W ciągu dwóch lat zagrał w aż 19 fatalnych filmach. „To nie upadek, a świadoma decyzja”

W ciągu dwóch lat zagrał w aż 19 fatalnych filmach. „To nie upadek, a świadoma decyzja”

Bruce Willis w filmie „Apex”
Bruce Willis w filmie „Apex” Źródło:Materiały prasowe
Czy ktoś poważnie jeszcze traktuje Bruce’a Willisa? Raczej nie. Każda premiera kolejnego filmu z aktorem jest wyszydzana. Co z kolei stawia go o wiele niżej w kategorii upadku od swoich kolegów, takich jak Nicolas Cage, John Travolta czy Mickey Rourke.

W Stanach premierę miał najnowszy film z Brucem Willisem. Rzecz nazywa się „Apex” i nie, nie jest biografią lidera gry Apex Twin. To futurystyczny film akcji, w którym gwiazdor Hollywood wciela się w postać Toma Malone, twardziela, na którego z kolei poluje niejaki Rainsford, grany przez Neala McDonougha.

„Apex” to dziwne dzieło stworzone przez Edwarda Johna Drake'a – faceta, który wsławił się głównie tym, że... przez lata był asystentem twórcy teledysków Marka Romanka. Teraz Drake chce wyjść z cienia swojego mentora i kręci film za filmem.

W niemal każdym gra Bruce Willis i niemal każdy, tfu!, absolutnie każdy nadaje się tylko do jednego: wielkiego utylizatora filmów. Który wprawdzie jeszcze nie powstał, ale jestem przekonany, że jeszcze parę filmów z Willisem i ktoś go wymyśli.

Tak, to dość przygnębiające, ale gwiazdor „Szklanej pułapki”, „Ostatniego skauta”, „Armageddonu” czy „Pulp Fiction” sięgnął dna. W ciągu ostatnich dwóch lat pojawił się w aż 12 filmach, które nie nadają się do niczego innego jak zniszczenia.

A na premierę czeka jeszcze kolejne siedem filmów!

Artykuł został opublikowany w 46/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.