Olimpiada interesów

Olimpiada interesów

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Demokracji i igrzysk" - wołali studenci w Pekinie. Tym razem czołgi zostały w koszarach
Igrzyska na ziemi skąpanej krwią" - tak wieść o przyznaniu Pekinowi organizacji letniej olimpiady w 2008 r. skomentował jeden z działaczy Amnesty International. Stowarzyszenia obrony praw człowieka mogą głośno protestować, Pierre de Coubertin może się nawet przewrócić w grobie. Nie zmieni to jednak faktu, że międzynarodowy biznes zaciera ręce. Stolica Chin na gwałt będzie potrzebować kapitału i nowoczesnych technologii. Oczywiście członkowie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego głosowali, jak chcieli, ale trudno założyć, aby presja wywierana na nich przez koła finansjery ograniczyła się tylko do zaciskania kciuków za powodzenie Pekinu.

30 miliardów do podziału
Inwestorzy już przystępują do negocjacji, które zaowocują lukratywnymi kontraktami, na dodatek gwarantowanymi przez państwo chińskie. Tort do podziału jest duży - szacuje się, że na realizację projektów olimpijskich trzeba będzie przeznaczyć 30 mld dolarów. Pekin zamieni się w największy na świecie plac budowy. Ogromne sumy zostaną wydane na unowocześnienie archaicznej miejskiej infrastruktury i przestarzałego systemu komunikacyjnego. W grę wchodzi budowa przez niemieckich inżynierów kolei magnetycznej, łączącej najpierw Szanghaj z lokalnym lotniskiem, a następnie z Pekinem. Niemcy z dobrym skutkiem wypróbowali możliwości takiej kolei u siebie. Stwierdzili jednak, że nad Renem nie byłaby ona przedsięwzięciem dochodowym - na planowanej trasie Berlin-Hamburg przewoziłaby 4 mln pasażerów rocznie. Za mało. Tymczasem w Chinach - jak wyliczono - taką samą koleją mogłoby jeździć nawet 300 mln ludzi.
Biznes i rządy zachodnie wiele też obiecują sobie po przesądzonym już przystąpieniu ChRL do Światowej Organizacji Handlu (WTO) jesienią tego roku. Chińczycy będą zmuszeni stosować się do uniwersalnych przepisów handlowych, ceł i taryf, co ułatwi zachodnim producentom dostęp do olbrzymiego rynku Państwa Środka. Amerykańskie giganty już myślą o tamtejszym sektorze bankowym, ubezpieczeniowym i telekomunikacyjnym.
Kruszenie betonu
- Pekińska olimpiada w 2008 r. będzie nie tylko doskonałą okazją dla biznesu, ale też potężnym ciosem w komunistycznych twardogłowych, bezradnie obserwujących, jak kurczy się ich pole ideologicznego manewru - ocenia prof. Krzysztof Gawlikowski z Polskiej Akademii Nauk. - Konserwatyści są w odwrocie od 22 lat. Do końca łudzili się, że kandydatura Pekinu przepadnie podczas głosowania w Moskwie, choć nie mówili o tym wprost.
Otwarcie kraju, konieczne do przeprowadzenia igrzysk, może oznaczać - choć zapewne w dość odległej perspektywie - zgon ideologii komunistycznej i polityczny wyrok śmierci dla partyjnego betonu. Był już precedens - olimpiada w Seulu w 1988 r. zwiastowała początek końca brutalnych rządów wojska w Korei Południowej.
Zalążki państwa prawa zaszczepił w Chinach Deng Xiao Ping. Słynny chiński reformator sam swego czasu ucierpiał na skutek bezprawia szerzonego przez gangi hunwejbinów, grasujących w kraju w latach 60. podczas tzw. rewolucji kulturalnej. Deng forsował rozmaite rozwiązania prawodawcze, wiedząc, że bez uniwersalnego systemu prawnego w Chinach nigdy nie będzie porządku demokratycznego. Do prawdziwego zerwania z przeszłością doszło w 1979 r., gdy parlament chiński przyjął kodeks karny. Ten akt prawny, pospolity w demokracjach zachodnich, był absolutną nowością na gruncie chińskim.
W 1985 r. Pekin zaskoczył niedowiarków uchwaleniem kodeksu cywilnego, a dwa lata później - kodeksu postępowania administracyjnego. Dzieło Denga kontynuują jego następcy. Przed trzema laty w Chinach wprowadzono do obiegu prawnego "rewolucyjną" zasadę domniemania niewinności. Usankcjonowano również zwiększone uprawnienia adwokatów. Sądy rejonowe zalała fala pozwów składanych przez ośmielonych wieśniaków, których irytował tupet skorumpowanej biurokracji i ich samowola. Nawykli do wszechwładzy urzędnicy rychło przekonali się, że pewna epoka minęła - dziś 70 proc. krytycznych wobec biurokratów wniosków obywateli rozpatruje się na korzyść powodów. W 2000 r. sami sędziowie zostali poddani weryfikacji.
"Demokracji i igrzysk" - wołali niedawno studenci w Pekinie. Tym razem czołgi pozostały w koszarach. Igrzyska, a wraz z nimi niepowtarzalna szansa na bezpośredni kontakt z zachodnią cywilizacją, zostały im dane. O pełnię demokracji - mimo postępującej erozji systemu totalitarnego - przyjdzie zapewne walczyć jeszcze długie lata.

Więcej możesz przeczytać w 29/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.