolodzy mówią, że ona może działać w sposób inny niż poprzednie fale, może być dłuższa i jej śmiertelność ze względu na mutacje wirusa może być wysoka, w szczególności – jak podkreślają medycy – wobec osób niezaszczepionych.

No i jak w związku z tym rząd chce przekonać społeczeństwo do szczepień? Kolejnym apelem premiera, żeby się szczepić. Apel przyniesie jakiś skutek? Oczywiście, że nie.

Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Mimo niedzieli – bardzo dużo zakażeń

Pan premier zresztą doskonale sobie z tego zdaje sprawę, bo zapowiada uruchamianie kolejnych szpitali tymczasowych po to, by nie zabrakło łóżek covidowych. – Pamiętacie państwo doskonale wpływ II i III fali na dostępność łóżek w ogóle, w innych schorzeniach, w onkologii, w kardiologii, we wszystkich tych obszarach i dziedzinach zdrowia, które też zbierają swoje śmiertelne żniwo. I postawiliśmy bardzo mocno na to, żeby te ograniczenia w innych dziedzinach leczenia pacjentów były minimalne lub żeby ich najlepiej w ogóle nie było – zapowiedział Morawiecki.

Tak, panie premierze, pamiętamy doskonale. To bardzo dobrze, że przygotuje pan więcej łóżek dla chorych na koronawirusa. Ale szkoda, że zabrakło panu odwagi, by inaczej podejść do sprawy. Tak, jak w wielu europejskich krajach. Tam rządzący, którzy – inaczej niż pan – nie boją się panicznie wyborców, potrafią skutecznie promować szczepienia.

Dając ludziom zaczepionym różne przywileje. U nas uprzywilejowani czują się ci, co szczepienia mają gdzieś. To ich pan wzmacnia. To ich pan utwierdza w przekonaniu, że dobrze robią, nie idąc do punktu szczepień.

Proszę poczytać komentarze pod kolejnymi odcinkami naszego programu „Mówiąc Wprost”. Mocno i zdecydowanie promujemy tam szczepienia. W jednym z programów nazwałem siebie „szczepionkowym rasistą”, bo uważam, że ludziom zaszczepionym należą się przywileje za ich obywatelską postawę. Tak, bo szczepienie się to obywatelska postawa.

Czytaj też:
Czy badanie przeciwciał zastąpi trzecią dawkę szczepionki?

A co czytamy w komentarzach? Na przykład taką groźbę: „Dla takich jak wy, będzie wybór: latarnia czy gałąź”. Albo „światłą” myśl, podważającą sens szczepień:

„Coraz więcej zaszczepionych, coraz więcej zakażonych”. Inny „prorok” ma taką wizję: „Przyjdzie czas, że zaszczepieni przejrzą na oczy, zrozumieją błąd, będą się wstydzić i zaczną przed nieszczepionymi mówić że są niezaszczepieni, aby nie zostali odrzuceni”.

Ale prawdziwa bomba czai się w tym komentarzu: „Żaden zaszczepiony nie powinien być leczony bezpłatnie w polskich szpitalach! Wziąłeś udział w eksperymentalnych badaniach dla firm farmaceutycznych, lecz się sam albo na ich koszt!”

Drogi autorze tego komentarza. Jeśli jesteś niezaszczepiony i zachorujesz na tyle poważnie, że trafisz do szpitala, to powinieneś zapłacić za leczenie. Bo chorujesz na własne życzenie. No chyba, że masz medyczne przeciwwskazania do szczepień, to wtedy my płacimy za twoje leczenie.

Czytaj też:
Mateusz Morawiecki pytany o lockdown i nowe obostrzenia. Zdecydowane słowa premiera

Wróćmy do premiera Morawieckiego. Boi się pan autorów tych wynurzeń, prawda? Bo wśród nich zapewne są wyborcy pana formacji politycznej. Zresztą widać to na politycznej mapie Polski. Tam, gdzie Zjednoczona Prawica święci największe triumfy, tam najlepiej czuje się też choroba. No ale przecież w żaden sposób nie może pan urazić swoich wyborców, zwłaszcza gdy słupki sondażowe spadają, za to rośnie cena paliwa, inflacja i drożyzna.

Pan zresztą nie ukrywa, że boi się społecznego niezadowolenia tych, którzy – nie szczepiąc się – mają gdzieś zdrowie współobywateli. Pan już też ocenił, że metoda kija i marchewki w sprawie szczepień, stosowana w niektórych krajach Europy, jest mało skuteczna. I w związku w tym mamy w Polsce na przykład niezaszczepionych lekarzy, pielęgniarki czy nauczycieli, a pracodawcy nie mają prawa wysyłać na bezpłatne urlopy tych pracowników, którzy – mając bezpośredni styk z klientami – postanowili się nie szczepić.

Ale pan nie ustaje w walce z zarazą i ogłasza, że próbuje „znaleźć złoty środek w tych niezwykle skomplikowanych okolicznościach”. Przepraszam, ale coś mi mówi, że zanim pan ten środek znajdzie, to my znajdziemy się w środku bardzo rozszalałej czwartej fali, a jedyne co pan wtedy będzie mógł zrobić, to wprowadzić kolejny, ciężki lockdown. I wtedy się okaże, że szczepienia, do których tak pan przecież zachęca, naprawdę nie miały sensu. Bo uwięzi pan w domach jednych i drugich, zaszczepionych i opornych.

Czytaj też:
Minister zdrowia zabrał głos ws. nowych obostrzeń. Jasna deklaracja

Artykuł został opublikowany w 45/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.