Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Potop
Zdumiewa mnie ochocze parcie naszych rodaków do opodatkowywania samych siebie ("Potop", nr 31). Zapewne dla kogoś, kto nie zna realiów polskiego systemu ściągania należności podatkowych, tak silna tendencja (64 proc.) musi świadczyć o prawdziwej postawie obywatelskiej. Tymczasem państwo ma obowiązek chronić swoich obywateli przed zagrożeniami takimi jak powódź w ramach istniejącego systemu podatkowego. Nasze państwo sobie z tym nie radzi i - jak zwykle - woli odwołać się do urzędowo namaszczonego żebractwa. Miłośnicy podnoszenia podatków bez umiaru po prostu nie wiedzą, że w naszym systemie podatkowym nie ma podatków celowych, a wszystko ląduje we wspólnym worku, w którym i tak zawsze widać tylko dno. Typowym przykładem jest podatek drogowy, z którego na drogi szło nie więcej niż 7 proc. uzyskanych kwot. Państwo powinno wprowadzić obowiązkowe ubezpieczanie majątku prywatnego z środków własnych ubezpieczającego się, które byłyby zwolnione od podatku. Plusem takiego rozwiązania jest to, że osoby nie mające majątku nie musiałyby pracować na posiadaczy. Poza tym wiadomo, że agent ubezpieczeniowy lepiej oceni wartość majątku, bo ma zwyczaj ruszać się zza biurka i zna się na tym, co robi, czego o urzędnikach państwowych nie można powiedzieć.

PIOTR KULBICKI

Targuj się!
Miło mi, że autor artykułu "Targuj się!" (nr 32) wspomniał o prowadzonej przeze mnie w Bydgoszczy firmie Skład AGD Feni. Inne niż u konkurencji traktowanie klientów jest od lat podstawą naszej działalności - od nas nikt nie ma prawa wyjść niezadowolony. Koledzy przedsiębiorcy, którzy na co dzień konkurujecie z super-, giga- i megamarketami! Dopóki sprostanie wymaganiom klienta zależy od możliwości jakiejś kasy fiskalnej (patrz wypowiedź rzecznika prasowego sieci Géant), dopóty nie będziemy mieli z tą konkurencją większych problemów. W naszej firmie od lat kasy fiskalne i temu podobne wynalazki podporządkowujemy oczekiwaniom naszych klientów i dlatego są oni ciągle z nami. Są mimo powstawania w centrum Bydgoszczy nowych hal, marketów itp. Z sympatii do szanownej konkurencji podpowiem, co trzeba zrobić, by klient mógł jak równy z równym ustalać ze sprzedawcą warunki zakupu, łącznie z ceną. Trzeba po prostu zaufać pracownikom, a oni muszą lubić firmę, w której pracują. To proste. I nie należy zwalać na kasy fiskalne winy za brak zaufania do swoich pracowników.

DARIUSZ ZIELIŃSKI
Bydgoszcz

Wybory według świętego Mateusza
Do artykułu Waldemara Kuczyńskiego "Wybory według świętego Mateusza" (nr 30), w którym autor postawił trafną diagnozę niepowodzeń politycznych swojego obozu, wprowadziłbym małą korektę. Otóż po wygranych w 1989 r. wyborach nasi politycy szybko uznali komunistów za wroga definitywnie pokonanego i do dalszej walki politycznej trzeba było wykreować nowego. Został nim Lech Wałęsa, na którego działacze "Solidarności" przypuścili frontalny atak. Tadeusz Mazowiecki jako premier prowadził politykę wbrew Wałęsie, stawiając go w pozycji konfrontacyjnej do niemal całego obozu posierpniowego. Tak nierównej walki Wałęsa nie mógł wygrać. Nie zgadzam się z tym, że "należało ułatwić Wałęsie drogę do prezydentury". Należało z nim po prostu rozmawiać i współpracować, a nie kwitować jego wypowiedzi drwinami. Jak słusznie zauważył Waldemar Kuczyński, elitom intelektualnym "Solidarności" w kluczowym momencie zabrakło jednak mądrości politycznej i zawładnęła nimi pycha.

ANTONI DARŁAK
Kraków

Ucieczka do raju

Uważam, że równie dobrym tytułem artykułu "Ucieczka do raju" (nr 32) byłby "Ucieczka z piekła". Ostatnio nasze urzędy skarbowe tworzą atmosferę istnie piekielną dla przedsiębiorców. Jest to zapewne spowodowane łataniem za wszelką cenę dziury budżetowej. Arogancja fiskusa doszła do tego stopnia, że nie waha się on niejednokrotnie karać podatnika, wiedząc, że jest niewinny. Dzieje się tak często przy interpretacji wyjątkowo mętnej ustawy o podatku VAT. Polski fiskus działa krótkowzrocznie, gdyż co prawda teraz trochę napełni kiesę, niszcząc przy okazji wiele podmiotów, ale i tak będzie pewnie musiał oddać sporo za jakiś czas, po rozpatrzeniu spraw na przykład przez NSA. To już jednak problem nie AWS, tylko SLD. Brawo za ślepotę polityczną! A my? My kupujmy bilety i zakładajmy firmy w rajach. Tylko kto na tym w sumie wygra? Na pewno nie Polska.

