Niuans

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czym różni się we Francji "spowiedź" katolicka od komunistycznej? I tu, i tam chce się zamknąć przeszłość w imię przyszłości. Katolicy jednak dodatkowo pytają o teraźniejszość
Kiedy w strukturach proponujących zinstytucjonalizowany sens życia nadchodzi moment rozliczeń z błędów przeszłości, "góra" bardzo długo waży każde słowo, by żadne z nich nie zabrzmiało jak przyznanie się do sprzeniewierzenia się owemu sensowi, bo wtedy trudno byłoby uzasadnić istnienie samej instytucji. Kiedy te wyważone i namaszczone słowa trafiają do "bazy", ta natychmiast je "odmaszcza" i mówi rezolutnie: o, tu jest o Żydach, tu o wyprawach krzyżowych, a tam o łagrach i o ruinie gospodarczej. Ostatnio w takiej sytuacji znalazła się we Francji "baza" kościelna i "baza" komunistyczna. Pragnę z góry oddalić zarzuty, jakobym chciał umieścić na jednej płaszczyźnie Kościół i partię komunistyczną. Różnice znam. Trudno jednak nie zaciekawić się tym, jak zachowają się tak różni ludzie postawieni w tak podobnych sytuacjach: oficjalnego przyznania przez ich instytucje, że dalece nie zawsze one same realizowały zinstytucjonalizowany sens życia, który w obu wypadkach jest formułowany jako "czynienie dobra i sprawiedliwości".
Publiczna spowiedź najwyższych dostojników Kościoła z popełnionych przezeń w przeszłości grzechów wywołała liczne i bardzo zróżnicowane reakcje podczas odbywającego się w Lille na północy Francji dwudniowego Forum Społeczności Chrześcijańskich. "Spowiedź" to może zresztą trochę za dużo powiedziane, bo chciałbym widzieć minę księdza w konfesjonale, gdybym - mając na myśli na przykład zastrzelenie sąsiada i napad na bank - powiedział, że "czasami uciekałem się do metod nieewangelicznych", i oczekiwał na tej podstawie odpuszczenia grzechów. Forum zgromadziło dwustu katolików zaangażowanych w pracę stowarzyszeń i ruchów związanych z Kościołem. Gwoli jasności zaznaczmy od razu, że nie byli to tzw. katolicy postępowi czy chrześcijanie lewicujący - jakich nigdzie, a więc i we Francji, nie brakuje - tylko zwykły ludek wokółparafialny. Część uczestników podkreślała dumę z decyzji papieża, oznaczającej - ich zdaniem - "zwycięstwo prawdy". Jeden z byłych misjonarzy powiedział, że jest "naprawdę dumny" i porównał kościelne przeprosiny za grzechy do dzieła dokonanego przez Komisję Prawdy i Pojednania w RPA. Były jednak głosy podkreślające, iż prośba o wybaczenie grzechów oznacza także przyrzeczenie, że się ich nie będzie więcej popełniać. W tym kontekście padały pytania o wypadki "krycia" przez biskupów księży pedofilów, o milczenie, jakim pomija się w Kościele problem zabijającej tysiące ludzi epidemii AIDS w Afryce (bo żeby ratować ludziom życie, trzeba by się pogodzić z używaniem przez nich prezerwatyw), wreszcie - o odtrącenie przez Kościół rozwiedzionych katolików, którzy wstąpili ponownie w związki małżeńskie. Można oczywiście załatwić to wszystko zgrabną formułką, która pomogła już 12 marca uniknąć głębszej oceny palenia heretyków na stosie oraz wymienienia po imieniu inkwizycji, wojen krzyżowych i nawracania przemocą "dzikich" plemion, mówiąc, że wszystko to czyni się "w służbie prawdy", a więc w dobrej intencji, ale nie można mieć pewności, że dyskutantów w Lille by to przekonało. Bo intencje intencjami, ale nosicielami tych intencji nie były żadne odmóżdżone głuptasy, które nie potrafiły sobie wyobrazić, jak cierpi palony żywcem człowiek. Ci ludzie wiedzieli, jak cierpi, i chcieli, żeby cierpiał, a następnie umarł. Temat intencji jest więc w tym kontekście nieco ryzykowny.
Tego samego dnia w Paryżu odbywała się konferencja stołecznej organizacji partyjnej przed zbliżającym się XXX Zjazdem Francuskiej Partii Komunistycznej. Dyskusja toczyła się nad dokumentem zjazdowym, w którym stwierdza się m.in., że komunizm nosi piętno stalinizmu i trzeba je odrzucić. Tow. Claudie powiada, że jest dumna z tego, iż "potrafimy to zrobić". Tow. Cécilia stwierdza: "Zdejmuje to ze mnie pewien ciężar i pozwala pozbyć się napięcia, które drzemało we mnie od długich lat. W ten sposób będziemy mogli odbić się ku nowej praktyce bycia komunistą". Nie wszyscy są jednak tacy zadowoleni. "Komuniści - pada głos z sali - nie muszą się wstydzić swojej przeszłości. Kierownictwo pogrąża się w samobiczowaniu". Tow. Jean aż krzyczy: "Piszą tu, że komunizm nosi piętno stalinizmu, ale ja noszę raczej piętno kolonialnych wojen w Indochinach i Algierii". Na uwagę, że nie można odwracać oczu od "zabitych przez stalinizm", tow. Jean odkrzykuje: "Nigdy nie widzieliśmy żadnych zabitych! Kierownictwo partii ukrywało ich przed nami! ". Powtarzają się głosy, że nie wolno wpędzać w poczucie winy partii jako całości. Ale tow. Pierre zauważa nieśmiało: "W grę wchodzi nasza wiarygodność". I chyba ma rację.
Jeśli chcielibyśmy się dowiedzieć, czym różni się we Francji zbiorowa "spowiedź" katolicka od komunistycznej, to możemy już mówić o uzyskaniu w tej sprawie wstępnego rozeznania. I tu, i tam robi się wszystko, by utrzymać nie naruszony zinstytucjonalizowany sens życia. I tu, i tam chce się z ulgą zamknąć przeszłość i czyni się to w imię przyszłości. Jednakże katolicy zadają także dodatkowe pytania - o teraźniejszość. O to, czy teraz w ich Kościele wszystko jest w porządku. I ten niuans rokuje ich Kościołowi lepiej niż partii komunistycznej.
Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.