Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porządek
"Polska nierządem stoi. Liberum veto - ta straszna zasada szlacheckiej wolności - zniszczyła jedną z najstarszych europejskich demokracji" - pisze Czesław Bielecki w felietonie "Porządek" (nr 27). Otóż "straszna zasada szlacheckiej wolności" obowiązywała przez dziesięciolecia i wykorzystywano ją rozumnie - zwyrodnienie systemu nastąpiło na skutek działań magnaterii (czyli de facto oligarchii finansowej): liberum veto zostało użyte w sposób destrukcyjny po raz pierwszy w roku 1652, z poduszczenia Janusza Radziwiłła. Na odpowiedzialność magnaterii (a nie szlachty) za upadek ustroju zwracał uwagę m.in. Stanisław Staszic. Winne było więc nie liberum veto jako takie (które zresztą miało, w założeniu, zabezpieczać właśnie przed zakusami magnatów i dworu królewskiego, wedle całkiem rozsądnego przekonania, że wszystkich posłów naraz przekupić się nie da), ale upadek kultury politycznej, który każdą zasadę obraca na niekorzyść danego systemu. Polska demokracja szlachecka stanowi ciekawy rys w historii europejskiej myśli politycznej, szkoda więc wypaczać jej obraz poprzez propagowanie utartych i chyba krzywdzących uogólnień.

KONRAD MORAWSKI

Chorzy lekarze
Poruszając temat patologii rynku leków w Polsce ("Chorzy lekarze", nr 23), autor artykułu podważył zasadność stosowania przez diabetyków insuliny w penach. Automatyczny dozownik, zwany penem, jest wygodnym i prostym narzędziem, które zapewnia precyzyjne odmierzanie leku, co eliminuje ryzyko popełnienia błędu. Powoduje on mniej bolesne ukłucie i pozwala na dyskretne i szybkie wstrzyknięcie insuliny w każdych warunkach. Jego eksploatacja kosztuje mniej niż stosowanie jednorazowych strzykawek i igieł. Igłę w penie zmienia się kilka razy w miesiącu, a strzykawkę z igłą kilka razy dziennie. Koszt produkcji pena porównywalny jest z kosztem wyprodukowania dobrego długopisu. Nie rozumiem więc, co autor artykułu chce zakwestionować, powołując się na autorytet prof. Spławińskiego, który stwierdził, że w Polsce 90 proc. cukrzyków stosuje drogie peny, a w USA - igły i strzykawki. Dlaczego dziwi autora polityka państwa, które preferuje walkę z cukrzycą, skoro światowe dane donoszą, że liczba osób zapadających na cukrzycę podwoi się w ciągu najbliższych 25 lat?

czytelniczka z Ośna Lubuskiego

Przejażdżki
Piotr Moszyński w felietonie "Przejażdżki" (nr 25) opisuje swoje przygody z rozkładem jazdy PKP prezentowanym na stronie Wirtualnej Polski. Nie znam tego rozkładu i nigdy zeń nie korzystałem, więc trudno mi cokolwiek na jego temat powiedzieć, ale też nie zamierzam wątpić w doświadczenia pana Piotra. Niestety, konkluzja w felietonie jest następująca: ".. tego kogoś [kto posiada informacje o kursach pociągów] nie należy, broń Boże, szukać na polskich stronach internetowych. To byłoby za łatwe. Rozkład jazdy PKP najlepiej poznać za pośrednictwem niemieckiej strony...". Dziwi mnie trochę takie podejście. Czyżby pan Moszyński, mieszkając we Francji, był aż tak słabo zorientowany, co oferuje polski Internet, i nie zna adresu www.pkp.pl? Skoro polecam stronę konkurencyjnych kolei, to może wypadałoby zacząć od szukania strony kolei polskich? Ja korzystam z rozkładu jazdy na stronie PKP i nie mam z nim żadnych problemów. Jest on zresztą obsługiwany przez to samo oprogramowanie, co słynna strona Hafas kolei niemieckich.

PIOTR APELCZYŃSKI

Odpowiedź autora: Kilku czytelników zwróciło mi uwagę, że krytyce internetowego rozkładu jazdy w Wirtualnej Polsce powinno towarzyszyć pochwalenie takiegoż rozkładu PKP. Zgadzam się z tym. Na Wirtualnej Polsce skoncentrowałem się dlatego, że dla wielu osób z zagranicy jest to strona stanowiąca wygodne i szybkie "przejście" na dane z podstawowych sektorów życia w Polsce, jak na przykład prasa, hotele, koleje itp., bez konieczności szukania za każdym razem stron wyspecjalizowanych w danej dziedzinie. No i akurat na tej "ułatwiającej" stronie wpada się w takie kłopoty. Ale to oczywiście nie umniejsza zasadności uwag czytelników.

Piotr Moszyński


Sitwokracja
Nawiązując do artykułu "Sitwokracja" (nr 22), chciałem wyjaśnić, że w postępowaniu toczącym się przed Kolegium ds. Wykroczeń przy Sądzie Rejonowym w Pińczowie sekretarzowi gminy, członkom zarządu miejskiego oraz komendantowi straży miejskiej zarzuca się agitację przeciwko referendum na terenie urzędu miejskiego oraz rozpowszechnianie "Biuletynu Zarządu Miejskiego", a nie zrywanie plakatów Zbigniewa Nowaka. Kolegium nie wydało jeszcze orzeczenia w tej sprawie.

JAN SZARAWARA
sekretarz gminy

Wielki Brat
Czesław Bielecki ("Wielki Brat", nr 25) odważnie porównał "Big Brother" z parlamentem. W obu wypadkach o wyborze uczestników decyduje publiczność, która potem ich kontroluje. Zwycięzcą "Big Brother" został przeciętny człowiek, który dzięki szczerości i poczciwości pokonał pozornie silniejsze osobowości. Posłowie nie odpowiadają kryteriom zbiorowego gustu. Może w celu zdobycia popularności powinni zakosztować smaku odosobnienia? Zadanie mieliby ułatwione, bo z mediami są za pan brat. Przy okazji mogliby przyswoić sobie bezcenną radę Słonimskiego: jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie.

ELŻBIETA JACKOWSKA
Grudziądz

Sitwokracja
W artykule "Sitwokracja" (nr 22) pojawiła się nieprawdziwa informacja. Żona Mirosława Michalskiego, przedsiębiorcy z Bytomia, nie pracowała i nie pracuje w żadnym organie samorządowym gminy Bytom. Zainteresowanych oraz wszystkich, którzy mogli się poczuć urażeni podaniem błędnej wiadomości, przepraszamy.

Redakcja
Więcej możesz przeczytać w 28/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.