Hippiki teoria i praktyka

Hippiki teoria i praktyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dyskutując dziesięć lat temu o partyjności w naszej demokracji, jedni mówili o ideałach, inni o skuteczności, a czas biegł naprzód
"Wszyscy na koń wsiadają i podług zwyczaju zaraz panowie partie formują po kraju"
Julian Ursyn Niemcewicz


Kryzys, który dotknął niemieckich chadeków, jest zapewne jedynie częścią większej całości. Mówią niektórzy, że może się on rozprzestrzenić na inne partie niemieckiego systemu politycznego. I choć morze atramentu wylano już na temat źródeł postkohlowskiego kryzysu, wciąż niewiele jest opracowań na temat tego, co należy zrobić, by z leczenia objawów przejść do eliminowania źródeł choroby. Z tego punktu widzenia niezwykle interesujący wydaje się być opublikowany jakiś czas temu w Niemczech artykuł regionalnego szefa CDU (w Nadrenii Północnej-Westfalii) Jurgena Ruttgersa.
Ruttgers twierdzi, że zło zaczęło się z chwilą, gdy partyjność zaczęła brać górę nad społeczeństwem obywatelskim. Dowodzi, że "nowy początek" CDU powinien się zacząć od nowego podziału odpowiedzialności między obywatelami i państwem. Oznaczałoby to praktycznie, że partie powinny odstąpić znaczną część swego wpływu na państwo obywatelom, a ci ostatni powinni znacznie bardziej bezpośrednio uczestniczyć w sprawowaniu władzy i w jej kontrolowaniu.
Tyle teoria. W kontraście jednak z dość rozpowszechnionym wskazywaniem palcem na Kohla i na jego "system" Ruttgers punktuje praktyczne wypadki zagarniania państwa przez partie. Pisze o wyborze sędziów Sądu Najwyższego, których kandydatury rozpatrywane są "przez obradujące niejawnie gremia, osiągające konsensus na drodze kompromisów między partiami". Wskazuje na praktykę rozstrzygania przez partie o nominacjach na kierowników szkół (choć formalnie mają o tym decydować przedstawiciele właściciela szkoły, rady szkoły oraz kuratorium). Przypomina, że zarządy banków, kas oszczędnościowych, zakładów zaopatrzeniowych i komunikacyjnych obsadzane są według klucza partyjnego. Podaje przykład ministra odpowiedzialnego za nadzór nad bankami danego landu, który zasiada w radzie nadzorczej takiego banku. Wykazuje, że członkowie rad nadzorczych publicznego radia i telewizji "bywają wprost lub pośrednio narzucani przez partie".
Lektura artykułu Ruttgersa nie może nie skłonić polskiego czytelnika do zastanowienia się, czy nadal czyta wywód o Republice Federalnej Niemiec, czy też znany niemiecki polityk pisze już o innym (sąsiedzkim) kraju. Podobieństwa narzucają się same i niewiele komukolwiek pomoże teza o trudnych początkach demokracji, najwyżej dałoby się wydłużyć listę sytuacji podobnych lub wręcz takiej samej natury.
Dociekliwego czytelnika, śledzącego losy naszej odnawianej demokracji, mogą zaciekawić także wnioski, jakie ze swej analizy wyciąga Ruttgers - chadek z krwi i kości i wieloletni uczestnik niemieckiego establishmentu - któremu zależy przede wszystkim na wyjściu z kryzysu samej CDU. Kończy on swój wywód zdaniem: "Jeżeli CDU zaakceptuje te postulaty, ulegnie poważnym przemianom, ale stanie się dzięki temu najnowocześniejszą partią; taką była w momencie powoływania jej do życia, bo była wówczas partią obywatelską".
Pamiętam dyskusje, które toczyły się w Polsce dziesięć lat temu na temat natury partyjności w demokracji, roli partii w społeczeństwie obywatelskim, nad samym używaniem słowa "partia" w nazwach ugrupowań. Jedni mówili o ideałach, inni o skuteczności, a czas biegł naprzód. Skutek tych debat jest taki, że w rejestrze sądowym partie, które nazywają się "partie", należą zapewne do mniejszości, ale problem wcale w ten sposób nie został rozwiązany. Nie wskazuję palcem "lepszych" ani "gorszych" ugrupowań, sądzę, że kwestia ma zasięg i charakter ogólnopolski. I zresztą nie tylko ogólnopolski, bo znamy wiele krajów przeżywających kryzys polityczny związany z funkcjonowaniem partii. Jedynym pytaniem pozostaje to, czy i kiedy Polacy potrafią wyciągnąć wnioski z doświadczenia niemieckiego. Nie sądzę, by narodowa miłość do jazdy konnej uzasadniała bagatelizowanie starej przestrogi Juliana Ursyna.
Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.