„Chołod” – Szczepan Twardoch nie zawiódł. Pisze jak Szklarski na sterydach

„Chołod” – Szczepan Twardoch nie zawiódł. Pisze jak Szklarski na sterydach

Szczepan Twardoch na premierze swojej najnowszej powieści „Chołod”
Szczepan Twardoch na premierze swojej najnowszej powieści „Chołod” Źródło:PAP / Tomasz Wiktor
Szczepan Twardoch w dobrej formie. Wprawdzie lekko obniżył pisarskie loty po świetnej powieści „Drach”, ale nadal sprawia czytelnikom mnóstwo radości. Dwie części „Króla” zdobyły popularność i nakręcono na ich podstawie serial. Potem wydał znakomitą powieść „Pokora”, a po niej sztukę teatralną, a właściwie monodram, „Byk”, który został wystawiony i był dobrze recenzowany. No i teraz „Chołod”, utwór, który najprościej można chyba zdefiniować, jako powieść przygodową uwikłaną w historię pierwszej połowy XX wieku.

Twardoch konsekwentnie wymyśla coraz bardziej niezwykłe losy postaci wywodzących się z jego rodzinnych stron, jakby oszołomiony swoim barwnym życiem chciał pokazać, że maleńka miejscowość na Śląsku może być tak samo dobrym miejscem do życiowego startu, do świata przygód, jak każde inne.

Teraz kazał jednej z tych postaci podróżować po dalekiej północy Związku Radzieckiego. I oczywiście na jedno mgnienie powiązał bohatera „Chołodu” z „Pokorą” (tytuł jest nazwiskiem bohatera) i z rodzinnymi dla nich obu i siebie Pilchowicami.

Odkrywając narkotyczną siłę snucia opowieści Konrad Widuch z najnowszej powieści wspomina, „że farorz Scholtis z babą od starego Pokory ma bajtla, to każdy wiedział”. A ten „bajtel”, młody Pokora, to właśnie bohater tamtej powieści. No, ale to tylko gierki i żart pisarza, bo losy Widucha ogólnie nie skłaniają jednak do śmiechu.

Całość recenzji dostępna jest w 45/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.