Ostatni mohikanin

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Kropiwnicki:Po wyborach najprawdopodobniej będzie pan ostatnim mohikaninem, jedynym wysokim urzędnikiem wywodzącym się z prawicy.
Mirosław Sekuła:Niedźwiedź jeszcze w lesie! Za wcześnie dzielić na nim skórę. Tyle w sprawie wyborów. A co do mnie, to czuję się po prostu funkcjonariuszem państwowym, który ma wykonać ważne zadanie.
Gustlik: Nie obawia się pan nacisków ze strony parlamentu i rządu lewicy?
- Nasze państwo musi działać normalnie niezależnie od tego, jaka opcja polityczna sprawuje władzę. A poza tym nie przesadzajmy z wpływem polityków na funkcjonowanie państwa. Nie jest on wcale tak wielki, jak sądzą niektórzy.
DB: Czy to prawda, że jest pan człowiekiem Krzaklewskiego? Premier popierał ponoć kandydaturę Józefa Płoskonki.
- Szerokie poparcie w Sejmie i Senacie, dzięki któremu zostałem prezesem, najlepiej świadczy o tym, że nie jestem identyfikowany z żadną wąską grupą. Oczywiście kandydatów na to stanowisko było wielu. Dlaczego wybrano mnie? O to należy spytać tych, którzy na mnie głosowali.
Kicha: Na kogo NIK zapoluje najpierw: na TP SA, armię?
- NIK na nikogo nie będzie polował. Będzie natomiast realizował plan kontroli ustalony przez poprzednie szefostwo izby.
Kicha: Jaki to plan?
- Myśli pan, że prezes zna takie szczegóły? To departament strategii kontroli pilnuje, żeby izba działała zgodnie z planem. Ja zajmuję się w tej chwili głównie organizacją NIK. Inaczej mówiąc, uczę się izby.
Goos: Czy z wyrzucaniem ludzi Wojciechowskiego z NIK nie można było trochę poczekać? Po co ten spektakl?
- Nikogo nie wyrzuciłem z NIK. Jeden z wiceprezesów i dyrektor generalny utracili tylko swoje funkcje. Nie widzę w tym nic złego. Prezes ma prawo dobrać sobie najbliższych współpracowników, a sprawowane w izbie urzędy nie są dożywotnie. Należy rozdzielać pracę w NIK od pełnienia w niej funkcji. I jeszcze jedno - z 1700 pracowników stanowiska utraciło zaledwie dwóch. To aż tak straszne?
Atos: Sposób wybierania prezesa NIK to skandal! Nie może być tak, że szef izby jest bombą podrzucaną przejmującej władzę ekipie przez poprzedników.
- Proszę w takim razie zaproponować mądrzejsze rozwiązanie! Może losowanie wśród pracowników NIK byłoby lepsze? I dlaczego uważa mnie pan za bombę? Jestem spokojnym, zrównoważonym człowiekiem. Do tej pory jeszcze nie eksplodowałem!
Jan: Czy prezesa NIK można odwołać? Nie obawia się pan, że spotka go taki los?
- Prezes może zostać odwołany przez Sejm, jeśli zrzeknie się stanowiska, zostanie uznany za trwale niezdolnego do pełnienia obowiązków na skutek choroby, zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa albo Trybunał Stanu zakaże mu sprawowania funkcji państwowych. Tyle ustawa. Żeby zwolnić prezesa NIK z innych powodów, trzeba by zmienić ustawę zasadniczą. Nie przypuszczam, żebym był aż tak kontrowersyjną postacią, by to spowodować.
Ułan: Co sądzi pan o NIK? Będzie pan coś zmieniał?
- To jest dobra Najwyższa Izba Kontroli. Nie mam zamiaru wprowadzać rewolucyjnych zmian, chciałbym jednak usprawnić niektóre funkcje izby. Moim zdaniem, kontrole NIK trwają stanowczo zbyt długo i z tego powodu są sankcją samą w sobie, bez względu na ich wynik. Trzeba je przyspieszyć. Chciałbym też, aby pozytywny wynik kontroli był swego rodzaju nagrodą lub certyfikatem dobrego działania, a nie jedynie stwierdzeniem, że delikwent kolejny raz się wywinął.
Piteroo: Z tego wynika, że gdyby prokuratura działała dobrze, NIK byłby niepotrzebny.
- Nie zgadzam się z panem. Zadania prokuratury są zupełnie inne niż zadania NIK. Izba ma dostarczać rzetelnego obrazu funkcjonowania państwa i jego instytucji, natomiast prokuratura zajmuje się ściganiem przestępców.
Więcej możesz przeczytać w 38/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.