TOMEK ROSTROPOWICZ
[email protected]

Klient nasz sponsor

Artykuł "Klient nasz sponsor" (nr 31), poświęcony monopolowi TP SA, zawiera nieprecyzyjne informacje o podziale firmy na niezależne spółki. Projekt zmian zakłada ograniczenie możliwości działania podmiotu dominującego w polskim sektorze telekomunikacyjnym w więcej niż jednej strefie numeracyjnej (powinna ona odpowiadać jednemu województwu). Przyjmując tę zasadę, TP SA powinno podzielić się na 16 operatorów lokalnych oraz dwa dodatkowe przedsiębiorstwa mające za zadanie obsługę ruchu telefonicznego międzynarodowego i międzymiastowego. W sumie powstałoby zatem NIE WIĘCEJ NIŻ 18 spółek.

ANDRZEJ SADOWSKI
wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha

Samoobrona

Kiedy miałem kilka lat, rodzice wysyłali mnie na wakacje do dziadków na wieś. W nocy dziadek zgodnie z umową zawartą przez wszystkich gospodarzy obchodził wieś, sprawdzając, czy nie ma jakichś zagrożeń, na przykład pożarem. Takich przykładów działania wspólnoty we własnym interesie można by podać wiele. Państwo ludowe wiedziało jednak lepiej, jak zorganizować ludziom życie i wzięło na siebie takie obowiązki. Teraz więc, gdy nadchodzi żywioł, wszyscy oglądają się na tych, co wyżej. I czekają na pomoc.

KRZYSZTOF KAŁĘBASIAK

Próba wody
Czy wychwalany w artykule "Próba wody" (nr 29) zbiornik w Czorsztynie w 1997 r. faktycznie uratował Kraków i niżej położone dzielnice Warszawy? W wypadku Krakowa jakiekolwiek ograniczenie fali powodziowej na Dunajcu, wpadającym do Wisły znacznie poniżej tego miasta, nie mogło mieć żadnego wpływu na stan wody. Podobnie rzecz ma się z Warszawą. Wykonana na zlecenie Sejmu ekspertyza jednoznacznie wykazuje, że czorsztyńska zapora zredukowała poziom fali na odcinku do 40 km poniżej tamy. W czasie wielkiej powodzi w 1997 r. wpływ zapory stał się praktycznie niezauważalny już w okolicach Starego i Nowego Sącza. Niezłomna wiara w techniczne środki ochrony przed powodzią może być groźna. Przekonali się o tym Niemcy na Renie i Amerykanie na Missisipi. Mimo wielomiliardowych inwestycji w system zapór i budowę wałów wielkość opadów zaskoczyła tam po raz kolejny człowieka. Podstawą ochrony powinien być sprawny system wczesnego ostrzegania przed powodzią, dający możliwość ratowania życia i ograniczania strat, gdy zawiodą już wały i zbiorniki. Równie ważne jest planowanie przestrzenne, nie zezwalające na zabudowę obszarów zalewowych. Zmiany planów zagospodarowania przestrzennego nie są co prawda tak widowiskowe, jak przecinanie wstęgi przy otwieraniu kolejnych zapór, ale na dłuższą metę są znacznie bardziej opłacalne.

RADOSŁAW GAWLIK
poseł RP Forum Ekologiczne Unii Wolności

Tysiąc zapór
Autorowi artykułu "Próba wody" (nr 29) polecam lekturę raportu "Zapory a rozwój: nowe zasady podejmowania decyzji". Analiza ponad tysiąca zapór na całym świecie wykazała bezzasadność i szkodliwość budowy wielu z nich. Zapory są często projektowane na podstawie źle oszacowanych wielkości maksymalnych wezbrań. Niekiedy też nie uwzględnia się dodatkowych czynników, takich jak większe opady wynikające ze zmian klimatycznych albo zwiększony odpływ z okolicznych terenów wskutek wycinania lasów i osuszania mokradeł. Głównie utrata tych naturalnych "gąbek", mogących wchłonąć znaczną ilość wody, zwiększa zagrożenie powodziami. Prowadzi to do tego, że powstają zapory, które nie są w stanie pomieścić całej objętości fali powodziowej. Ponadto operatorzy zapór nierzadko zwlekają zbyt długo z awaryjnym spuszczaniem wody podczas wysokich opadów i znacznych przepływów. Dzieje się tak dlatego, że głównym zadaniem zapór jest rytmiczna produkcja energii elektrycznej i zaopatrywanie ludności w wodę. Gdy zbiornik jest już przepełniony, konieczne jest spuszczanie znacznie większych ilości wody naraz. Spowodowane tym gwałtowne przepływy są znacznie większe niż te, które występowałyby przy naturalnym przebiegu powodzi. W ochronie przeciwpowodziowej powinniśmy częściej stosować metody "nietechniczne", takie jak zwiększanie powierzchni terenów zalewowych rzek przez odsuwanie wałów i formowanie polderów zalewowych, zwiększanie naturalnej pojemności retencyjnej zlewni i ograniczanie spływu powierzchniowego.

JACEK ENGEL
kierownik projektu WWF Wisła
Więcej możesz przeczytać w 33/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.