Bombardowanie Wielunia to symbol niezwykłego bestialstwa Niemiec. Nawet jeśli nie rozpoczęło wojny

Bombardowanie Wielunia to symbol niezwykłego bestialstwa Niemiec. Nawet jeśli nie rozpoczęło wojny

Zmieniono: 
Widok zbombardowanego Wielunia
Widok zbombardowanego WieluniaŹródło:Wikimedia Commons
Atak na Wieluń z 1 września 1939 roku przez wiele osób uznawany jest za pierwszy cios Niemiec wymierzony w Polskę w czasie II wojny światowej. Historycy nie są jednak w tej sprawie jednomyślni. Wieluń niewątpliwie jest jednak przerażającym symbolem bestialstwa hitlerowskich Niemiec, które od pierwszych chwil wojny popełniały zbrodnie wojenne na ludności cywilnej.

II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku. To właśnie wtedy Niemcy, bez wypowiedzenia wojny, w warunkach całkowitego zaskoczenia, zbombardowali bezbronny, pogrążony we śnie Wieluń.

Wieluń czy Westerplatte?

Do nalotu na Wieluń doszło 1 września 1939 roku nad ranem. W ostatnich latach ponowną popularność zyskuje teza, że atak miał miejsce o 4:40, na 5 minut przed niemieckim atakiem na Westerplatte. Jednak historycy nie są w tej sprawie jednomyślni.

Dr Grzegorz Bębnik z katowickiego oddziału IPN już w artykule z 2008 roku udowadniał, że bombardowanie Wielunia rozpoczęło się o 5:40, tak, jak podano w niemieckich dokumentach. Według niego różnica wynika z błędnego przyjęcia, że w Niemczech obowiązywał tzw. czas letni, z godziną przesuniętą do przodu w stosunku do stosowanego w Polsce czasu środkowoeuropejskiego.

„Zdumiewające, że nigdzie ponadto – poza właśnie przypadkiem Wielunia – nie neguje się czasowej zgodności polskich oraz niemieckich relacji we wszystkich innych wrześniowych starciach” – podkreśla w swojej pracy dr Bębnik. I rzeczywiście, w niemieckich źródłach atak na Westerplatte jest datowany na 4:45. Jeśli zgodnie z tezą o przesunięciu czasu, przesunąć czas również w tych dokumentach, to atak na Westerplatte musiałby mieć miejsce o 3:45.

Godzina 4:40 zamiast 5:40 została w 1959 roku umieszczona na pamiątkowej tablicy w Wieluniu. I kiedy dwa lata później pytano o nalot świadków bombardowania, godzina ta mogła tak wryć się w ich pamięć, że podawali właśnie ją jako swoje osobiste wspomnienia. Te z kolei stały się jednym z podstawowych argumentów potwierdzających wcześniejszy nalot.

Z kolei dr Bębnik przywołuje relację, która umiejscawia czas pierwszego nalotu na ok. godz. 5:40. Wspomnienie robotnika Melchiora Kałuży jest o tyle cenne, że pracował on pod Wieluniem codziennie o 6:00 rano. Dom opuszczał zawsze o 5:00, a bombardowanie obserwował, już z miejsca budowy. To, że jego dzień wyglądał codziennie tak samo, uwiarygadnia treść samych wspomnień.

„Nikt o niczym nie wiedział, podczas gdy Melchior był już u pracy, dzień był bardzo piękny i słoneczny, ciepły, bez wiatru, było to jeszcze przed rozpoczęciem pracy, niektórzy już przyszli, ale dużo jeszcze nie przyszło” – czytamy we wspomnieniach robotnika spisanych w 3. os. – Przyleciały ciemne samoloty z dużymi szyrokimi krzyżami czarnemi leciały po 3 razem w pewnych odstępach, być może było [ich] 12. Zrzucili kilka bomb na Wieluń miasto, po zbombardowaniu Wielunia odlatywali w różne kierunki” – opisuje nalot Kałuża.

Nawet jeśli atak miał rzeczywiście miejsce o godz. 5:40, a nie o 4:40 to Wieluń pozostaje symbolicznym miejscem. Jest przykładem zbombardowania bezbronnego miasta, początku wojny totalnej.

Atak na bezbronne miasto

Wieluń w 1939 roku był spokojnym 15-tysięcznym miasteczkiem. Leżał około 20 kilometrów od ówczesnej granicy polsko-niemieckiej, ale nie miał jakiegokolwiek znaczenia militarnego. Nie stacjonowało tam wojsko, nie było rozwiniętego przemysłu, a miasto nie było znaczącym węzłem komunikacyjnym. Wieluń nie posiadał także żadnej obrony przeciwlotniczej.

