Podróże na osiołku i żucie liści koki. Polska bioarcheolog prowadzi w Peru niezwykłe badania

Podróże na osiołku i żucie liści koki. Polska bioarcheolog prowadzi w Peru niezwykłe badania

Dodano: 
Dagmara Socha podczas badań w Peru
Dagmara Socha podczas badań w PeruŹródło:mat. własne / Dagmara Socha
– Jednym z najbardziej odosobnionych miejsc, w jakim miałam okazje być na wykopaliskach, było stanowisko w Muyu Muyu, gdzie jeszcze kilka lat temu nie prowadziła droga. Jechało się tam osiem godzin samochodem i sześć godzin na osiołku. A ludzie byli tam fantastyczni – opowiedziała w podcaście „Ludzie nauki” Dagmara Socha z Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego. Polska bioarcheolog bada m.in. dziecięce mumie ofiar składanych przez Inków.

W lutowym odcinku podcastu „Ludzie nauki” realizowanego przez „Wprost” w ramach cyklu „Nauka to polska specjalność” gościliśmy Dagmarę Sochę z Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego. Dagmara Socha to doktorantka Uniwersytetu Warszawskiego, która kieruje zespołem badań bioarcheologicznych w Centrum Badań Andyjskich UW. Opowiedziała nam o badaniach, które prowadzi nad mumiami dzieci składanych w ofierze przez Inków i o Peru oczami polskich naukowców.

Zapraszamy do wysłuchania całego podcastu Wprost „Ludzie Nauki”:

Podróże na osiołku i żucie liści koki. Polska bioarcheolog prowadzi w Peru niezwykłe badania

Polska archeolog bada rytualne ofiary Inków

Dagmara Socha zajmuje się bioarcheologią obszaru andyjskiego, w szczególności kulturą Nazca oraz imperium Inkaskim. Ostatnio skupiła się na badaniu szczątków ludzi, którzy tworzyli kulturę Nazca, a także badaniu mumii dzieci składanych w ramach inkaskiej ofiary capacocha.

– Rytuał ten polegał na ofiarowaniu najważniejszym bogom w imperium inkaskim dzieci i młodych kobiet. Były one specjalnie wybierane do tego celu i musiały cechować się odpowiednim pochodzeniem, ale również urodą, pięknem i zachowywać dziewictwo – tłumaczy archeolożka.

Polska bioarcheolog opowiedziała nam, jak wyglądają badania, które przeprowadza na odnalezionych ludzkich szczątkach i czego możemy się z nich dowiedzieć.

– Wszystko zależy od tego, z jakiego rodzaju szczątkami mamy do czynienia. W przypadku szczątków z wulkanu Misti, gdzie dysponujemy samymi kośćmi, jesteśmy ograniczeni do badań DNA i badań izotowpych. Pozwalają nam one określić dietę i pochodzenie danych osób – opowiada Dagmara Socha. – Natomiast zamarznięte mumie są swoistego rodzaju kapsułą czasu. I tutaj możliwości są znacznie większe – podkreśla badaczka.

W podcaście opisuje m.in. badania toksykologiczne włosów znalezionych mumii. – Wyniki tych badań pokazały, że dzieci spożywały rośliny prawdopodobnie z gatunku Banisteriopsis, które naturalnie rosną w lasach Amazonii i w dzisiejszych czasach są składnikiem popularnego w turystyce „poszerzającej granice świadomości” napoju Ayahuasca – mówi badaczka.

Z badań wynika, że napój podawany ofiarom przed wiekami pozbawiony był składników halucynogennych, a zawierał wyłącznie takie wywołujące stan euforii. – To mogło być ważne w przypadku ofiar, które miały udać się do bogów szczęśliwe. Być może ten napój miał właśnie taki cel – wskazuje.

Kąpiele w lokalnej rzece i żucie liści koki

Polska bioarcheolog opowiedziała nam też, jak wyglądają wykopaliska w Peru. Wiele z nich jest przeprowadzanych na obszarach pustynnych. – Na przykład wykopaliska w Cahuachi to był miesiąc mieszkania na pustyni w namiocie i kąpania się w lokalnej rzece. To przypominało bardzo to, co wyobrażamy sobie, kiedy myślimy o wykopaliskach w Egipcie – wskazuje.

Zdecydowanie inaczej wyglądają jednak wykopaliska na stanowiskach wysokogórskich. – Przede wszystkim wkraczają takie elementy jak choroba wysokościowa – wskazuje Dagmara Socha i opowiada o wykopaliskach na stanowisku leżącym na wysokości 3900 m n.p.m. – Ta wysokość jest już znaczna i wpływa na to, jak się czujemy. Potrzebujemy kilku dni na aklimatyzację. I czasami przejście nawet kilku metrów kończy się lekką zadyszką – przyznaje.

