104 sprawy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mafia łączy polityków wszystkich opcji
Violetta Krasnowska: Kilka dni temu zapowiedział pan, że niektórzy politycy i biznesmeni będą mieli poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Którzy?
Marek Biernacki: Dziś mogę powiedzieć tylko, że wkrótce czeka nas kolejna wielka ofensywa policji skierowana przeciw przestępcom w białych kołnierzykach. Znajdują się w tej grupie ludzie z pierwszych stron gazet. Na ukończeniu są przeszło 104 sprawy; w każdej chodzi o przestępstwo, w wyniku którego skarb państwa stracił ponad milion złotych.
- Jak wysoko sięgają i jak rozległe są związki zorganizowanego podziemia przestępczego ze światem polityki i biznesu?
- Nie ma wątpliwości, że w Polsce istnieją mafijne powiązania między światem przestępczym a sferami polityki. Dowodzą tego już przeprowadzone aresztowania oraz te, które wkrótce nastąpią. Wiem, że świat przestępczy wszelkimi sposobami próbował wniknąć do jednej z partii. Takie związki dotyczą też średniego szczebla ministerstw, czyli dyrektorów departamentów, bo to oni, a nie ministrowie, przygotowują i wydają decyzje. Najbardziej narażone na infiltrację świata przestępczego są jednak instytucje samorządowe, bo tam zapadają bezpośrednie decyzje, które najbardziej interesują gangsterów. Z prowadzonych obecnie spraw wynika, że mafia bez trudu dociera do byłych i obecnych władz miast i gmin.
- Czy wysoko postawione osoby związane z mafią mają "nadreprezentację" po którejś stronie sceny politycznej?
- Brudny pieniądz łączy wszystkich i jest ponadpartyjny. Nie można powiedzieć, że świat przestępczy ma powiązania z jedną określoną grupą, bo trafia do każdej, łączy polityków wszystkich opcji. Dla mafii nie ma znaczenia, czy ktoś reprezentuje prawą czy lewą stronę sceny politycznej. Są dowody docierania niemal do wszystkich ugrupowań, włączania ich w sieć interesów mafii, zdobywania "haków" na członków tych partii. Zagrożenie dotyczy więc wszystkich, którzy sprawują bądź będą sprawowali władzę w administracji centralnej i samorządowej.
- Sprawa Jacka Dębskiego dowodzi, że mafia dotarła do sfer rządowych.
- Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że Jacek Dębski zginął z powodu wyraźnych nieporozumień ze światem przestępczym, i to tym najbardziej brutalnym. Mówiąc konkretnie - Dębski zginął z powodu kontaktów z Baraniną, jednym z najbardziej niebezpiecznych bandytów, nie tylko w Polsce, ale i w Europie. To wyjątkowo drażliwa sprawa, zmuszająca do zastanowienia się, czy Jacek Dębski w ogóle powinien zostać ministrem. Przypadek Dębskiego nie jest odosobniony: jedna z osób zatrzymanych w związku z ujawnioną niedawno aferą węglową była bardzo poważnie brana pod uwagę jako kandydat na ministra gospodarki.
- Dowiedzieliśmy się, że grupom przestępczym udało się wprowadzić swoich ludzi do ważnych spółek skarbu państwa.
- Tak, doszło do takich sytuacji. Niektóre "wtyczki" gangów w spółkach skarbu państwa zostały wykryte, inne jeszcze działają. Nie chcąc szkodzić śledztwu, powiem tylko, że jedna z największych takich spraw dotyczy dużej firmy sektora finansowo-usługowego oraz paliwowego. Świat przestępczy jest bardzo zainteresowany kontrolowaniem ważnych sektorów gospodarki. Rozpracowywanie takich spraw jest jednak szczególnie trudne, bo te "wtyczki" to ludzie świetnie wykształceni, ustosunkowani, stypendyści międzynarodowych instytucji. W walce z nimi pomaga utworzenie Centralnego Biura Śledczego, instytucji inspektora informacji finansowej czy też wprowadzenie do polskiego prawa instytucji świadka koronnego.
- Wedle naszych informacji, człowiek "Pruszkowa" był wysokim urzędnikiem Ministerstwa Skarbu Państwa. Czy odpowiednie służby o tym wiedzą?
- Tą sprawą zajmuje się zarówno Urząd Ochrony Państwa, jak i Centralne Biuro Śledcze. Wiedza operacyjna została już właściwie skompletowana, teraz jest przekładana na dowody procesowe.
- Zapowiedział pan, że "Pruszków" będzie "kasowany", że teraz przyszła pora rozbijania jego zaplecza ekonomicznego. Jak potężne jest to zaplecze?
- Przyznaję, że sfera interesów gospodarczych zorganizowanej przestępczości jest bardzo rozbudowana. Nawet ja byłem zaskoczony różnorodnością i skalą interesów podziemia. Wartość tych interesów idzie w setki milionów dolarów. Jak pokazuje sprawa Jacka Dębskiego, przestępcze przedsięwzięcia gospodarcze polskich gangów prowadzone są nie tylko u nas, ale niemal na całym świecie. Ludzie tworzący to zaplecze są jednak systematycznie zatrzymywani, więc po nitce dojdziemy do kłębka.
- Czy właśnie tego dochodzenia do kłębka będzie dotyczyła zapowiadana przez pana ofensywa policji?
