Zabawa w doktora

Dodano:   /  Zmieniono: 

Jestem podglądany, a więc jestem; ta często nie uświadomiona prawda związana jest z ludzką egzystencją od tysięcy lat. Nawet Pan Bóg podglądał Adama i Ewę, nim wyrzucił ich z raju, i podobnież podgląda nas do dziś. Teraz robią to widzowie TVN i Polsatu. Od lat dzieci i młodzież wszelaka uprawiają tzw. reality show, czyli bawią się w doktora. Trudno się zatem dziwić, że w końcu - późno, bo późno - podglądactwo pojawiło się w telewizji. Z podglądactwa żyją dziennikarze, pisarze, reżyserzy, ba - malarze i rzeźbiarze, podglądactwo towarzyszy każdemu, kto żyje w społeczeństwie, a żyć poza społeczeństwem nie sposób. Podglądam, więc jestem, i tylko hipokryta powie, że obserwuje ludzi.
Z podglądania polityków - przepraszam - z obserwacji sceny politycznej żyje autor "Bezrządu tymczasowego" Bogusław M. Nie wymaga to nazbyt wiele trudu, gdyż rząd realizuje konkurencyjny dla "Big Brother" i "Dwóch światów" reality show. Ostatnio z domu Big Brother wypadł Lech Kaczyński, gdyż próbował wykolegować Wielkiego Brata, a Romuald Szeremietiew przeniesiony został do domku wiejskiego w Zalesiu Dolnym. "Także wśród polityków zdarzają się przestępcy" - stwierdza w "Rozmowie wprost" Janusz Pałubicki. To stwierdzenie dotyczy nie tylko Polski, tyle że tylko nasi politycy domagają się szczególnych względów. Niestety, bywa i tak, że niektórzy politycy poddawani są bezpodstawnej kontroli. Po raz pierwszy na naszych łamach minister Pałubicki przyznaje: "Bracia Kaczyńscy, szczególnie Jarosław Kaczyński, oraz grupa innych osób byli poddawani inwigilacji". Wolę nieszkodliwych fanów podglądactwa z telewizji od kiepskich kopii "Wielkiego Brata", realizowanych w latach dziewięćdziesiątych nie wiadomo po co, choć wiadomo dlaczego.
Finał "Dwóch światów" rozegra się 23 września, choć już dzisiaj wiadomo, którzy zajmą dom luksusowy, a którzy wiejski. Prawica przegra nie dlatego, że nie miała pomysłu na Polskę, lecz dlatego, że nie mogła poradzić sobie sama z sobą. Dzisiaj jesteśmy tak naprawdę po wyborach i premier Miller, nazwany przez nas kiedyś kanclerzem - jeden z najbardziej utalentowanych polskich polityków - może rozpocząć tworzenie swego gabinetu. Marek Pol będzie przywracał ludziom godność, choć nie podał, w jakich godzinach, ale sądzę, że powinien rozpocząć od siebie. Wybitni reżyserzy, autorzy apelu do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, powołani zostaną do Narodowej Rady Kultury Polskiej lub podobnego ciała skupiającego tzw. autorytety moralne. To nowe ciało zajmie się reglamentacją dostępu do telewizji prywatnych, tak jak za czasów PRL reglamentowano dostęp do telewizji satelitarnej. Za obejrzenie jednego "Pana Tadeusza" będzie można dostać talon na 15 minut "Big Brother" w TVN lub 20 minut "Dwóch światów"; za "Ogniem i mieczem" nieco dłużej, bo i film jest dłuższy.
Wybitni reżyserzy, obwiniając telewizję za wszystko, co najgorsze na tym świecie, wykazują się nie tylko krótką pamięcią, ale pamięcią niebezpiecznie selektywną. "Wydaje mi się, że Wajda uczepił się tak upiornego widma Szeli, bo w tych odrąbanych głowach, w kurzu krwi bratniej i krwi kurzej widział możność zadziałania szokiem, co uważał pewnie za jedyną szansę zainteresowania odbiorców tam, gdzie szok, seks i brutalność są atrybutami sukcesu. Ambitny Wajda chciał zrobić z Wesela film światowy. Potrzeba mu było krwi i Cepelii i aby dla tych dwóch elementów miejsca starczyło, poobcinał kosą chłopską najpiękniejsze strofy naszej poezji narodowej". Tak trzydzieści lat temu pisał po premierze "Wesela" Wajdy w kinach Antoni Słonimski. Kocham Słonimskiego, ale, niestety, nie zgadzam się z jego opinią, bo Wajdę kocham m.in. za "Wesele", które wywarło na mnie - wówczas licealiście - ogromne wrażenie.
Myślę, że gorszą rzeczą niż "Big Brother", "Dwa światy" i "Amazonki" byłby brak tych programów w telewizji. Polski telewidz byłby odcięty od pewnych zjawisk w światowych mediach, a więc od rozwijającego się dynamicznie języka obrazu. A poza tym, jak pisał Słonimski: "Wymknąć się telewizji łatwiej niż uciec od nudnych czy niemądrych ludzi". I to przesłanie z felietonu zatytułowanego "Obrona telewizji" Słonimskiego jest ciągle aż nazbyt aktualne. Telewizję można wyłączyć. Ten zabieg jest trudniejszy, gdy chodzi o ludzi.
Więcej możesz przeczytać w 28/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.