W walce z chorobą wysokościową pomagają tradycyjne metody stosowane na tych terenach od wieków. – Żujemy liście koki. To jedna z metod, która pozwala niwelować skutki choroby wysokościowej – wskazuje polska archeolog. – Ważna jest aklimatyzacja. Najpierw wjeżdżamy na wysokość 2000 m n.p.m., spędzamy tam dwa, trzy dni, potem wjeżdżamy troszkę wyżej, tam też spędzamy dwa dni, zanim rozpoczniemy prawdziwe prace. Ważne jest, żeby robić wszystko stopniowo – podkreśla. – W tym roku wykonywaliśmy też badania powierzchniowe, czyli udaliśmy się w poszukiwaniu stanowisk, które mogły być stacjami przystankowymi w drodze na szczyty. I one także znajdowały się na znacznej wysokości, około 5400 m n.p.m. – wskazuje.

To do tej pory najwyższy punkt, na którym naukowczyni prowadziła badania. – Na przyszły rok planujemy kolejne wyprawy. Z tym że ważna jest tutaj aklimatyzacja i odpowiednia kondycja, więc musimy się przygotować przed sezonem – podkreśla.

Polacy współpracują z mieszkańcami Peru

Archeolog z UW podkreśla, że współpraca z lokalnymi naukowcami jest bardzo szeroka. – Zawsze podczas wykopalisk w Peru mamy peruwiańskiego kodyrektora. Zawsze też zapraszamy peruwiańskich studentów na nasze wykopaliska. Te osoby chcą poznawać historię Peru i być w nią włączeni. Posiadanie peruwiańskiego kodyrektora jest wymogiem, ale ta współpraca jest dla nas ważna, trwa od wielu lat i staramy się ją rozwijać. Często zapraszamy badaczy z Peru do Polski, żeby mogli zobaczyć nasze laboratoria i nasz kraj – dodaje.

Dagmara Socha wskazuje, że wokół stanowisk archeologicznych skupione są bardzo żywe społeczności, a lokalni mieszkańcy czują się spadkobiercami dawnej historii. – Często przychodzą odprawiać rytuały na dawnych stanowiskach archeologicznych, na przykład składać w jakichś swoich intencjach ofiary, takie jak liście koki pod kamieniem – mówi.

Badaczka wskazuje, że spojrzenie na Peru okiem naukowca bardzo się różni od turystycznego zwiedzania kraju. – Mamy okazję poznać tych ludzi w zwykły sposób. Nie jesteśmy turystami, którzy przyjeżdżają tylko do głównego miasta. Często przebywamy w miejscach, które są odosobnione. Jednym z takich najbardziej odosobnionych miejsc, w jakim miałam okazje być na wykopaliskach było stanowisko w Muyu Muyu, gdzie jeszcze kilka lat temu nie prowadziła droga. Jechało się tam osiem godzin samochodem, potem sześć godzin na osiołku – wskazuje. – A ludzie byli fantastyczni, bardzo pomocni i bardzo zainteresowani swoją historią – podkreśla.

Badaczka przyznaje, że polscy archeolodzy często zatrudniają lokalnych mieszkańców jako przewodników. – Nie mamy zdolności pracowania na takich wysokościach, więc oferujemy też pracę lokalnym mieszkańcom, którzy mogą pracować z nami na wykopaliskach. Często to się wiążę z wykładami, które mają na celu popularyzację tego, co robimy – wskazuje. – Ważne jest, żeby wytłumaczyć, co się robi, starać się zaangażować lokalną społeczność. Pokazać, że to element, który może pozwolić na rekonstrukcję tego dziedzictwa, ale z drugiej strony, żeby wspomóc te regiony i pomagać im otwierać się na turystów, żeby oni też mogli w jakiś sposób w przyszłości czerpać z naszych badań – dodaje.

Polska archeolog zdradziła też, skąd wzięło się jej zainteresowanie kulturą inkaską. – Jeszcze w dzieciństwie dziadek kupił mi jeden z numerów „National Geographic”, gdzie przeczytałam o mumiach dzieci inkaskich odnalezionych przez Johana Reinharda i strasznie zachwyciłam się tymi znaleziskami. Peru wydawało mi się wtedy takim egzotycznym, odległym krajem. Wtedy postanowiłam, że zostanę archeologiem. I o dziwo udało mi się wytrwać w tym postanowieniu – wskazuje Dagmara Socha.


Podcast „Ludzie Nauki” powstaje we współpracy ze Studiem Plac.


Nauka to polska specjalność
Wielkie postacie polskiej nauki

Przeczytaj inne artykuły poświęcone polskiej nauce



Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki w ramach programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki”












Cały wywiad dostępny jest w 9/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.