Mimo to, a może właśnie dlatego, Wieluń jako jedno z pierwszych polskich miast stał się celem niemieckiego bombardowania. Dr Mateusz Piątkowski z WPiA Uniwersytetu Łódzkiego stawia tezę, że miasto stało się dla Niemców „żywym poligonem doświadczalnym” nowego środka walki, jakim był bombowiec nurkujący Ju-87 Sztukas, bez ryzyka strącenia samolotów przez obronę przeciwlotniczą.

Atak całkowicie zaskoczył mieszkańców. Kiedy został przeprowadzony, większość z nich spała lub powoli budziła się do swoich codziennych obowiązków. W piątek 1 września w Wieluniu miał odbyć się targ, co ściągnęło do miasta mieszkających w okolicy chłopów, którzy od samego rana zajmowali jak najlepsze miejsca na rynku.

Nagle zawyły alarmowe syreny. Na niebie pojawiły się niemieckie samoloty, które z głośnym świstem zanurkowały nad miastem i zrzuciły na nie pierwsze bomby. „Zobaczyłem, jak samoloty zatoczyły rundę nad miastem, po czym obniżyły lot. Usłyszałem okropny świst i za chwilę szyby w naszym lokalu wyleciały na podłogę, futryna jednego z okien wpadła do środka, a brunatno-szary pył przesłonił wszystko” – opisywał nalot jeden ze świadków.

Szpital pierwszym celem niemieckiego ataku

Jednymi z pierwszych ofiar II wojny światowej zostali ciężko chorzy pacjenci ze szpitala Wszystkich Świętych w Wieluniu. Lżej chorzy byli pod koniec sierpnia wypisywani do domów, ze względu na obawę przed wiszącym w powietrzu konfliktem.

Szpital został zbombardowany, mimo wyraźnego oznaczenia rozpoznawanymi na całym świecie znakami Czerwonego Krzyża, co stanowiło bezpośrednie pogwałcenie prawa międzynarodowego. Nie było możliwości, żeby piloci nie wiedzieli na jaki obiekt zrzucają śmiertelny ładunek.

Niedługo nadszedł i drugi nalot. „Po drugim nalocie zniszczenie miasta było ogromne. Widziałem szpital doszczętnie zburzony. Obok szpitala na gałęziach drzewa widziałem zwisające zwłoki. Na ulicach leżało sporo zabitych i rannych. (…) Popłoch w mieście panował nie do opisania. Ludzie uciekali z miasta, wielu biegło tylko w bieliźnie. Zaskoczenie było tak wielkie, że niektórzy odchodzili od zmysłów” – opisywał inny ze świadków.

Zygmunt Patryn, ówczesny dyrektora szpitala w swoich wspomnieniach podaje, że w samej tylko lecznicy zginęło 26 chorych, 2 zakonnice i 4 pielęgniarki.

Niemcy o „przerażająco pięknym widoku”

Nalotów dokonywały eskadry z kilku lotnisk zlokalizowanych na terenie Śląska Opolskiego, głównie z lotniska Nieder-Ellguth (obecnie Ligota Dolna). Ataki były przeprowadzone przez bombowce nurkujące typu Ju 87B zwane powszechnie „sztukasami”. Na miasto miało spaść łącznie 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Wśród nich znajdowały się bomby burzące i najcięższe bomby zapalających o wadze 500 kg.

Już po pierwszym nalocie nad miastem pojawił się samolot rozpoznawczy pilotowany przez ppor. Dietricha Lehmanna, który później pisał:

„Określam mniej więcej kurs na Wieluń i chcę tam sprawdzić, jaki skutek odniósł nasz atak. Jest już 6.00, jednak dzień jakoś nie chce się rozjaśnić. Nie minęło wiele, a w szarości przed nami widać naraz ogromny pożar, z którego prawie pionowo wzbija się w górę ciemną, szeroka ściana dymu i miesza się z mgłą i wiszącymi nisko chmurami. Przerażająco piękny widok! W trzech różnych punktach palą się rogatki miasta, tam, gdzie ulokowane były polskie wojska. Na dole widzę dziki chaos, wygląda na to, że ludzie kompletnie potracili głowy”.

Dlaczego Wieluń?

