Na cybernutę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Już ponad sto milionów ludzi słucha muzyki, którą pobiera z Internetu, a przestaje kupować płyty i kasety - tak jest taniej i wygodniej. To początek rewolucji na rynku muzycznym. Wkrótce koncerny fonograficzne będą musiały odejść od obecnego modelu sprzedaży nagrań - przekonują analitycy firmy konsultingowej McKinsey. Za pięć lat 30 proc. utworów muzycznych będzie kupowanych w Internecie w postaci plików - prognozuje ośrodek Jupiter Media Matrix w raporcie opublikowanym przez "Financial Times". - Wielu ludzi nie stać na zakup płyt CD. Sprzedaż przez sieć będzie dla nich szansą legalnego dostępu do nagrań. Taki sposób dystrybucji muzyki jest więc nieunikniony i będzie niewątpliwie coraz powszechniejszy także w Polsce - ocenia Halina Mlynkowa, wokalistka Brathanków.
- Już dziś kupuję przez Internet płyty niedostępne w naszym kraju. Możliwość pobrania on line nagrań obcych zespołów czy młodych polskich wykonawców byłaby bardzo wygodna. Mógłbym kupić po jednym utworze, by stwierdzić, czy podoba mi się ich twórczość. Później nagrałbym je jednak na płytę, gdyż raczej nie przestawię się na słuchanie muzyki z komputera. Już ciężko przeżyłem przejście z winylu na kompakty - mówi Marek Niedźwiecki, twórca listy przebojów Trójki. Wykorzystaniem sieci zainteresowani są też twórcy: - Chętnie sprzedawalibyśmy swoje utwory przez Internet. Dzięki temu fani mieliby łatwiejszy dostęp do naszych nagrań. Choć raczej staralibyśmy się tak kalkulować cenę, by nie kupowano wyłącznie hitów - twierdzi Adam Konkol, gitarzysta zespołu Łzy, który właśnie otrzymał Złotą Płytę.

Przeboje za 10 dolarów
- Przygotowujemy się do sprzedaży on line pojedynczych utworów. Nabywca będzie je pobierał z naszej witryny na swój komputer, a płatności dokona na przykład za pomocą telefonu komórkowego. Ponadto będzie można zamówić u nas płytę z wybranymi utworami - zapowiada Tomasz Woźniak, koordynator serwisu MP3 w Wirtualnej Polsce. Z kolei Nap-ster - serwis z muzyką mp3, w którym zarejestrowało się ponad 60 mln osób - przymierza się do wprowadzenia miesięcznego abonamentu w wysokości 10 dolarów za możliwość nieograniczonego kopiowania utworów. - Z zainteresowaniem czekamy na reakcję użytkowników Napstera. Wynik tego pionierskiego przedsięwzięcia będzie miał duży wpływ na rozwój rynku muzyki cyfrowej. W naszej sondzie gotowość uiszczania opłat potwierdziło 20 proc. użytkowników, jednak ponad 60 proc. zamierza szukać bezpłatnych serwisów - podaje Woźniak.
Ewentualne załamanie się sprzedaży płyt nie dotknie artystów. Muzycy coraz chętniej wykorzystują Internet jako narzędzie promocji swej twórczości. W Strefie - części serwisu MP3 umożliwiającej legalne bezpłatne pobieranie utworów - znajduje się ponad trzy tysiące plików przeszło tysiąca wykonawców. Większość to utwory mało znanych grup, których nie stać na drogą promocję. Udostępnienie nagrań to dla nich szansa zaistnienia na rynku. W Strefie można znaleźć też utwory takich zespołów, jak Big Cyc, Blenders, Kury czy Łzy.
Artyści rozpowszechniają nagrania również przez swoje witryny. - Właśnie uruchomiliśmy stronę naszego zespołu (www.t-love.pl). Można na niej znaleźć kawałki z naszej garażowej twórczości, nagrania, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Na pewno nasi internetowi fani będą zadowoleni - zapewnia Muniek Staszczyk, lider grupy T. Love.

Giganci za i przeciw
Słów "mp3" i "Napster" do niedawna nie można było głośno wymawiać w siedzibach wytwórni muzycznych. Traktowano je jako synonimy piractwa, zapowiedź zagrożenia nawet dla koncernów fonograficznych. Przeciwko Napsterowi rozpoczęła się batalia prawna. Skutek był jednak odwrotny do zamierzonego. Serwis zyskał rozgłos, co przyczyniło się do lawinowego wzrostu liczby jego użytkowników. "Napster wyznaczył nowy kierunek rozpowszechniania nagrań. Nie ma wątpliwości, że wymiana utworów przez sieć będzie stanowiła część przemysłu medialnego i rozrywkowego. Nie można sobie z tym poradzić w inny sposób, niż uwzględniając ten kierunek" - przyznał w końcu Thomas Middelhoff, dyrektor Bertelsmanna, i pod koniec ubiegłego roku podpisał porozumienie z serwisem.
Internet nie jest zagrożeniem dla rynku muzycznego, jest jego wielką szansą - podkreślają specjaliści z McKinseya. Obecnie przeciętny Amerykanin na zakup płyt i kaset wydaje rocznie 60-70 dolarów. Jeśli zamiast tego wykupi miesięczny abonament za 10 dolarów - a przekona go do tego dostęp do tysięcy nagrań - jego roczne wydatki związane z muzyką się podwoją. Tym samym rynek szacowany na 40 mld dolarów rocznie może wzrosnąć do 80 mld dolarów.
Mimo to wiele wytwórni jest dalekich od entuzjazmu. - Na pewno nie będziemy walczyć z serwisami muzycznymi, lecz współpracować z nimi. Nie widzimy jednak perspektyw dużych zarobków w tej dziedzinie - twierdzi Agnieszka Szczerba z BMG Poland/Zic Zac. Większym optymistą jest Krzysztof Miendlarzewski, szef marketingu w Koch Poland: - Niewątpliwie będziemy rozpowszechniać nagrania przez Internet. Wcześniej jednak muszą powstać regulacje prawne, trzeba się też porozumieć z twórcami. Potencjał rynku muzyki internetowej dostrzega Tomasz Jarzębowski z Magic Records:
- Zapewne wiele osób nigdy nie zrezygnuje z brzmienia płyty kompaktowej, ale młodzi ludzie z entuzjazmem podchodzą do malutkich odtwarzaczy mp3. Sprzedaż nagrań on line będzie więc znacząca.
Koncerny muzyczne uważane za liderów (tzw. wielka piątka) zainwestowały już w spółki, które będą oferować utwory on line. BMG, EMI i Warner Music wspólnie z Real Networks przygotowują serwis MusicNet (niewykluczone, że zostanie on połączony z Napsterem). Z kolei Sony Music i Vivendi Universal założyły firmę internetową PressPlay. Efekty obu inicjatyw mają być widoczne w ciągu najbliższych tygodni.

Bankructwo piratów
Z powodu nielegalnej sprzedaży nagrań wytwórnie i artyści tracą miliony złotych. Przepisy nie powstrzymają od kupowania podrabianych płyt. Bez wątpienia piraci nie zapewnią jednak za 40 zł dostępu do tysięcy nagrań. - Na razie za sprawą plików mp3 piractwo się zwiększyło. Sposobem na jego ograniczenie będzie współpraca z serwisami internetowymi - mówi Maciej Borowski z Sony Music Polska.

Więcej możesz przeczytać w 31/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.