- Tak. Stworzyliśmy w policji machinę, która potrafi już to robić. Operacja przeciwko grupie pruszkowskiej, słynna "Enigma", była już prowadzona według ściśle określonego planu, który jest dalej realizowany i przynosi zaskakujące rezultaty. Dlatego nie obawiam się o skuteczność działań tej machiny.
- Czy ta ofensywa nie jest elementem gry przedwyborczej?
- Bzdura. Powiedziałem kiedyś, że najważniejsze problemy muszą zostać rozwiązane. I będą rozwiązane. Postawiłem sobie konkretne cele: walkę z mafią, przestępczością gospodarczą i pospolitą. I mogę powiedzieć, że w tym roku po raz pierwszy od lat zahamowaliśmy wzrost tego rodzaju przestępczości. Po likwidacji kilku grup przestępczych o ponad 67 proc. zmniejszyła się liczba napadów na tiry. O kilka tysięcy spadła też liczba przestępstw pospolitych. Policja zaczyna reagować na każde przestępstwo. Według ostatnich badań, zaufanie do policji po raz pierwszy od jej powstania przekroczyło 50 proc. Przypominam, że gdy zostałem szefem MSWiA, to zaufanie wynosiło około 30 proc.
- Niedawno aresztowano szefa CBŚ w Olsztynie, od pół roku w areszcie siedzi szef stołecznego CBŚ, zatrzymany pod zarzutem współpracy z Jarosławem Sokołowskim, pseudonim Masa. Czy mafia dotarła także do organów ścigania?
- To nie jest takie proste. Ci oficerowie walczą ze światem przestępczym, z bandziorami najwyższej klasy. Jest to grupa ludzi zdeterminowanych, prowadzących skomplikowaną grę ze światem przestępczym. Ale jest to gra w imieniu prawa. W takich sprawach należy być bardzo ostrożnym, otoczyć tych oficerów szczególną ochroną. Są to funkcjonariusze z pierwszej linii, dlatego jest bardzo niebezpiecznie, jeżeli są oskarżani tylko na podstawie zeznań osób, które zatrzymali. Nie mamy bowiem gwarancji, że ci przestępcy nie próbują ich zwyczajnie wrobić. Świadkowie koronni obciążający tych oficerów mogą kłamać, bo nic im z tego powodu nie grozi. Dlatego kilka tygodni temu wysłałem pismo do Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego ministra sprawiedliwości, żeby prokuratura podchodziła do takich spraw z jak najwyższą starannością. Z podobną sytuacją mieli do czynienia Czesi, którzy powołali bardzo zdecydowaną i skutecznie działającą formację policyjną. Ta jednostka została potem zniszczona przez oskarżenia o korup-cję. Obawiam się, żeby taka sytuacja nie powtórzyła się w Polsce. Udało mi się przekonać policję, żeby sama oczyszczała własne szeregi z czarnych owiec.
- Niedawno katowicka prokuratura aresztowała policjantów z Warszawy za współpracę z gangiem złodziei samochodów. Na Pomorzu Zachodnim rozbito gang narkotykowy, w którym działało czterech policjantów. Jak można w tej sytuacji mówić o oczyszczaniu szeregów z czarnych owiec?
- To właśnie jest oczyszczanie szeregów policji z ludzi nieuczciwych, tych, którzy przeszli na drugą stronę barykady, i to jest duży sukces policji. Nieuczciwi policjanci nie stali się nieuczciwi rok temu. Oni współpracowali z gangami od kilku dobrych lat. Ich zatrzymanie świadczy tylko o tym, że policja stała się strukturą zdolną do samooczyszczenia, sprawną w działaniu. Stało się tak jednak dopiero po powołaniu przez komendanta Jana Michnę Biura Spraw Wewnętrznych. Wtedy nastąpił przełom i wszyscy policjanci zobaczyli, że za współpracę z gangsterami mogą być ścigani i skazywani. To ważne także dlatego, że po ostatnich sukcesach policji zorganizowane grupy przestępcze z większą determinacją starają się infiltrować jej struktury, starają się przeniknąć na przykład do CBŚ.
- Dowiedzieliśmy się, że niektórzy policjanci interweniujący po włamaniach kradną resztę tego, czego nie ukradli przestępcy, a łupy dzielą nawet w komisariatach.
- Jeśli tak nawet było, to już nie jest to możliwe. Policjanci są poddawani stałej kontroli, składają oświadczenia majątkowe. W Szczecinie działa system wspomagania dowódczego na miarę XXI wieku. Radiowóz stale monitorowany, wyposażony w GPS, nie będzie już mógł "skoczyć w bok". W Szczecinie w każdym radiowozie są zamontowane kamery i każda interwencja policjanta będzie rejestrowana. Taki system ma wkrótce zacząć działać w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Trójmieście i aglomeracji śląskiej.
- Czy wie pan, kto stoi za zamordowaniem Marka Papały, byłego komendanta głównego policji?
- To honorowa sprawa dla policji, musi zostać wyjaśniona. Odkąd zostałem ministrem spraw wewnętrznych, moje stanowisko w tej sprawie się nie zmienia. Ciągle powtarzam: interesują mnie tylko sprawy doprowadzone do końca, chcę skalpów przestępców. Teraz czekam na skalp zabójcy generała Papały.

Rozmawiała Violetta Krasnowska
Więcej możesz przeczytać w 29/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.