Interwizja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Programy popularnonaukowe czy reality show? Południowoamerykańskie telenowele czy filmy Antonioniego, Bergmana i Kieślowskiego? Wkrótce widz sam będzie tworzył ramówkę ulubionego kanału. - Niecierpliwie czekam na możliwość układania programu według własnych upodobań. Krokiem w stronę telewizji "na życzenie" są kanały tematyczne i system pay per view, pozwalające w pewnym zakresie decydować o tym, co się ogląda - twierdzi reżyser Janusz Zaorski. Również w innych dziedzinach telewizja próbuje nadrobić opóźnienie względem Internetu, który dla wielu osób stał się podstawowym medium informacyjno-rozrywkowym. - Stawiamy na interakcję. Telewidzowie zyskają m.in. możliwość uczestniczenia w programach bez ruszania się sprzed ekranu i wzbogacania wiedzy o filmie w trakcie jego nadawania. My zaś będziemy mogli ich bliżej poznać, a dzięki temu wyświetlać reklamy dobrane do zainteresowań poszczególnych odbiorców - zapewnia Zygmunt Solorz, prezes Polsatu.

Głos publiczności
"Już w przyszłym roku uruchomimy sześć interaktywnych kanałów telewizyjnych. Osoby siedzące dotychczas biernie przed telewizorami będą miały bezpośredni kontakt z dziennikarzami w studiu. Testujemy już tę funkcję w sześciuset gospodarstwach domowych" - mówi Andrew Buay, dyrektor singapurskiej firmy SingTel. Dzisiaj bezpośredni kontakt widzów ze stacją ogranicza się zazwyczaj do połączeń telefonicznych. Są one jednak drogie i nie pozwalają na udział w programie więcej niż kilku czy kilkunastu osobom. Tymczasem dzięki podłączeniu telewizora do Internetu bez problemu można by przeprowadzać na żywo sondy, ankiety i głosowania. Pocztą elektroniczną wysyłaną prosto z odbiornika do prowadzących program i ich gości trafiałyby pytania oraz komentarze.
Zamiast prowadzić dyskusję z garstką osób zaproszonych do studia, prezenterzy będą mogli rozmawiać z ludźmi z całej Polski. Reszta widzów nie tylko usłyszy konwersację, ale też zobaczy - dzięki kamerom internetowym - tych, którzy się wypowiadają. Zdalnie będzie można prowadzić na przykład teleturnieje. Co ważne, widzowie zyskają bezpośredni kontakt zarówno z dziennikarzami, jak i z innymi osobami oglądającymi program. Nadsyłane uwagi będą natychmiast dostępne dla reszty publiczności. Wirtualne dyskusje świetnie sprawdziły się w serwisach informacyjnych portali internetowych. Debaty z udziałem tysięcy osób można przenieść do świata telewizji. Widzowie mogliby też rozmawiać z sobą w wirtualnych telekawiarenkach.
Korzyści z bliskiego kontaktu między osobami znajdującymi się po obu stronach ekranu będą widoczne nie tylko w programach rozrywkowych. Zanim wiadomość pojawi się w serwisach informacyjnych, upływa wiele czasu potrzebnego ekipie telewizyjnej na dotarcie do miejsca zdarzenia. Dysponując "kanałem zwrotnym", świadkowie wydarzeń sami mogliby przesłać do studia relacje, a nawet obraz zarejestrowany amatorską kamerą cyfrową. Każdy widz mógłby być równocześnie korespondentem.

Telewizyjna encyklopedia
- Nowoczesne odbiorniki telewizji satelitarnej i kablowej pozwalają na korzystanie z zasobów Internetu. Oglądając film, można się na przykład połączyć z poświęconą mu witryną, by uzyskać informacje o bohaterach, reżyserze czy aktorach - mówi Jacek Silski, prezes zarządu Astra-TV oraz członek Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Otwiera to nowe możliwości przed twórcami programów, którzy w Internecie będą mogli umieszczać dodatkowe materiały, na przykład schematy i tabele (dziś migają one tylko przed kamerą i niewiele dają widzom). W oknie wyświetlanym pod obrazem non stop może być prezentowana statystyka meczu lub aktualne wyniki konkursu. Niewykluczone, że powstanie nowy gatunek multimedialnych filmów.
- Dodatkowy kanał informacyjny należałoby wykorzystywać bardzo ostrożnie. Nie wszystkie innowacje techniczne wzbogacają przekaz. Takim negatywnym przykładem jest pomysł pokolorowania "Casablanki" - zauważa Janusz Zaorski.
Wprowadzenie Internetu do telewizji to szansa rozwoju nowej gałęzi handlu elektronicznego - t-commerce. Widz w każdej chwili będzie mógł zamówić gadżety związane z filmem czy programem. Ułatwią to dekodery telewizji satelitarnej z czytnikami kart kredytowych, dzięki którym będzie można uiścić należność, nie wychodząc z domu.