Według niemieckich raportów w mieście miała przebywać polska brygada kawalerii. Wiadomo jednak, że 1 września żadnych polskich wojsk w Wieluniu nie było. Umieszczenie w dokumentach informacji o kawalerzystach było prawdopodobnie działaniem propagandowym. A jeśli nawet Niemcy dysponowali nieaktualnymi już informacjami o obecności w mieście polskich wojsk, które mogłyby zagrozić późniejszemu przemarszowi ich armii, to zupełnie nie usprawiedliwia to bombardowania szpitala, czy innych obiektów cywilnych.

Dlatego atak bywa nazywany terrorystycznym, a wielu historyków skłania się do tezy, że był elementem wojny psychologicznej. Niemcy chcieli wzbudzić strach wśród ludności cywilnej już w pierwszych godzinach wojny. Szerzona przez uciekinierów panika miała wywołać chaos na drogach i utrudnić komunikację polskim wojskom, a dodatkowo pokazać potęgę niemieckiej armii.

Ofiary bombardowania

Ze względu na bardzo ubogie dane nie ma również zgodności, co do liczby ofiar ataku. Liczba ofiar waha się od kilkuset do ponad nawet 2169 liczby zabitych osób podawanej w starszych opracowaniach. W 2004 r. IPN stwierdził, że tylko 127 ofiar można potwierdzić bez wątpliwości, aczkolwiek z zastrzeżeniem, że liczba wszystkich ofiar mogła być większa i wynosić „kilkaset”.

Trudno dokładnie zliczyć innych zabitych ze względu na to, że Niemcy grzebali mieszkańców Wielunia w masowych grobach bez wcześniejszego przeliczenia ciał. Pozostała przy życiu ludność miasta uciekła, a wielu z uciekinierów zaginęło później bez wieści. Skutkiem nalotów było także zniszczenie ok. 75 proc. zabudowy miasta.

Wieluń jako zbrodnia wojenna

Jak podkreśla dr Piątkowski, „atak na Wieluń był pogwałceniem wielu norm konfliktów zbrojnych, w szczególności zasady humanitaryzmu i proporcjonalności”. „Prawdziwym celem było wypróbowanie sprzętu i ludzi do nowego, przerażającego sposobu prowadzenia wojny, przejawiającego się powszechną pogardą dla prawa międzynarodowego we IX 1939 r., wykazując całkowitą obojętność dla wartości, jaką jest życie, zdrowie i własność ludności cywilnej tego miasta” – wskazuje naukowiec.

Zdaniem prof. Witolda Kuleszy z IPN bombardowanie Wielunia było pierwszą niemiecką zbrodnią wojenną. Niemieckie Luftwaffe bezpośrednio złamało kolejne artykuły konwencji haskiej, bombardując Wieluń z zaskoczenia (art. 26. konwencji haskiej), łamiąc jego status miasta otwartego (art. 25.), niszcząc szczególnie chronione nawet w bronionym mieście obiekty, takie jak szpital, miejsca kultu (kościół i synagoga) i zabytki (art. 27) oraz ostrzeliwując z samolotów uciekającą, bezbronną ludność cywilną (art. 23 b).

Żaden z pilotów nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za tę zbrodnię. „To, co według ocen polskich prawników jest zbrodnią wojenną, według ocen prawników niemieckich mieści się w ramach działań wojennych, a jeżeli nawet w ich ramach doszło do zabójstw wykraczających poza wojenną konieczność, to czyny te uległy przedawnieniu. Nie mogą być zatem ścigane w RFN" – stwierdzili niemieccy prokuratorzy w 2004 roku, umarzając śledztwo w tej sprawie, nie przesłuchawszy nawet dowódców jednostek Luftwaffe.

Początek wojny totalnej

Atak na Wieluń z całą pewnością można uznać za symboliczny początek II wojny światowej. I to nie dlatego, że był on chronologicznie jednym z pierwszych niemieckich ataków na II Rzeczpospolitą. Przede wszystkim Wieluń jest symbolem początku wojny totalnej – wojny, w której nie chodzi jedynie o pokonanie wrogich wojsk i osiągnięcie strategicznych celów, ale o całkowite zniszczenie wroga przy wykorzystaniu wszystkich dostępnych metod i nie bacząc na ofiary cywilne.

Bez wątpienia, II wojna światowa była konfliktem totalnym od samego początku – od zbrodniczego bombardowania Wielunia.

Czytaj też:
Prowokacja gliwicka. Kompromitacja Sicherheitsdienst w przededniu napaści Niemiec na Polskę
Czytaj też:
Obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej. Premier: Domagamy się reparacji

Artykuł został opublikowany w 34/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.