Hollywood.com

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak zaciągnąć internautów do kina
Droga do sławy skromnego programisty z Santa Clara w Kalifornii prowadziła przez wypalone słońcem zbocze Mount Diablo. U szczytu góry Ed Hall znalazł olbrzymią metalową łyżkę. Narzędziem tym - o czym wiedzieli wtajemniczeni - posługiwały się człekokształtne małpy, od pokoleń prowadzące wojnę z przedstawicielami homo sapiens. O odkryciu poinformowano setki tysięcy internautów, młody człowiek został sowicie nagrodzony, a jego nazwisko przez tydzień widniało na stronie internetowej poświęconej pewnej tajnej operacji...
O wydarzeniu tym nie informowały żadne media: prasa milczała jak zaklęta, stacje telewizyjne nie pokazały nawet twarzy sławnego mieszkańca Doliny Krzemowej. Cała akcja była bowiem... częścią promocji filmu "Planeta małp". Kilka miesięcy przed jego premierą wytwórnia 20th Century Fox ogłosiła projekt "A.P.E.", zakrojoną na szeroką skalę operację poszukiwania skarbów - rekwizytów z planu filmowego. Co piątek tysiące fanów kina i Internetu na całym świecie zasiadało przed monitorami komputerów, żeby wydrukować wskazówki topograficzne i za pomocą satelitarnego systemu nawigacyjnego GPS rozpocząć poszukiwania. Co tydzień zwycięzca otrzymywał nagrodę, a wytwórnia zyskiwała potencjalnych widzów.
Promocję 20th Century Fox można uznać za jeden z najbardziej nowatorskich eksperymentów przeprowadzanych w sieci przez wytwórnie filmowe. Dotychczas w Hollywood tylko przyglądano się Internetowi. "Kolejne produkcje filmowe zapowiadano w sieci, ale te informacje miały charakter suchych, lakonicznych ogłoszeń w lokalnej gazetce" - mówi Derek Schwartz, właściciel firmy CoolPage, zajmującej się projektowaniem stron internetowych. "Dopiero w tym sezonie zmieniło się nastawienie producentów" - twierdzi Ellen Siminoff, odpowiedzialna za marketing filmowy w portalu Yahoo!. Hollywood stara się nadrobić stracony czas i wykorzystuje Internet wszechstronnie.
Przykładem udanej kampanii reklamowej jest film Stevena Spielberga "A.I.". Zanim kopie zostały rozesłane do kin, wielu miłośników science fiction dało się uwieść anonimowemu autorowi e-maili, który prosił o rozwiązanie "skomplikowanej zagadki kryminalnej". Nadawca wyjaśniał, że chodzi o morderstwo niejakiego Evana Chana, a detektywi amatorzy powinni się bacznie przyjrzeć Jeanine Salli, terapeutce robotów, którą można było zobaczyć w telewizyjnej reklamówce filmu. Ci, którzy próbowali dociec prawdy, zostawali wciągnięci w labirynt adresów internetowych, numerów telefonów i faksów. Warner Bros, producent "A.I.", odmówił komentarzy. Dodało to tylko tajemniczości obrazowi, o którym przed premierą wiedziano bardzo mało.
Prawie każda nowa produkcja hollywoodzka może się w tym sezonie pochwalić ciekawą stroną internetową. Najbardziej spektakularna należy do New Line Cinema, wytwórni ekranizującej trylogię J.R.R. Tolkiena. Strona internetowa, kanał filmowy i wyszukiwarka w jednym aktualizowane są prawie codziennie. Rozmaite atrakcje będą oferowane wielbicielom Hobbita aż do końca 2004 r., kiedy odbędzie się premiera ostatniej części "Władcy pierścieni". "Nie wystarczy głośne nawoływanie przyjdźcie na film. Chcemy stworzyć społeczność silnie związaną tolkienowskimi więzami. Szukamy w sieci misjonarzy gatunku fantasy, którzy będą nawracać niedowiarków - tłumaczy Gordon Paddison, twórca promocji.
Wytwórnie filmowe posługują się także internetowymi bazami adresowymi, wyszukując tych klientów, którzy mogą się stać częścią wielomilionowej widowni. Tego typu promocja zakończyła się ostatnio ogromnym sukcesem w wypadku filmu "Pearl Harbor". Księgarnia Amazon.com wysłała e-mailowe zaproszenie na film wszystkim, którzy kiedykolwiek kupowali w niej książki lub kasety wideo o tematyce militarnej. Wygląda na to, że romans Hollywood i Internetu może się przerodzić w trwałe małżeństwo.

Magda Gacyk
Więcej możesz przeczytać w 35/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.