Prywatna ramówka
Internauci o dogodnej dla siebie porze mogą przeglądać dowolne fragmenty serwisów. Tymczasem widzowie pozbawieni są tej możliwości. - Wkrótce nic nie będzie stało na przeszkodzie, by telewidz sam wybierał program z listy przygotowanej przez stację na dany dzień lub z jej archiwum. Zamówione pozycje dostarczane byłyby do jego odbiornika przez satelitę. Olbrzymia przepustowość podniebnych łączy i nowoczesne techniki kompresji obrazu pozwolą szybko przesyłać nawet całe filmy - zapowiada Jacek Silski.
Stacje telewizyjne będą się musiały zamienić w centra dystrybucji programów. Zamiast transmitować jeden sygnał przeznaczony dla wszystkich, będą przesyłać do poszczególnych odbiorców zamówione przez nich pozycje. Widz przejrzy katalogi nadawców i zaznaczy to, co go interesuje. W dowolnej chwili można będzie zatrzymać odtwarzanie lub powtórzyć wybrany fragment. - Już dziś przechowujemy na serwerach setki tysięcy godzin nagrań. Za kilka lat widz sam będzie mógł przeglądać nasze zasoby - twierdzi Zygmunt Solorz.

Werdykt widza
Telewizja "na życzenie" wymusi także znaczące zmiany w ofercie producentów programów. Wzrośnie rola widzów - tylko często wybierane programy będą na siebie zarabiać. Niewykluczone jednak, że twórcy ambitniejszych przedsięwzięć artystycznych zaczną w tej sytuacji przegrywać rywalizację z "nagrywaczami" telenowel.
- Nie boję się werdyktu publiczności, a skorzystałbym na takim rozwiązaniu jako widz - twierdzi Janusz Zaorski. Wpływy właścicieli stacji nadających program "na życzenie" będą pochodzić z abonamentu, opłat za emisję poszczególnych pozycji lub wpływów z reklam dołączanych do przesyłanych filmów.

Telewizyjny pecet
Modele odbiorników satelitarnych wkrótce niewiele będą się różnić od komputerów. Poza kartami sieciowymi będą w nich instalowane twarde dyski. - Taki odbiornik zapamięta nawet kilkadziesiąt godzin filmu. Nic więc nie będzie stało na przeszkodzie, by zaprogramować zapisanie kilku interesujących pozycji nadawanych w trakcie urlopu lub podróży służbowej. Dostęp do poszczególnych fragmentów będzie dużo szybszy niż w wypadku przeglądania nagranych kaset. Co ważne, niemal wszystkich będzie na nie stać - twierdzi Silski.
Dzięki nowym odbiornikom widz nie byłby ograniczony godziną emisji, ale temu systemowi daleko do funkcjonalności prawdziwej telewizji "na życzenie". Jego dodatkową zaletą jest możliwość powtarzania fragmentów programu podczas jego nadawania (pozwala na to opcja rejestrowania obrazu w trakcie emisji). Odbiornik z twardym dyskiem może być dodatkowo wyposażony w mechanizm ochrony praw autorskich, uniemożliwiający skopiowanie lub przesłanie innym osobom nagranego filmu.
Interaktywna telewizja zaoferuje widzom jeszcze więcej. Planuje się na przykład wprowadzenie funkcji samodzielnego wyboru kamery, z której chce się oglądać to, co się dzieje w studiu lub na planie filmowym. Widz sam decydowałby też o rozwoju akcji, podpowiadając bohaterom, jak mają się zachować. Do telewizji mają również trafić znane internautom filtry rodzinne, które pozwolą wyeliminować z filmów brutalne sceny. Stacje telewizyjne zapewne jednak nieprędko zechcą zrezygnować z roli kreatorów naszych gustów. 


Więcej możesz przeczytać w 34/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.