Cena kontrolowana

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkadziesiąt nieformalnych karteli żeruje w Polsce na konsumentach
Łódzcy taksówkarze zwołali naradę, na której ustalili wyższą cenę za swoje usługi. Nieformalny taksówkowy konwent działa również w Warszawie. Zmowa cukrowników sprawiła, że za cukier płacimy o kilka procent więcej. Emitenci kart płatniczych doprowadzili do tego, że w Polsce korzystanie z ich usług jest o połowę droższe niż w krajach UE i w USA. Z powodu zmowy producentów nawozów rolnicy kilka lat temu płacili za tonę nawozów o 50 zł więcej. Do podwyżek cen doprowadziły także kartele przewoźników pasażerskich, rzeczoznawców majątkowych i dystrybutorów węgla. Praktyki karteli cenowych kosztują nas co najmniej kilka miliardów złotych rocznie.
Kartele działają w cieniu monopoli TP SA, Poczty Polskiej, koncernów naftowych i PKP; mniej rzucają się w oczy, ale są dla konsumentów równie kosztowne. W Polsce działa kilkadziesiąt nieformalnych grup żerujących na bezsilności klientów. Pokusa zmów pojawia się tam, gdzie rynek opanowało kilku potentatów, na przykład koncernów tytoniowych, firm handlujących zbożem, przedsiębiorstw wydobywczych, cementowni, wytwórni fonograficznych. - Najlepszym przykładem jest rynek artykułów rolnych. Firmy od lat przyzwyczajano do interwencjonizmu państwa, cen minimalnych, kontyngentów. Niektórym weszło to w krew i na własną rękę próbują regulować rynek - mówi Andrzej S. Bratkowski z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Jeśli trzynaście działających w Łodzi korporacji taksówkowych najwyraźniej nie chce walczyć o klienta i wprowadza w tym samym czasie identyczne cenniki oraz daje takie same rabaty, to czy można mówić o zbiegu okoliczności?
- Postępowanie dowodowe w sprawach umów kartelowych jest niezwykle trudne. Umawiają się bez świadków znający się szefowie firm - przyznaje Tadeusz Aziewicz, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Impuls do wszczęcia postępowania daje więc najczęściej prasa, niekiedy informacja od konkurencyjnej firmy bądź zwolnionego z uczestniczącej w zmowie firmy pracownika.
W USA zmowa kartelowa traktowana jest jako przestępstwo, a menedżerów firm sadza się do więzienia nawet na 9 lat. Umawiającym się podmiotom grożą również dotkliwe kary finansowe. Zmowa wytwórni płytowych (EMI, Time Warner, BMG, Sony i Universal) kosztowała w latach 1997-2000 Amerykanów prawie 480 mln USD. W 1999 r. firmom BASF AG (Niemcy) oraz Roche (Szwajcaria) nakazano w USA zapłatę rekordowej grzywny w wysokości 725 mln USD za uczestnictwo w trwającej 10 lat zmowie cenowej na rynku witamin. Producenci ustalali przez ten czas ceny i dzielili między siebie rynek. Były dyrektor handlowy działu witamin Hofmann-La Roche został skazany za kłamstwa w śledztwie na cztery miesiące więzienia i 100 tys. dolarów grzywny.
W Polsce UOKiK ma prawo nałożyć na uczestników zmowy cenowej kary od 1 tys. euro do 5 mln euro, nie większe jednak niż 10 proc. ich przychodów w roku poprzednim.
Kartele pojawiają się często w sektorach mało konkurencyjnych, gdzie nadal dominują państwowe firmy. Według "Gazety Wyborczej", 16 maja 2001 r. prezesi czterech holdingów cukrowych kontrolujących 70 proc. polskiego rynku postanowili ograniczyć sprzedaż cukru, by podbić jego cenę z 1,92 zł do 2,10 zł za kilogram. Klienci zapłaciliby cenę wyższą od rynkowej, a szefowie napełniliby kasy niewydolnych spółek i udowodnili sens tworzenia holdingu Polski Cukier, dla którego opracowano symulację finansową przy założeniu, że cukier będzie kosztował 2,40 zł. - Rzeczywiście, odbyła się narada szefów spółek cukrowych z udziałem sekretarza stanu Ministerstwa Rolnictwa. Nie było jednak mowy o ustalaniu wspólnych cen - twierdzi Adam Sebzda, prezes Śląskiej Spółki Cukrowej. - Proponowałem wstrzymanie pewnej partii i przeznaczenie jej na eksport. Tak zrobiły wszystkie cukrownie kilka lat temu i ceny chwilowo wzrosły, co poprawiło ich kondycję finansową - przyznaje jednak prezes. UOKiK stwierdził na razie, że po spotkaniu szefów cukrowni sprzedaż ich zakładów rosła do 22 maja, po czym gwałtownie spadła do poziomu niższego niż przed spotkaniem i utrzymała się na nim do 22 czerwca. W tym czasie ceny cukru wzrosły o kilka procent.
Precedensowa sprawa toczy się przeciwko stowarzyszeniom emitentów kart płatniczych Visa i Europay/MasterCard oraz Związkowi Banków Polskich, którym Związek Pracodawców Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzesza sieci hipermarketów) zarzuca zawarcie porozumień ograniczających konkurencję na rynku kart płatniczych. Zdaniem Artura Socika, kontrolera finansowego sieci handlowej Géant Polska, w Polsce te same banki kontrolują zarówno organizację Visa, jak i Europay/MasterCard, co utrudnia mniejszym sieciom wejście na rynek. Opłata za autoryzację transakcji kartą (tzw. interchange) wynosi w Polsce 1,7-1,85 proc., prawie dwa razy tyle, ile w krajach Europy Zachodniej i USA. W Stanach Zjednoczonych również trwa postępowanie antymonopolowe przeciwko Visa i MasterCard, a sieci sklepów Wal-Mart oraz Sears pozwały obie organizacje przed sąd i żądają 24 mld USD odszkodowania! Sprawą opłat zajmowały się już urzędy antymonopolowe w Australii, Włoszech i Niemczech. Związek Banków Polskich odrzuca na razie wszelkie oskarżenia.
W ubiegłym roku UOKiK stwierdził stosowanie praktyk monopolistycznych przez Polską Federację Stowarzyszeń Rzeczoznawców Majątkowych, która ustalała minimalne stawki wynagrodze-nia za sporządzenie opinii o wartości nieruchomości. Swego czasu kursy dolara i marki w Warszawie, Poznaniu i Szczecinie dyktowało kilka największych w tych miastach kantorów. W Warszawie od dawna mówi się też o cichym porozumieniu części spośród niemal 60 korporacji taksówkowych, które wspólnie ustalają cenniki, a niekiedy dzielą między siebie "strefy wpływów". - Parę lat temu szefowie korporacji taksówkowych spotkali się i od razu razu sprawą zainteresował się Urząd Antymonopolowy. Szybko wycofaliśmy się z porozumienia - mówi Adam Toborowicz, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego. - Słyszałem jednak o istnieniu konwentu taksówkowego, który ustala ceny za przejazd. Na razie urząd podobną sprawę bada w Łodzi.
Jak szkodliwe dla wolnego rynku są zmowy cenowe, świadczy przykład piętnastu PKS-ów z Dolnego Śląska, którym w 1999 r. udowodniono wspólne ustalenie jednakowych cen biletów. Udział "spiskowców" w lokalnym rynku sięgnął 93 proc., a dla prywatnych przewoźników pozostała reszta. Sąd Antymonopolowy, który utrzymał w mocy decyzję prezesa UOKiK, nakładającą na PKS-y grzywny od 5 tys. do 15 tys. zł, podkreślił, iż "ceny biletów w tych firmach powinny być zróżnicowane choćby z powodu różnic w ponoszonych kosztach i odmiennej sytuacji finansowej".
Trzy lata temu na jaw wyszła zmowa spółek węglowych, które pod koniec 1997 r. podpisały "Plan sprzedaży węgla kamiennego na kraj", określający wielkość wydobycia dla poszczególnych kopalni oraz ceny za dostawy dla energetyki, Centrali Zbytu Węgla Węglozbyt SA i w sprzedaży detalicznej. Średnią cenę zbytu węgla dla energetyki (35 dolarów za tonę) sugerowało wówczas kopalniom samo Ministerstwo Gospodarki. Wcześniej dawny Urząd Antymonopolowy ukarał zakłady azotowe w Puławach, Włocławku i Tarnowie-Mościcach za to, że wyjątkowo zgodnie podnosiły ceny saletry amonowej. W styczniu 1994 r. tona nawozu kosztowała w tych zakładach 220 zł, od 1 lutego - 240 zł, a od 20 lutego - 270 zł.
- Jedyną skuteczną receptą na pokonanie karteli jest dalsza liberalizacja rynku i demontaż sektora państwowego - podkreśla Tadeusz Aziewicz.
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.