Naftokracja

Dodano:   /  Zmieniono: 
PKN Orlen opanował 60 procent hurtowego handlu paliwami
Polski Koncern Naftowy Orlen przestanie być monopolistą na polskim rynku, jeśli zgodzi się na to PKN Orlen. Tymczasem monopolista wciąż powiększa swój stan posiadania. Zamierzał nawet wchłonąć największego konkurenta, czyli Rafinerię Gdańską SA i przejąć kontrolę nad Naftoportem. To się nie udało, ale firmy te mogą się stać realną konkurencją płockiego molocha, jeśli znajdą inwestora gotowego wyłożyć miliard dolarów. Wówczas można by uruchomić połączenia rurociągowe z czeskimi i niemieckimi rafineriami. Brytyjski koncern Roche, zamierzający kupić większościowy pakiet akcji Rafinerii Gdańskiej, chce podobno taką sumę zainwestować.
W polskim prawie gospodarczym nie funkcjonuje pojęcie monopolu. O firmach, które kontrolują ponad 40 proc. rynku, mówi się jedynie, że mają "uprzywilejowaną pozycję". PKN Orlen opanował ponad 60 proc. hurtowego handlu paliwami i 40 proc. handlu detalicznego. Zręcznie manipulując ceną hurtową, blokuje import paliw, odcinając prywatne firmy od innych dostawców. Płockie przedsiębiorstwo nie różnicuje cen w zależności od tego, jak daleko od rafinerii znajduje się miejsce sprzedaży.
- Klienci w centralnej Polsce dopłacają więc do paliwa w Szczecinie - zauważa Andrzej Szczęśniak, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych. Gdyby uwzględniać koszty transportu, do Szczecina taniej było-by sprowadzić paliwo ze Schwedt w Niemczech. Nieczysta gra cenowa Orlenu spowodowała, że w 2000 r. tylko 9 proc. sprzedanego w Polsce paliwa pochodziło z zagranicy, podczas gdy w 1997 r. - 27 proc.
PKN wykorzystuje to, że ma wyłączny dostęp do rurociągów, którymi paliwo jest transportowane z Płocka do baz w całej Polsce. Paliwa Orlenu wkrótce będą też docierać bezpośrednio na Śląsk nowym rurociągiem do Trzebini. W bazach znajdujących się na końcu rurociągów magazynowane jest więc obecnie tylko paliwo z Płocka. Nawet firmy zagraniczne (Shell czy BP) muszą je kupować od PKN.
Narzucając swoje warunki, Orlen nie odczuł ubiegłorocznego kryzysu: w 2000 r. zużycie paliw w Polsce było o 10 proc. niższe niż rok wcześniej. Mimo to PKN opanował wówczas kolejne 11 proc. rynku. Jego sukcesom dzielnie sekunduje Ministerstwo Finansów, które w rozporządzeniu z końca 2000 r. przyznało ulgę podatkową przedsiębiorstwom wykorzystującym w produkcji benzyn bezołowiowych "specjalistyczną instalację zeoformingu". Rzecz w tym, że te warunki techniczne spełnia jedynie... PKN Orlen. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, skupiająca głównie działające w Polsce zagraniczne koncerny naftowe, słusznie uważa, że jest to ukryta dotacja państwowa dla płockiego przedsiębiorstwa.
Prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej SA przy udziale silnego finansowo inwestora mogłaby przynajmniej w części pozbawić PKN dominującej pozycji na rynku. Rafineria, chcąc konkurować z Orlenem, musiałaby jednak wybudować rurociąg do Nowej Wsi koło Bydgoszczy, zapewniając sobie dostęp do infrastruktury transportowej opanowanej teraz przez PKN. Umożliwiłoby to przesyłanie paliw produkowanych w Gdańsku na Śląsk, do Wielkopolski i w okolice Warszawy. Gdański rurociąg służyłby też do transportu paliwa importowanego. Dyktat PKN nie byłby już możliwy.
Dominującej pozycji PKN Orlen naprawdę zagroziłaby dopiero budowa rurociągów łączących polski system transportu paliw z czeskim, a także z rafineriami w Kralupach i Litvinovie oraz z niemiecką rafinerią w Schwedt. Taką inwestycję planuje Państwowe Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych. W bezpośredniej konfrontacji z równorzędnymi partnerami okazałoby się, jak silny jest PKN. Podporządkowanie sobie słabych prywatnych firm to żadna sztuka.


Więcej możesz przeczytać w 35/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: