Instrukcja wyjazdowa (III)

Instrukcja wyjazdowa (III)

Dodano:   /  Zmieniono: 
O sukcesie Beneluksu zadecydowało zrozumienie idei integracji

"Podróże kształcą"
Anonimowe, ale sprawdzone


Nie rekapitulując poprzednich odcinków wakacyjnego cyklu, przypominam jedynie, że w ramach coraz częstszych ekskursji zagranicznych czytelnicy "Wprost" włączyli się w akcję promocji naszych stanowisk negocjacyjnych w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Praca czytelników wykonywana jest w kwaterach prywatnych, na plażach, kempingach, w knajpkach i wszędzie tam, gdzie znajdzie się bohater niedawnego dowcipu autorstwa bodajże Mleczki. Jedzie para samochodem i narzeka, że po ostatnich cięciach budżetowych nie będzie już tak łatwo spędzić wakacji na Hawajach... W obliczu owych cięć solidarnie wykonujemy nasze zadanie nieodpłatnie, ergo minister Bauc nic nie straci, a zyskać może minister Kułakowski, że o polskim interesie narodowym już nie wspomnę. Do roboty więc, dziś Beneluks.
Nawet dziecko wie, że Beneluks to jest właściwie BeHoLuks, czyli Belgia, Holandia i Luksemburg. Nie każde dziecko jednak wie, że Beneluks jest starszy od Wspólnot Europejskich, bo powstał już w 1948 r., kiedy utworzono unię celną trzech państw. A już zupełnie mało które wie, że powierzchnia tych trzech krajów razem wziętych stanowi około 24 proc. powierzchni Polski, ich ludność odpowiada 68 proc. populacji Polski, a produkt krajowy brutto ostatnich lat to blisko 573 proc. naszego PKB. Ot, dziwo! Albo są z urodzenia tak bogaci, albo pracują jak woły, albo mają szczęście. Zapewne wszystkie te elementy składają się na zgrabną całość, ale z drugiej strony (jak mawiał mleczarz Tewje) startowali po wojnie w podobnej sytuacji jak my. Pracują dobrze, ale my też się nie obijamy. Wreszcie szczęście pewno się statystycznie jakoś równo rozkłada. Dlaczego więc i jak?
Jestem przekonany, że niezależnie od wymienionych czynników o sukcesie całego Beneluksu i każdego z trzech krajów z osobna zadecydowało zrozumienie idei integracji z sąsiadami (Beneluks właśnie) oraz integracji europejskiej (wspólnoty i późniejsza Unia Europejska). Wszystkie te trzy państwa - należące do grona założycieli wspólnot - łączy to, że oczekują od krajów kandydujących, a więc i od nas, rzeczywiście głębokiego wejścia do UE. A zatem tego, że Polska na serio, bez uników, długich okresów przejściowych i odstępstw od acquis communautaire stanie się rychło pełnoprawnym członkiem unii. Ponieważ im się ewidentnie udało (dowód, patrz powyżej), więc nie ma co specjalnie tłumaczyć im polskiej specyfiki. Trzeba jedynie w czasie naszej wakacyjnej wędrówki więcej patrzyć i słuchać, niż przekonywać. Z tej obserwacji wyniknie - jak to z podróży - nauka.
Popatrzmy zatem najpierw na granice dzielące, a raczej łączące te trzy kraje. Trudno je będzie zresztą zauważyć... Zagadajmy po angielsku do kogokolwiek ma ulicy. Rekordy w znajomości języków obcych biją Holendrzy, cholernie zresztą (excusez-le-mot) uzdolnieni językowo. Belgowie porozumiewają się sprawnie na pewno po francusku i flamandzku, Luksemburczycy na dodatek mówią po niemiecku i własnym wynalazkiem - luxemburgisch. Wszyscy są niezwykle mobilni, mieszkają, pracują i uczą się w różnych miejscach, czemu sprzyja zresztą niezwykle rozwinięty system komunikacyjny (była to z pewnością spora inwestycja). Są wierni włas-nym słabościom. Holendrzy nie rozstali się z krępującym obyczajem pozostawiania wieczorem nie zasłoniętych okien. Belgowie bez powodu wtykają wszędzie niezmierzone ilości frytek, psując w ten sposób swoje słynne mule. Luksemburczycy przymykają oczy na nieco nieprzyzwoity raj podatkowy i udają, że nie rozumieją, o czym mowa. Pomimo głębokiego wejścia w proces integracji europejskiej nie narzekają na utratę suwerenności lub tożsamości narodowej, wspierają jak się da kulturę i język, walczą o swoje i wcale się tego nie wstydząc, najczęściej wygrywają nawet z największymi państwami członkowskimi.
Nauka z tej podróży przyda się nam w kraju, gdy po powrocie znów usłyszymy, że za dużo tych euroentuzjastów i że trzeba dofinansować eurosceptyków, żeby mogli wyłożyć rodakom swe argumenty. W tym wypadku prawdziwa praca czeka nas po powrocie z wywczasów.
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.