Afera mięsna. Francuzi zarzucają polskiej firmie podrabianie wołowiny dla najuboższych

Afera mięsna. Francuzi zarzucają polskiej firmie podrabianie wołowiny dla najuboższych

Wołowina (zdj. ilustracyjne)
Wołowina (zdj. ilustracyjne)Źródło:PxHere/domena publiczna
Przemielone chrzęści i podroby zawierały kotlety na hamburgery, które miały być wyprodukowane w 100 proc. z wołowiny. Mięso miała dostarczyć firma Wojciecha Biernackiego, brata najbogatszego Polaka od sieci sklepów Dino. Kotlety z Polski trafiły do organizacji charytatywnych oferujących żywność najuboższym Francuzom. Dokument w tej sprawie ukazał się niedawno w telewizji France 2. Obejrzało go milion widzów. Pozostaje pytanie, ile w tym wszystkim prawdy, a ile szkalowania polskiej żywności.

W czerwcu zeszłego roku otwarto pierwszy sklep socjalny w Warszawie. Przy Modzelewskiego 71 osoby w trudnej sytuacji finansowej zrobią tańsze zakupy. Klientem może zostać właściwie każdy. Wystarczy zaświadczenie z lokalnego ośrodka pomocy społecznej albo skierowanie od pracownika fundacji, która sklep prowadzi. Do kupienia wszystko to, co w normalnych sklepach: owoce, warzywa, nabiał, chemia domowa, ubrania.

Chociaż idea sklepów socjalnych dopiero w Polsce raczkuje, to we Francji koncept jest znany od lat 80. Nad Sekwaną funkcjonuje pod pojęciem „l’épicerie solidaire”, czyli w dosłownym tłumaczeniu – solidarnościowy sklep spożywczy. Codziennie korzysta z nich kilka milionów Francuzów. Tego typu placówki prowadzi Secours Populaire Français, gigantyczna organizacja non-profit, która od 1945 roku walczy z ubóstwem i dyskryminacją w życiu publicznym. Zrzesza ponad 80 tys. wolontariuszy, którzy pomagają w praktycznie wszystkich 101 departamentach – francuskich odpowiednikach polskich powiatów.

W Strasburgu l’épicerie solidaire mieści się niedaleko francusko-niemieckiej granicy na Renie. Codziennie 50 najuboższych rodzin robi tam zakupy. W środku jak w normalnym sklepie. Lada. Za ladą ekspedientka. Za ekspedientką skrzynki ze świeżymi mandarynkami, sałatą, jabłkami, kiwi. Z boku regały z olejem, ryżem, makaronami, sardynkami i pomidorami w puszkach. Nieco na zapleczu zamrażarka.

– Jeśli chodzi o mrożonki, to staramy się mieć różne produkty – mówi Camille Vega, kierownik sklepu w Strasburgu i otwiera wieko chłodni. W środku mrożona pizza, owoce, warzywa, ryby. Vega wyjmuje z zamrażarki zapakowany w przezroczystą folię surowy kotlet mielony.

Trzy lata temu wszystkie podobne kotlety musiał wycofać ze sprzedaży. Obraca zamrożony krążek mięsa w dłoni, stuka w niego palcem i opowiada dalej:

Artykuł został opublikowany w 29/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.